Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2011, 17:38   #391
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Gdy zakończyła zabawę z elfem, gdy udało się odwrócenie jego uwagi, może nie do końca tak jak to sobie zaplanowała, jednak skutecznie (a ponoć najważniejszy jest efekt), zobaczyła jak drow stoi w pewnym oddaleniu, z rękoma założonymi na piersi i wpatruje się w nią. Głowa lekko przechylona w prawy bok, ciężar ciała przeniesiony na lewą nogę. Jak kot przyczajony do skoku. Gdzieś pod prawą pachą jego laska z rubinem, jak już wiedziałaś dość groźna.
- No proszę. Jak widzę potrafisz sobie poradzić z jednym elfem. Cóż gratuluje.
- Poradziłabym sobie nawet z kilkoma, elfy są dość usłuchane, nie to co drowie samce... - prychnęła ze śmiechem, odwracając głowę, jednak krzyżując ramiona na znak pokoju.
- Masz jakieś plany na popołudnie? To że masz jeszcze inne umiejętności już wiem... może dasz się namówić na odkrywanie kolejnych talentów?
- Na przykład jakich? - zerknęła na niego spode łba.
- Miałem nadzieję, że sama coś zaproponujesz...
- Hy! - mruknęła.
Typowy drowi podryw na "może sama coś zaproponujesz? Cokolwiek będziemy robić i tak będę się tylko gapił na twoje cycki". A ona nie może przecież narzekać, bo „robią to co ona chciała robić”! Stary drowi numer...
- Wiesz, zdaje się że właśnie trwa wojna - skinęła ręką za okno. - Nawet nie wiem czy moi tzw. towarzysze broni jeszcze żyją.
- Nie wiedziałem, że na tych tak zwanych towarzyszy w ogóle zwracasz uwagę... Ironicznie wszedł Ci w słowo.
Nie zwracała, oczywiście. Ale zawsze była to dobra wymówka, jak żelazko na gazie... Eeeer żelazko na gazie...? Czy coś tam.... [Keeshe miała niewolnika do prasowania – a stringów się i tak nie prasuje, więc miała o żelazkach cienkie pojęcie]
- Przydałoby się sprawdzić co z towarzyszami – ciągnęła z powagą. - A co do odkrywania talentów, to nie wspomniałeś nic o tym, że znasz się na tej całej magicznej lambadzie - ironicznie naśladowała 'taniec' jaki Laron przed chwilą wykonywał.
- Nie pytałaś... - Odpowiedział wpatrując się jak poruszała biodrami.
Hyhyhyhyhy. Tak, kochała jego spojrzenie, pt. „o czym to ja... eeeee...? [gapi się]”. Tego typu spojrzenia to chyba jedyna rzecz za jaką można pokochać samca. Dostarcz przynajmniej trochę rozrywki i ubawu...
- A gdybyś zapytała pewnie bym nie odpowiedział. Wiesz... - zawahał się. - Wstydliwy jestem - wzrok dalej prześlizgiwał się to tu, to tam... - Ale ponoć nikt nie jest doskonały. Ty dla przykładu miałaś nie wpuszczać tu nikogo z tych arkanijskich idiotów.
- I ciekawe jak miałam to zrobić?! - warknęła. - Trzeba było do piwnicy iść, nie na wieżę z oknami gdzie gryfy fruwają!!!
- A jak widzę, jest tu ich dwójka z czego przynajmniej jeden będzie nadawał się na grilla. No ale nic.
- Nie wiem w ogóle po jaką cholerę cię chroniłam...! - powiedziała zimno w przypływie wściekłości.
Była zła, na siebie i wszystkich wokół.
To zadziwiające, że jego cierpienie przyniosłoby jej zapewne tyle samo radości co jego hm... ‘przyjaźń’.
- Widziałaś kiedyś elfa od środka? – zapytał niespodziewanie.
- ...A co, to miało być zaproszenie na obiad?
Co do żartów, tak, zdarzyło się kiedyś [a zapewne nie raz] że tunel zawalił się, uwięzione w nim drowy błądziły pod ziemią około tygodnia, a gdy znalazły wyjście na zewnątrz napotkały akurat na grupkę elfów. I tak, zaprosiły jednego z nich na obiad... Słynna historia. Ponoć smakował jak lembas...
- Hm..... - Drow zdawał się przez chwilę zastanawiać. - Nie. Ale faktycznie można by coś zjeść. Po bardziej skomplikowanych zaklęciach bywam głodny - stwierdził omijając temat obrony wieży, złości konwersatorki. - Może omówimy temat przy jakiejś pieczeni, lampce wina? - drow ujął czerwony rubin laski opierając ją o podłogę i wysunął w Twoim kierunku ramię dając możliwość wsparcia się na nim.
- Nic mnie tak nie wkurza, jak zbywanie moich pytań! - syknęła pod nosem.
O, dżentelmen się znalazł teraz!
- Mamy kilka niedokończonych spraw... - uśmiechnęła się słodko i zalotnie, owijając swoje ramię wokół jego ramienia. - Ale dlaczego by nie urżnąć się najpierw w trupa...?
- W trupa mówisz?! - Laron uśmiechnął się jakoś dziwnie. Ni to zapytał ni stwierdził.

