- Palić to się dobrze mogą, ale to wciąż domy - warknął Berty, zaciskając dłoń na rękojeści miecza. - Ani trochę mi się to nie podoba. Powinno tu wyglądać jakby lis tańcował w kurniku, a tymczasem - nic. Nikogo nie ma.
Cała ta mgła i bachor, wszystko zdawało grać mężczyźnie na nerwach.
Wspominając spotkanie ze zwierzoludźmi, zimny dreszcz przebiegł mu na plecach.
Cholera, przydałby się dzionek odpoczynku lub gorzałka.
W sumie to całkiem dawno mieczem nie wywijał, też by się bitka przydała.
Pamiętał przerażający smród bestii...
- Miejcie baczenie.
Berty powoli wyciągnął miecz i podążając za malcem, wkroczył do chaty.
__________________ moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą. |