Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2011, 20:50   #9
Elthian
 
Elthian's Avatar
 
Reputacja: 1 Elthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodze
Leoril przysypiał już przy swoim stoliku dając obecnym w lokalu kieszonkowcom okazję na splądrowanie jego kieszeni, gdyby cokolwiek w nich było. Jedyne co go wyrwało z transu był występ grajka, który chwytliwą melodią porwał elfią stopę do niesłyszalnego wśród gwaru wytupywania rytmu. Mimo to Leoril nie wynurzał głowy z objęć ramion, które w tej chwili służył za nieco twardą poduszkę.

W końcu, w nieco późniejszej porze przemówił w jego pobliżu nieznany elfowi głos, jednak tak wyraźny, że zwrócił uwagę elfa i zmusił do podniesienia zaspaną twarz. Dostał jasne, treściwe polecenie. Z trudem i bólem z nogach podniósł ospałe ciało, które niestety mimowolnie poleciało do tyłu potykając się o ławę. Leoril uderzył lekko o podłogę zmoczywszy nieznacznie materiał swojego płaszcza. Dopiero teraz do jego nozdrzy uderzył silny zapach chmielu. Wygrzebał się spod stolików i ocierając oczy skierował się w kierunku wskazanego pomieszczenia.

- Spotkanie dla panienek to przy innym stoliku dziewczynko – usłyszał Leoril od rudowłosego kurdupla.

Jednak nie był do końca świadom tych słów. Z ogólnego wykończenia spowodowanego całodniową głodówką nie przyjął tych ostrych słów do siebie. Spojrzał jednak na kierunek wskazany przez krasnoluda i zaspanym, przeciągającym głosem odpowiedział:
- Zakładam, że mówisz o stoliku, z którego przed chwilą wstałeś.

Leoril był także zadowolony z komplementu krasnoluda odnośnie jego dziewczęcej urody. Pomimo ponad setce lat na karku widać nie wyglądał jeszcze tak odrzucająco.
W końcu zasiadł wśród zgromadzonych starając się otrząsnąć ze zmęczenia. Napływ śliny w ustach i nagłe pobudzenia nastąpiło po słowach Armana.
- Bernardzie, podaj nam co kto sobie życzy. Nie będziemy tak o suchych pyskach siedzieć. Zainteresowani?
Leoril podniósł rękę i spojrzał na Bernarda nie do końca wiedząc co zamówić.
- Ja… To może… - jęknął krótką chwile, po czym powiedział – Cokolwiek, byle dużo i sycie.

Następny potok słów pochodził od rudobrodego. Sprzedaż elfa do zamtuza nie byłaby złym pomysłem, szczególnie, gdy wyszło, że Leoril zyskał uznanie w tych sprawach. Jednak nie drążył tematu, gdyż rudzielec przeszedł dalej. Paszcza mu się nie zamykała.
Wyczuwając chwilę spokoju w zapędzie krasnoluda Leoril skorzystał z okazji.
- Zainteresowani? – powtórzył Armana. – Ja oczywiście, zresztą nie mam większego wyboru, o ile poza oczywistym wynagrodzeniem – nawiązał do listu – będzie mi się należała także nagroda w złocie. I będę także potrzebował niedużej zaliczki –„ głównie na pokrycie kosztów wyżywienia”, pomyślał.
Co do metod, nie wypowiadał się. Po prostu zrobi to co będzie trzeba. A wrednego krasnoluda też jakoś przeboleje. Nigdy nie ruszały go zaczepki między rasowe.
 
Elthian jest offline