Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2011, 10:41   #313
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Wasz troska o moją kończynę jest naprawdę ujmująca. Nie omieszkam się odwdzięczyć, w odpowiednich okolicznościach. Póki co jednak nie rozważam amputacji. Wiecie, jestem do nie nieco przywiązany a jedną noga ciężko kopnąć kogoś w tyłek, co może się okazać w niedługim czasie konieczne. -
Paskudy uśmiech na twarzy Conora i jad sączący się z jego słów faktycznie świadczyło tym, że troska kompanów zapadnie mu w pamięci. Zaraz jednak porzucił słowną szermierkę i zwrócił się do Stoka
- Panie Stok, jeśli można Pana prosić, bo jak Pan widzi, sam się pofatygować nie za bardzo mogę... - Conor poczekał aż „szef” przy nim usiądzie i zanim zaczął wątek, odesłał medyka.

- O walce z piratami i magazynie już Pan wie, więc wie też Pan, że mieliście w firmie szpiega. Nadal macie, jak przypuszczam. To musi być ktoś, kto zna rozkłady barek i opłaca mu się je ujawnić. Nawet mimo tego, że zapewne nieźle go opłacacie i zna waszą reputacje... z autopsji. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, nie dziwi mnie to specjalnie. –
- A jakież to wydarzenia ma Pan na myśli Panie Storm? –
- A tak, do rzeczy. Otóż gdy braliśmy magazyn, poszło nam całkiem sprawnie. Zastaliśmy tam niejakiego Mlachatala razem z obstawą. Uchodził za szefa całego przedsięwzięcia, więc wzięliśmy go żywcem, celem przesłuchania. Oczywiste jest to, że on też dla kogoś pracuje. Niestety tu pojawiły się problemy w postaci niejakiego Pelsa i czterdziestu jego ludzi. Nie wiem na ile orientuje się Pan w układach na mieście, ale Pels to człowiek Chudego. Jego gang kontroluje teren na którym był magazyn.

-Pels i ja... Powiedzmy, że od dawna On marzy aby obciąć mi jaja. Bez wzajemności, gdyż obawiam się, że nie dysponuje dość precyzyjnymi narzędziami aby operować na czymś tak małym. Ja zadowolę się jego głowa nad kominkiem. W każdym razie, po kilku zdaniach jasne stało się, że Malchatal i Pels się znają i że Chudy wie o jego działalności i z nim współpracuje. Pels próbował nas „przekonać”, żebyśmy mu oddali Malchatala, ale uznałem, że jego wiedza będzie co najmniej równie cenna jak towar w magazynie. Nie spodziewałem się, ze że ten idiota, chce go odzyskać tylko po to, aby go zabić. Po to podpalił magazyn z nami w środku i ścigał nas przez całe miasto, aż do tutaj.

- Panie Stock, on się bał. Bał się jak cholera tego, co może nam powiedzieć Malchatal. Dlatego był gotów nas dopaść za wszelka cenę. Mnie i Dallanaowi, udał się ich zgubić i razem z Malchatalem zamelinowaliśmy się niedaleko stąd. Niestety odcięli nas od waszej siedziby. Zresztą nie tylko Pels trząsł portkami. Sam Malchatal, mimo naszych starań za chore nie chciał nic powiedzieć, ciągle tylko na strasząc. Jak na człowieka w jego pozycji, to trochę dziwne.

- Nie wiem czy ten człowiek był szalony, czy był fanatykiem, czy może magiczne wyprano mu mózg, bo o takich przypadkach też słyszałem. W każdym razie wolał się zabić i niż dać się wam przesłuchać. Z pełną premedytacją nadział się na ostrze Dallana i zdychał ze śmiechem na ustach. Udało mi się, choć nie bez problemów, szybko sprowadzić znachorkę, ale ona kupiła mu tylko kilka minut życia. Dlatego, aby cały wysiłek nie poszedł na marne, zdecydowałem się na te mała drakę z wozem. Chciałem go dostarczyć tutaj, licząc, że na miejscu będzie ktoś, kto go zdała jeszcze odratować. Stało się inaczej. Ot, życie i cała historia. –

Conor przerwał na chwile, pociągać z flaszki, po czym przeszedł do wniosków.

- Panie Stok, to tutaj, to jest grubsza afera. Gdybym wiedział, że to się tak potoczy, to zawrócił bym zdobyczne braki do Novigardu i olał całą te waszą sprawę. Teraz jednak siedzę w tym gównie i chce coś z tego mieć i nie dać się zabić. Tak więc powiem co wiem i co przypuszczam a Pan zdecyduj co z tym dalej zrobić.

- Nie znam tego całego Malchatala, ale są tu ludzie, którzy bez dwóch zdań go znają… To Pels i Chudy. Co więcej, Pels ze swoim ludźmi był zdecydowany zaatakować waszą siedzibę, byli dostać jego głowę. To już o czymś świadczy. Podobnie jak fakt, że gdy przybyli strażnicy, to puści go bez słowa. Panie Stok, tam był ze czterdziestu uzbrojonych i gotowych do walki ludzi. Nie dziw Pana, że ludzie Chapella nawet nie zapytali ich kim są i po co tu przyszli? Mnie trochę tak, jeśli mam być szczery.

- Jeśli stąd wyjdę, to być myc może uda mi się co nieco odwidzieć o Malchatalu, ale to potrwa. Zwłaszcza teraz kiedy jestem na celowniku straży. Mogę dość szybko zmienić wygląd i tożsamość, mam w tym sporo wprawy, co załatwi trochę sprawę, ale to wszystko i tak zajmie sporo czasu. A obawiam się, że jeśli chcemy się dowiedzie, kto jest szefem Malchatala, to nie mamy go za dużo. Jeśli faktycznie wam na tym zależy, to trzeba zapytać u źródła, czyli pogadać sobie z Pelsem i jego szefem, Chudym. Wiem gdzie ich szukać, ale jak Pan widzi, mają dość sporo ludzi, więc łatwe, ani tym bardziej bezkrwawe to nie będzie. O ile zdążymy, bo jeśli ten, którego szukamy faktycznie wart jest strachu, jaki za nim idzie, to obaj mogą być już wybebeszeni na dnie rzeki. -

- No i jeszcze mamy truchło Malchatala. Czarownicy potrafią gadać z trupami, jeśli kogoś stać na ich usługi. Was stać, więc proszę decydować Panie Stock. Co robimy? –
 
malahaj jest offline