Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2011, 12:14   #123
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jak nie urok, to sraczka... Przeciwnicy, eliminowani w taki czy inny sposób, mnożyli się jak króliki, wyskakując z różnych kątów i zakamarków. Co gorsza odgryzali się (ze średnią jak na razie skutecznością, co nie musiało trwać wiecznie) i, mimo strat, stale mieli przewagę liczebną.
Zwiałby stąd natychmiast, ale za plecami miał płonącą gospodę, a wojacy barona Gregora Auerbacha nadbiegali z różnych kierunków. W sumie na każdym z mini-frontów bohaterscy obrońcy gospody mieli przewagę, ale w sumie tamtych było więcej. Czyżby pomylił się w rachubach i ci, co uciekali tylnym wyjściem mieli więcej szczęścia a mniej przeciwników? To by było przykre. W dodatku najpewniej trudno by było liczyć na pomoc, bowiem Jan i reszta tamtej kompanii wyglądali na takich, którym wystarczy ratowanie własnej życi, o cudzym życiu nie myśląc.
Idea, w zasadzie, jak najbardziej słuszna, przynajmniej tak długo, jak długo nie jest się w grupce, która potrzebuje pomocy.

Pozostawało najprostsze rozwiązanie - przebić się przez linię wroga, kładąc trupem jak najwięcej osób, a potem oddalić się ‘w nieznanym kierunku’, czyli wymknąć się tym, którym starczyło sił, zdrowia i chęci na kontynuowanie pościgu.
Pewnym plusem było to, że niektórzy wrogowie dopiero nabiegali, a przed Martinem i Draugiem był tylko jeden wojak. Zbrojny co prawda w miecz, ale ich dwójka też nie była bezbronna. Martin, chociaż nieco się spóźnił, wymijając stojący mu na drodze stół, zaatakował pierwszy, zadając cios mieczem.

________
58, 93, 23
 
Kerm jest offline