Arvanes
Spojrzał na idącego w kierunku jakiejś komody Xaviera. Powariował? Chyba tak. Szedł, z miną totalnego idioty, gapiąc się w tą jedną komodę... Co ten pieprzony mebel miał takiego w sobie?
Wolał nie ryzykować. Spojrzał na resztę towarzystwa, nikt nie patrzył się na niego. Zamknął oczy i już po chwili lewa ręka ukryta w rękawie nagle zesztywniała. Cała prosta, opuszczona ku ziemi... Niby nic takiego, ale nie wyglądało to zbyt codziennie.
Ale Harpownik powoli wracał do siebie...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |