Wątek: Psy Wojny
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2011, 19:29   #44
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Vaslaw musiał zatrąbić do szarży szybciej niż wcześniej planował. Orkowie zagrażali flankom piechoty a część skierowała się wprost na pozycje jazdy. Kawaleria wgniotła w ziemię sporo zielonych i spychała pozostałych, lecz to też nie wyglądało jak powinno. Zawiniło zmęczenie ludzi i koni oraz niezbyt równy teren. Kilkudziesięciu orków zdążyło obrócić się ku atakującej z flanki jeździe. Zamiast planowanej rzezi rozproszonych wrogów wywiązała się rąbanina. Mimo to wygrana byłaby w zasięgu ręki, gdyby z lasu nie wypadła właśnie jeszcze przeszło setka wrogów.
Czas! Czas był teraz wszystkim! Tamci byli może ze trzysta metrów od ludzi Siedlicza. Włączenie się do walki zajmie im może ze trzy minuty. Ludzie mieli może trzy minuty na rozbicie dzikich orków. Był tylko jeden sposób, żeby tego dokonać. I tylko jeden oddział, który był w stanie to zrobić.
Rajtarzy byli ciężko opancerzeni a te dzikusy nie nosiły zbroi.
Podczas szarży przerzedzili orków kulami i teraz mieli przed sobą cienką i porozrywaną już gdzieniegdzie linię wroga, tym bardziej, że dzicy orkowie nie znali właściwie pojęcia szyku. Na prawo od nich z pojedynczymi przeciwnikami zmagali się strażnicy dróg, którym Vaslaw posłał na pomoc dwóch lekkich jeźdźców. Sam dołączył do rajtarii.

- Naprzód! – Zawołał – Za Sigmara! Zgnieść ich!

Wjechał między walczących. Wszyscy orkowie byli związani walką, strzelił zatem bezceremonialnie jednemu w wytatuowane plecy a drugiemu rozpłatał szablą pomalowany na pomarańczowo czerep. We wrogiej linii powstała spora wyrwa, przez którą przedarło się kilku rajtarów. Z prawej wyszło na tyły wroga paru strażników dróg. Dalej potoczyło się już błyskawicznie, drogą reakcji łańcuchowej. Orkowie padali jeden po drugim, rozdzielani i otaczani, sieczeni po plecach. Jeden z rajtarów miał orczą włócznię w udzie, pod drugim zabito konia, lecz skraj lewego skrzydła dzikich praktycznie przestał istnieć. Lansjerzy oraz rycerze Klitzkego również radzili sobie nieźle, spychając coraz dalej orków. Ludzie Siedlicza oglądali się teraz z niepokojem na zbliżający się nowy oddział zielonych i ichniego czarownika. Vaslaw wszakże nie zważał na to. Skrzyknął natomiast ku sobie ilu mógł i ruszył na największy tłum wrogów, wprost na tyły walczących z piechotą. Tam gdzie powiewał ich toporny sztandar, i gdzie spodziewał się znaleźć ich wodza.
Trzech orków nadbiegło by zagrodzić im drogę, ale jednego Siedlicz zastrzelił zaś reszta po chwili znalazła śmierć pod kopytami i szablami rajtarów.

- Sigmaaaaaaar! Śmierć zielonym ścierwom!

Ostatni, trzeci pistolet, zabrany jednemu z poległych pod Mielau, Vaslaw zachował na wodza tej hałastry. Połowa rajtarów też miała już trzy sztuki. Wypalić z czego się da, potem siec, siec, siec. To nie był ambitny plan, lecz nikt nie jest wytrzyma długo mając przed sobą zakutych w stal tarczowników a za plecami zakutych w stal jeźdźców. Z bożą pomocą rozbiją tą bandę orków chwilę przed tym jak dotrze następna.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 17-06-2011 o 19:40.
Bounty jest offline