Tak, początkowo plan był taki, by znaleźć się jak najbliżej i dźgnąć sztyletem tu i ówdzie. Miała na to wielką ochotę. Czy wierzył, że zapomniała o tym wszystkim w zamtuzie, przy łodzi, na statku, w obozie, podczas pojedynku i teraz jeszcze to ze z elfem se poraziła...! Problem pojawił się wówczas gdy znalazła się blisko niego, bardzo blisko. Bliskość i dotyk jego ciała wyzwalał w niej dziwne uczucie, obezwładniające uczucie. To był jedyny drow wśród stad tych zielonych i ibllithów! Jedyny atrakcyjny samiec i towarzysz w promieniu Lolth wie ilu mil!!! Wybór pomiędzy zemstą a smutną przyszłością był trudny. Ale nawet nie o to chodziło, że u boku Larona żyłoby się lepiej na powierzchni. Laron niemiłosiernie ją wkurzał, ale miał w sobie coś tak dziwnego i atrakcyjnego, że pragnęła poznawać to i zgłębiać. A nie mogłaby, gdyby był martwy. Objęła jego ramię, jakby zapomniała, że miała dźgnąć sztyletem. Że on mógł dźgnąć ją sztyletem. Ehhhh któż zrozumie drowią miłość...?

Mamusia zawsze mówiła;
„Nadejdą dni, kiedy podejdzie do ciebie jakiś samiec, powie „I like big boobs and I cannot lie! Wanna check out moje dualki+12?” i zrobi tak;
Vyrhelle's deviantART Gallery < Zaar approves +50, Lolth disapproves –100.

Jeśli samiec łapie cię za cycki to wiedz, że coś się dzieje.
Masz wtedy to wyboru; dźgnąć go sztyletem albo pójść z nim”.

W środku miasta żaden drow nie ośmieliłby łapać kobiety za cycki. Ale w podziemnych korytarzach różne rzeczy się działy na wycieczkach... Oczywiście, wbrew pozorom podryw „na wielką klatę i dualki+12” kończył się w pomroku w 90% szczęśliwie [żadnych odrąbanych członków ekhym kończyn]. W końcu drowy wiedzą, że uległość i nieśmiałość w niczym im nie pomogą, a drowki wiedzą, że odważne, przystojne i silne geny na drzewach nie rosną. Tylko przypadki gdy drow przeceni swoją wartość w oczach drowki lub trafi na zły moment kończą się tragedią. Ale, jak mawiała mamusia;

„Lepszy ptak w garści niż w... uuuh... jassssskini”. Czy jakoś tak to było...

Westchnęła. Sztylet po prostu nie chciał wbić się w Larona. Tajemnicze i przystojne geny ocaliły go tym razem, poszła więc z nim. Oczywiście nadal nadąsana, zimna i złośliwie-słodka. Nie można się rozczulać and samcami! Trzeba trzymać ich krótko! Jak to mówią; ze względu na brak równouprawnienia, z drowimi chłopcami trzeba uważać, ponieważ kiedy już mają okazję, mogą czasem przegiąć pałę... [Wizualizacja drowiego powiedzenia:
http://www.youtube.com/watch?v=amonfg22sU0] <Zaar approves +500, Lolth disapproves –10000000000.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline