Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2011, 19:59   #8
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Kolejne piwa znikały w czeluściach krasnoludzkiego gardła. Kolejne kufle pojawiały się na stole, kolejne godziny mijały. A cierpliwość Bodvara wyczerpywała się z każdą sekundą, nie mówiąc już o minutach czy godzinach. Ciepła strawa nieco złagodziła gniew rudowłosego, jednak pojawienie się tandetnego grajka z lutnią nie zadziałało kojąco. Bodvar warczał przeróżne groźby i przekleństwa pod adresem barda. Nie przepadał specjalnie za poezją śpiewaną, a tym bardziej jeśli miał słuchać chuderlawego chłoptasia po kilkugodzinnym siedzeniu w karczmie bez rozbicia niczyjej czaszki czy odcięciu łba goblinowi. Był to dzień z pewnością stracony.

W końcu jednak coś się ruszyło. Wzrok krasnoluda spoczął na niewyraźnych konturach mężczyzny siedzącego pod schodami. Mniej podchmielona część umysłu krasnoluda przywołała wspomnienie opowieści zasłyszanej nie wiadomo do końca kiedy i gdzie o niedorozwiniętym chłopaku, którego wuj zamykał w komórce pod schodami, żeby ten nie został czarodziejem. Bodvar zaśmiał się sam do siebie, przyciągając tym zdziwione i zaniepokojone spojrzenia okolicznych gości. Nie przejmował się tym zupełnie, popijał jedynie niezgorsze piwo pomiędzy dziwnym, przypominającym demoniczny rechot śmiechem.

Karczmarz podszedł do stolika zajmowanego przez rudobrodego wojownika i zaprosił go do stolika znajdującego się obok schodów.
-Dzięki.- odburknął tylko, po czym wstał i zebrał swoje wszystkie rzeczy. Szedł równo bez najmniejszego zachwiania się, co przeczyło ilości wypitego trunku. Rozsiadł się wygodnie na jednym z krzeseł i obserwował kolejne, podchodzące do stolika postacie. Zastygł na moment w dziwnej pozycji, odchylając się na krześle do tyłu pod niebezpiecznym kątem, gdy zobaczył elfa.
-Spotkanie dla panienek to przy innym stoliku dziewczynko.- rzucił w stronę przedstawiciela nielubianej rasy. Nie przepadał za szpiczastouszymi miłośnikami lasów. Rzucał mu nieprzyjazne spojrzenia co jakiś czas.

Kiedy tajemniczy mężczyzna przedstawił się i wyjaśnił wszystko, co miał do wyjaśnienia, nadszedł czas na pytania. Krasnolud nie zważając na nic, wypalił jako pierwszy. Jego głos był spokojny i głęboki.
-Po pierwsze, okazałeś mi brak szacunku. Straciłem cały czas na twój durny eksperyment. Jeśli pracujesz z krasnoludem, to zapamiętaj jedno - nie odpuszczamy. To tak na przyszłość.- warknął i popatrzył na Armana spode łba.
-Wydostanie kogoś z więzienia i to w Luskan nie jest sprawą łatwą.- rozpoczął ponownie krasnolud, odchylając się do tyłu na krześle.
-Można sprzedać elfa do zamtuzu i spróbować wykupić tego twojego przyjaciela, chociaż pieniędzy dużo to za niego nie dostaniemy. A skoro zostaje rozwiązanie siłowe, to trzeba będzie się przygotować. A na to są potrzebne środki finansowe. - kontynuował swoje przemówienie Bodvar.
-Znaczy się kasa na wstęp się przyda.- wyjaśnił dobitnie o co mu chodziło.
- I żeby nie było niejasności, tak, zainteresowany.- zakończył głośnym stuknięciem przednich nóg zajmowanego krzesła o podłogę.
-Pytanie podstawowe - jak się tam mamy dostać. Na własną rękę czy macie coś zaplanowane?-
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline