Ja wolę pointrygować na światową skalę, wyrżnąć parę wioseczek i miast, uchlać się z kardynałem i papieżem, pójść na dziwki z cesarzem, umknąć z pałacu przed nasłanymi skrytobójcami i przejąć dzięki giełdowym machlojkom megakorporację niż gryźć się o kilo kiełbasy i skradzioną pościel z posterunkowym czy tłuc grubego Jaśka sztachetami, żeby przestał sępić hajs pod 'moją Żabką'. Pewnie dlatego, że to pierwsze jest bardziej filmowo-książkowe i daje więcej możliwości. I nie chodzi o żadne miecze czy nunczako z migbłystalnością. Potrzeba żywej fabuły z oddaniem kontroli nad połaciami świata w ręce graczy, a nie taplanie ich w gnojówce. Ja emocjonowałbym się utratą armii i wypadnięciem z gry bardziej niż przybiciem gwoździa grając Januszem, bo to pierwsze - moim i pewnie większości osób zdaniem - jest ciekawsze. Tak to już jest, że ludzie lubią paladynów, magów, kowbojów i bandytów. Cieszą się grając agentami CIA i KGB, albo piratami czy kondotierami, a wylosowanie w Warhammerze bednarza czy zduna budzi średnią zajawkę. Dlatego tak, otoczka ma kolosalne znaczenie. I epickość jest haczykiem, na który łatwo kogoś złapać, by potem móc go wciągnąć w wir sesji na dobre.
I nie wiem do końca o co chodzi z tą cenzurą? Jasne, niemiło, że nie można tu kulturalnie pokonwersować operując całym bogactwem słownika, ale w sesjach chyba Inkwizycja nie działa? Brzydkimi słowami możesz sypać do woli. |