Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2011, 11:16   #392
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Ekipa, jak to miała w zwyczaju, od czasu do czasu siedziała w knajpie i obgadywała najbliższe plany. Każdy pił co lubił lub co miał pod ręką. Ktoś piwo, inny (czyt. chlebusie) wino, jeszcze ktoś zalewał się w trupa tanią wódką, która poniewierała niczym szarża stada bawołów.

Eee... zaraz!

Uthgor (bo to o niego chodziło, jak się wszyscy domyślali) wcale nie wlewał w siebie wódy! Co więcej - on nawet nie żłopał hektolitrami piwska z Misiowej piwniczki!
Nawet mniej uważny obserwator zauważyłby, że dzielny wojownik z Klanu Złamanych Kłów nie ściskał w łapsku ucha glinianego kufla, tylko... włochatą skorupę orzecha kokosowego, oberżniętą u góry i ozdobioną winogronami, mandarynkami i bananem, z którego - o zgrozo! - wystawała kolorowa palemka!
Natomiast właściciel ściskającej kokosa łapki z dziwnie rozanieloną miną co chwila sączył tajemniczą zawartość skorupy przez trójkolorową słomkę, siorbiąc przy tym donośnie i wzdychając.
Cóż, przynajmniej to się nie zmieniło...

Kiedy ten śmieszny gość, którego Uthgor zabrał na stopa, zaczął swoje wywody - dzielny zielonoskóry wojownik skupił się na wsysaniu cieczy z orzecha (aż mu oczy wyszły z orbit), natomiast gdy zaproponował ratowanie goblina, Uthgorowa grdyka zatrzymała się w miejscu, równocześnie z wysoko podniesionymi brwiami (a właściwie tym, co z nich zostało) by po chwili przełknąć nagromadzony w ustach napój. Ork przetarł gębę wierzchem dłoni i beknął (właśnie tak orkowie proszą o głos w czasie wojennych narad).

- To nie po orkowemu - powiedział. - To nie być zielone - dodał.
- Chopaki nie... tfu! - splunął - ... ratować inna. Chopaki cieszyć, że to nie one, tylko inna.
- