Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2011, 22:42   #15
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Kiedy zombie przedostały się przez mur, który murem już nie był, słychać było i czuć och pochód. Michał przypomniał sobie pewną piosenkę, która w sumie mu pasowała do zaistniałej sytuacji. Zaczął ją podśpiewywać pędząc do kuchni z pustym plecakiem.
-Tupot białych mew, o pusty pokład, w dali morza zew, na głowie okład. Rozpalona krew wdziera się do trzew. I gniew o tych mew, tupot mew wzbiera gniew.
W kuchni wrzucił do plecaka wszystko co nadawało się do jedzenia. Puszki z konserwami, owoce, płatki śniadaniowe i inne tego typu rzeczy. Dwie butelki wody szybko powędrowały do wnętrza plecaka sportowej marki Nike, zwiniętej martwemu dzieciakowi. Kilka noży, zapałki, patelnia. To ostatnie bardziej jako broń, chociaż i do smażenia się może przydać.
Po kuchni przyszedł czas na zabranie swoich klamotów. Zapasowa para butów na zimę, kurtka przeciwdeszczowa, na zimę w ogóle nie przydatna. Tabliczka ze swoim imieniem do TIR-a i zepsute radio CB. Dwa plecaki dobytku.

Michał usłyszał niepokojące warkoty i postękiwania w hallu. Nie miał zamiaru sprawdzać, kto jest ich autorem. Pobiegł ile sił w nogach do pokoju znajdującego się tuż nad zadaszonym wejściem do hotelu, w dalszym ciągu nucąc piosenkę o mewach. Zaczął układać w głowie swój tekst dotyczący zombie, jednak nie bardzo mu to wychodziło.

Zabarykadował się w pomieszczeniu, zastawiając drzwi kanapą, jednym regałem i wszystkim, co był w stanie unieść. Modlił się, aby Markowi udało się odpalić któryś z pojazdów. Inaczej będzie z nim ciężko. Chociaż nie tak do końca, znalazł bowiem dość pokaźną biblioteczkę właściciela pokoju. Wybrał kilka dobrych pozycji i spakował je pomiędzy konserwy, suszarkę do włosów i krem do opalania. Dopiero po chwili zorientował się, że do pokoju prowadzą drugie drzwi. Niestety, przejście do nich znaleźli ci, dla których był obiadem. Tylko że na obiad było za wcześnie. Michał niewiele myśląc rzucił się do okna, odganiając zarażonych od siebie patelnią. Wyskoczył na zadaszenie podjazdu, zamykając za sobą okno, a przynajmniej pociągając je za sobą. Odbiło się delikatnie, jednak zatrzymało zombie na kilka cennych chwil. Na tyle długo, by Marek zdążył podjechać uruchomionym Starem. Michał zeskoczył na samochód, dziękując w duchu temu, kto mu w tym pomógł. Zaczynał się coraz bardziej przekonywać do Boga.
-Miło stary, że wpadłeś. To gdzie jedziemy?- zawołał do siedzącego za kierownicą Marka.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline