Jakby nie starczyło złowić... Czy naprawdę nikt nic nie potrafi wymyślić poza rzucanymi w jego stronę spojrzeniami? Gdyby był krasnoludzkim inżynierem, to z pewnością zdołałby wykombinować coś... Z paru kawałków drewna stworzyłby zapewne machinę latającą albo chociaż pojazd, który byłby w stanie pokonywać bez problemów podziemne korytarze.
- Najpierw trzeba dopilnować - powiedział - żeby nie zdołał się poruszyć nawet gdyby odzyskał świadomość. Sieci, liny, co tylko macie. Skoro wytrzymał i przeżył ciosy, które powaliłby kilka byków, to nie wiadomo, jak długo zdołamy go utrzymać w stanie nieświadomości. A jak się zbudzi, z pewnością będzie zły. Bardzo zły.
I było pewne, że ci wszyscy 'łowcy potworów' będą uciekać na wszystkie strony, gdy tylko unieszkodliwiony przez Twardego potwór otworzy choćby jedno oko.
- Jak go już zwiążemy, to zapewne trzeba będzie go przeciągnąć. Albo na jakichś płachtach wielkich płachtach, albo też, niczym barkę, przeturlać na okrągłych balach. Ale nie mamy takich - mówił dalej. - Gdybyśmy go ciągnęli po ziemi, to moglibyśmy go poranić. Poza tym liny mogłyby się poprzecierać.
- Gdzie, mniej więcej, znajduje się to wasze przejście? - spytał Rolanda. - Może wasz szef dostarczyłby nieco lin, drewna i parę dodatkowych osób, które by pomogły w transporcie? Kilka tęgich drągów, do tego paru chłopa na schwał i na upartego można by go podnieść i ponieść. |