Wszystko zaczęło się sypać. Kamień po kamieniu, ziarno po ziarnie. Ziemia drżała pod naporem zombi. A ja nadal nie wiem, czemu tak się stało. Czyżby emisja gazów. A może jakieś badania wojskowe. Kolejna zagadka mojego życia bez rozwiązania. Jakby udało mi się dowiedzieć tego, jak się potoczą losy. Może strzeliłbym sobie od razu w głowę? A może dziękował Bogu za wybawienie...
Marek reagował szybko. Plecak miał na sobie, a w nim wszystkie rzeczy potrzebne do przeżycia.
- Odciągnijcie je od parkingu. Widzimy się tam za 10 minut. Módlcie się by odpalił. - Gwizdnął na Mersiego i kiwnął głową w znaku, by za nim biegł.
Wydostali się z budynku i biegli za domkami, by pozostać niezauważonymi. Przedostali się na plażę. Wszystkie zombie były w kurorcie więc nie napotkał większego oporu. Biegł wraz ze swoim owczarkiem w strone parkingu. Nagle stanął przed wyborem. Honda czy Star. Honda mobilniejsza, Star więcej pomieści.
Ruszył w kierunku stara. W biegu wyjął z plecaka drucik. Rozejrzał się wokół czy nie ma "przyjaciół". Na szczęście byli zajęci imprezą w kurorcie.
Podbiegł do giganta i zaczął majstrować przy zamku. Nie trwało to długo. Stary mają stare, łatwe do obejścia zabezpieczenia. Otworzył drzwi i od razu wziął się za uruchamianie z kabli. Jednak pierw wrzucił na luz i popchnał lekko w stronę spadku. Star lekko się turlał, Marek nie czekał. Od razu załączył i warkot silnika słychać było w okolicy. Ruszył od razu Starem pod bramę, by inni mogli wsiąść do Stara. |