Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2011, 21:10   #14
MatrixTheGreat
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
Marcin był cholernie szczęśliwy, że wreszcie zejdzie na ląd. Nie miał nic przeciwko pływaniu, ale parę lat na ciasnej łajbie to jednak trochę długo. Mniej cieszył się na myśl, że na lądzie mogą kogoś spotkać. Ten ktoś z chęcią by ich do siebie przyjął, jednak w charakterze obiadu. Ale nie obawiał się tego w jakimś większym stopniu, mieli kilka możliwości, zawsze mogli też uciec przed truposzami wracając na statek. No właśnie. Pierwszy problem był taki, że ta opcja szybko odpadła. Usłyszeli tylko przeciągły zgrzyt i było, jak to mówią, po zawodach.
- Ups… - w ustach Marcina to słowo pojawiało się rzadko, a gdy już je wypowiedział, wiadomo było, że tak w skrócie to mają przesrane.
Pierwszy wyskoczył Jacek, zaraz za nim pobiegł Kozłowski. Rozpędził się i skoczył, no ale jak to on, znowu coś spierniczył.
Chlust! Źle wymierzył skok? Dno miało być na innej głębokości? Zresztą, przyczyna nie była teraz ważna. W jego stronę zmierzało od cholery zombie, a on podnosił się z kolan po upadku, cały mokry. Na szczęście plecak nie zdążył zbytnio nasiąknąć wodą. Jakoś ogarnął lepiący się teraz do ciała fartuch i pobiegł za Jackiem.

-W tę stronę... - krzyknął jego towarzysz.
- Cholera! Czemu one teraz wydają mi się żwawsze niż wtedy? - wrzeszczał ociekając wodą i potykając się o wszystko o co się dało.
 
MatrixTheGreat jest offline