Varia zdjęła z pleców miecz i gdy usiadła, oparła go o ramię. Ucieszyła się gdy okazało się, że podawany tu trunek nadaje się do picia. Zgasiła fajkę i domówiła coś do jedzenia, z zainteresowaniem przyglądając się gościom. Jednak wraz z mijającymi godzinami ci "goście" zaczęli ją irytować, każdy wchodzący sprawiał, ze oglądała się na drzwi. Gdy na zewnątrz się ściemniło, wyraźnie rozdrażniona zapaliła znów fajkę. - Ile można...
Gdy karczma zaczęła się wyludniać, była już gotowa wrócić do świątyni. Wtedy też podszedł do niej karczmarz. I zaprosił do stolika, pod schodami. Skierowała wzrok w tamtą stronę i uśmiechnęła się.
- No, no nareszcie.
W cieniu dostrzegła ubraną na ciemno postać i już po chwili rozpoznała znajomą twarz. Nim jednak zdążyła coś powiedzieć z krasnoluda, który zwrócił jej uwagę na początku dnia, wypłynął potok słów. Skinęła tylko głową Armanowi i przyjrzała się swoim towarzyszom niedoli. Po za nazbyt charakterystycznym krasnoludem, byli tu też dwaj mężczyźni i elf.
"-Spotkanie dla panienek to przy innym stoliku dziewczynko."
Varia słysząc to stwierdzenie zerknęła na elfa, ten nie zwrócił na to specjalnej uwagi, co wywołało u kobiety jeszcze szerszy uśmiech. Powoli usiadła przy stole. Czekając, aż wszyscy skończą. Dopiero gdy zapadła cisza skierowała wzrok na Armana. - Ja też jestem zainteresowana, czekam jednak na jakieś pikantne szczegóły. A gdy mówimy o pikanterii... - Obróciła się w stronę karczmarza. - Karczmarzu, poproszę jeszcze tego piwa. - Chwilę obserwowała jak mężczyzna nalewa jej złotego trunku i wróciła do rozmowy z Armanem. - I tak na przyszłość, sprawdzanie ludzi to jedno, a brak szacunku to drugie, nie wiem kim jesteś "przyjacielu" mistrza, chętnie odwalę za ciebie tą robotę, ale ludzi którzy mnie nie szanują najczęściej skracam o głowę. Szczególnie gdy są to ludzie inteligentni. A z kimś takim chyba mówię, nie? |