Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2011, 23:31   #5
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Odruchowo sprawdziłem strefy, jeszcze w chwili kiedy drzwi były otwarte i dawały możliwość jakiejś dzikiej ucieczki w tył. O ile wchodząc do hotelu zachowywałem resztki pozorów cywilności i TE trzymałem w ręce schowanej pod kurtką, o tyle widząc nowy wystrój foyer Czarnego Lotosu przestałem mieć skrupuły.


Wyciągnąłem pistolet i ponownie rozejrzałem się po pomieszczeniu rejestrując jego stan. Cholera. Jakieś pięć, góra dziesięć minut zanim się pojawią psiaki Yao. Założyłem, że działam sam; persona, która stała obok była po prostu częścią gry; nie współpracownikiem, czy tym bardziej kimś komu powierzyłbym własne bezpieczeństwo... Charakterystyczne ping wydawane przez windę spowodowało, że Tsunami skierowało się właśnie w tamtą stronę. Po chwili jednak powędrowało w dół, aby nie wprowadzać dodatkowego i niepotrzebnego zdenerwowania.


*****



Na trzecim piętrze też było w zasadzie po wszystkim... Prawie, po, wszystkim. Jakaś łkająca kobieta wciśnięta we wnękę za hotelową sofą na siódmej przy załomie korytarza. Dwóch debili na dwunastej i nie wiadomo ilu na drugiej - w pomieszczeniu, z głośnymi odgłosami przeszukiwania pokoju. No cóż. Zaczynałem liczyć naboje w pistolecie - wyglądało jednak na to, że impreza trochę się przeciągnie i ilość pestek może mieć kluczowe znaczenie. Skoro panowie się dopalili to nie było sensu korzystać z modułu "dyplomacja"; wycelowałem klatkę w pierwszego z nich - tego na przeciwko mnie i dwukrotnie pociągnąłem za spust. Strzały w korpus może nie były idealnym rozwiązaniem, jednak nie miałem czasu na celowanie w bardziej witalne punkty. Zresztą nawet jakby boosterek miał kamizelkę, czy jakieś wzmocnienia - z tej odległości Tsunami mogło wyrządzić szkody... I wyrządziło. Pięknym łukiem Krwawy Kier poszybował do tyłu i dołączył do dekoracji już znajdujących się na piętrze. Nawet jeżeli jeszcze dychał to zajmie mu sporo czasu, zanim będzie do czegokolwiek zdolny. Drugiego zdjął... dobra przedstawiać będziemy się za chwilę.
Z uchylonych drzwi pokoju wysunęła się ręka i kilka pestek na ślepo poszybowało w naszym kierunku. Zjechałem do przyklęku i przywarłem do ściany celując w rękę. Pierwszy strzał posłałem zanim jeszcze system w pełni zsynchronizował celowanie. Kawał drewna odłupał się od framugi, a ręka schowała. "Dziewięć" - pomyślałem. Przywaliłem w drzwi i siła strzału otworzyła je szerzej, wydawało się, że nie są niczym podparte. "Osiem".
Misiek B zastawił się jakimś trupem jak tarczą i wparował do pokoju 306, co spowodowało że zakląłem pod nosem i podążyłem za nim przywierając do ściany tuż przy drzwiach - w razie jakby musiał się wycofać - nie wchodziłem w jego linijki.

Przez pokój przeszły dwa, co najmniej, tornada - wszystko wywrócone do góry nogami. Puste komody wybebeszone z szuflad, rozpruty wypoczynek, pootwierane wszystkie schowki i szafki. Na ziemi poza gratami leżał już pokaźny komplet ciał; poza martwymi Kierami byli też jacyś Koreańce, dla których impreza skończyła się "w sosie własnym". Nie wyszli na tym zbyt dobrze. Nie było śladu Charliego ani sprzętu Vincenta, nie było też solosów, którzy zostawili bajzel na parterze. W pokoju unosił się ostry zapach dymu i krwi. "Misiek B" spacyfikował szybko pozostających w pokoju i zaczął przeszukiwanie, o którym ja byłem przekonany, że nie ma wielkiego sensu. Jeżeli nie było tutaj solosów, a pokój wyglądał jak wyglądał to cóż - z dostatecznie dużym prawdopodobieństwem można było założyć, że nic tu nie ma, a dokładniej już nic tu nie ma.

Wróciłem na korytarz i dopadłem windy. Drzwi otworzyły się natychmiast i wrzuciłem w nie drewniany cokół spod niewielkiej wazy. Tym prostym trikiem obie windy były unieruchomione. Jedna nie działała, a druga ugrzęzła na trzecim piętrze. Windy w takiej sytuacji nigdy nie były dobrym rozwiązaniem - pomimo tego, że były szybszym środkiem transportu niż nogi... Jak pamiętałem rozkład hotelu to miał on tylko jedną klatkę schodową i zejście pożarowe na zewnątrz budynku - zresztą to same, które ostrzelałem kilkanaście minut wcześniej. To był jakiś plus całej sytuacji - wszystko musiało się dziać na jednym miejscu... Przycelowałem w zamek i odstrzeliłem go, zdając sobie sprawę z faktu, że magazynek był w połowie pusty... Chwilę później kolejna podstawa z wazy przywaliła w drzwi... Na wypadek, gdyby były czymś zabezpieczone, ta gra miała zawsze kilka niespodzianek podczas rozgrywki... Drzwi otworzyły się prawie na całą szerokość ukazując oświetloną jarzeniówkami klatkę schodową; przy okazji nic nie wybuchło - jednak drzwi nie były niczym zabezpieczone. Może po prostu z braku czasu... Na klatce schodowej słychać tylko było jakieś zamieszanie na górze - rozsądne założenie, że solosów z towarem wywiało właśnie tam; ale to do cholery znaczyło również, że mają jakiś transport.


Pognałem na górę licząc na to, że nie mieli czasu na zakładanie ładunków na schodach; nie miałem jednak ochoty na oglądanie odlatującej AVki, albo innego gówna...
 
Aschaar jest offline