Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2011, 16:21   #20
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Dean "Oczko" Salvadore i Dorian „Zibi” Zibowski

Dean wiedziała, że coś z tej pracy zapadnie jej w pamięci. Prowadzenie luksusowego Maybacha, w jej rodzinnym mieście zakrawało by o cud, a tu? Silnik delikatnie i po cichutku wibrował pod maską, po to tylko, żeby przy każdym naciśnięciu gazu ze zrywem wystrzeliwać w dal. Doszło nawet do tego, że cieszyliście się jak małe dzieci. Coś fantastycznego!

Szybko doprowadziliście samochód do warsztatu. Trzej Irlandczycy i dwaj młodzi włosi malowali wnętrze na biało i niebiesko, do tego robiąc przegląd urządzeń i podnośników. Z grymasem na twarzach stwierdzali, że coraz to kolejne narzędzie czy maszyna, nadaje się co najwyżej na śmieci.

Kiedy zobaczyli was w luksusowym samochodzie, ucieszyli się. Jeden z młodych Włochów szybko wręczył wam kopertę. Było w niej z 5 000 dolarów. Robota nie była trudna, a samochód nie naruszony dzięki umiejętnościom prowadzenia Dean. Dorian wziął kopertę, skinął głową młodemu Włochowi i wyszliście, aby się podzielić pieniędzmi w jakiejś cichej restauracyjce.

Kiedy wychodziliście z uliczki, prostopadle do niej, tuż przed wami z piskiem opon zatrzymał się czarny bus marki Mercedes. Wyskoczyło z nich czterech… Nie! Pięciu uzbrojonych w karabiny AK-74 ludzi w kominiarkach i brązowych, skórzanych kurtkach. Pierwszy uniósł karabin gotowy do strzału, wycelowany w Ciebie.
Przekląłeś szpetnie w swoim języku, ale mężczyzna opuścił karabin.
- Polak? – padło pytanie.
Skinąłeś delikatnie głową.
- Gruby, to nasi. Bierz ich do busa, Zawór z nimi będzie chciał pogadać.
Gruby faktycznie był grubszy, niż inni. Chyba jaki jedyny trzymał w ręce nie AK, a polski pistolet maszynowy Glauberyt. Dyskretnie celował wam w nogi, ale mogliście pomyśleć że po prostu tak trzyma swoją broń. Czwórka pobiegła dalej, was Gruby poprosił do środka.
Po chwili dało się słyszeć ostrą, ale jednostronną wymianę ognia. To wasi nowi znajomi czyścili właśnie nowy interes Malapartego. Na koniec do wnętrza powędrowało kilka koktajlów Mołotowa, a żołnierze wrócili biegiem do samochodu.
- Maciek, gazu! – kierowca, jedyny bez kominiarki skinął głową i ruszył z piskiem opon w kierunku Grey Pointu.

- No, to co tam robiliście? – zapytał się tęgi facet, który właśnie ściągał kominiarkę.
Jego twarz była ogorzała, bardzo słowiańskie rysy twarzy rzucały się w oczy z daleka, a do tego wszystko wieńczyły piwne oczy i kruczo-czarne włosy. Nad ustami widniał delikatny wąsik.

Jerycho Czarnecki i Aleksander Zduński
W hangarze, dostaliście tylko UZI z dwoma magazynkami oraz M9 również z dwoma magazynkami. Poprosiliście do tego o kominiarki, więc i te wam dał. Cały czas facet prawie się nie odzywał, tak skupiony był na kopceniu cygara. Kiedy wychodziliście, usłyszeliście jego głos:
- Weźcie jeszcze to! – i rzucił wam małe zawiniątko – Wytrzyjcie broń i nie dotykajcie jej bez rękawiczek
Faktycznie, zawiniątko było ściereczką i dwoma parami czarnych rękawiczek. Skinęliście głową i poszliście do samochodu. Wiedzieliście tylko, że Don Selluci urzędował w „Sellucies Bar” w Małej Italii. Postanowiliście tam poczekać na odpowiedni moment.
Czekaliście w samochodzie, aż nadarzy się dobra okazja do działania.
I w końcu jeden jegomość w fioletowej, szykownej marynarce w towarzystwie dwóch Włochów w koszulach wsiadł do drogiego Lincolna. Ruszyli powoli w kierunku Chinatown.

Olga Miedwiediew
Rosjanin zaniósł się krzykiem, krew tryskała we wszystkie strony. Musiałaś trafić w jakąś ważną arterię, niestety żadna z twoich umiejętności nie mogła mu przynieść ukojenia. Zaczęłaś go przepraszać, niestety to nijak nie pomogło. Trudno.
Yeremin sam obwiązał się jakąś szmatą i ruszył do samochodu, Ci pozostawiając sprzątanie mieszkania. Krwi faktycznie nie było dużo, niestety to co było wsiąkło w dywan. Na szczęście przydały się tu twoje umiejętności wyniesione z domu. Ile to razy zdarzało się nakapać krwią z rozciętego palca na obrus?
Detergenty oraz zimna fota szybko wybawiły plamę, przy czym stwierdziłaś że są o wiele lepsze od tych Ukraińskich. Wychodząc z salony, twoją uwagę zwróciła czarna koperta.
Bardzo znajoma, czarna koperta.
Otworzyłaś ją, nie była zaklejona. W środku był list:

Droga Olgo,
Na razie nie możemy przedstawić Ci ojca. Niestety jest bardzo zajętym człowiekiem, ale bądź cierpliwa. Osoba która przyniesie Ci ten list, dostarczy Ci jakieś pieniądze oraz dach nad głową.

Z poważaniem:
Isak K.


Popatrzyłaś pytająco na miejsce, z którego zabieraliście trupa.
Ale i tak miałaś w samochodzie wykrwawiającego się człowieka. Musiałaś jakoś działać.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline