Kiedy Roland i jego trupa obejrzeli na własne oczy zdobycz grupki, złapali się tylko za głowy. Większości mężczyzn zaparło dech w piersi. Nie za bardzo wiedzieli w jaki sposób zabrać się za transport bydlęcia. Stwór dyszał ciężko, nie ruszając się przy tym, choć mimo to każdy, stojący w pobliżu bestii odczuwał obawy.
-Yy... Nie wiem, czy mój szef będzie miał tyle pieniędzy, by odwdzięczyć się wam za te kurwisko...- syknął Roland, spoglądając przez ramię na powalonego zwierza.
-Co to, w ogóle jest za cholerstwo?- spytał łysy człek, należący do kompanii Rolanda.
-Nie wiem... Bogowie jedni to wiedzą... Ale jedno jest pewne... Robi wrażenie...- skomentował przywódca grupki.
-Kiedyś doszły mnie słuchy, o tajemniczych istotach żyjących w kanałach, pod miastami. Bestie miały rozsiewać choroby i zarazy...- skomentował Gynter.
-I co z nimi?-
-Nie wiem. Faceta, który o tym opowiadał, zabrała straż miejska...-
-Ale jak to choroby i zarazy?- spytała nieco zaintrygowana takimi słowami Alessa.
-Tego nie wiem. Ale słyszałem, że stwory te ponoć wyglądały jak hybryda ludzi i szczurów...- Gynter wzruszył ramionami.
-Dobra. rzucił Roland wykonując przy tym zdecydowany gest ręką -Mamy kilka problemów.- rzekł, spoglądając na swoich kamratów.
-Po pierwsze, musimy to jakoś zataszczyć na górę. Ten zwierz waży chyba tyle co, dorosły byk, jak nie więcej...- zrobił minę jakby zastanawiał się nad tym dogłębnie -Sam nie pójdzie, a po tamtym bloku skalnym, nad przepaścią nie wciągniemy skurwysyna. Hm...- pogładził się dłonią po podbródku.
-A drugi problem?- spytał kolejny z trupy Rolanda.
-Nie bardzo mam pomysł jak dojść z naszego wyjścia z jaskini, do magazynu, bo schowanie gadziny przed Prawodawcami, to już będzie broszka szefa...- wejrzał na Markusa -Macie jakiś pomysł, jak go przetransportować na górę?- spytał po chwili.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |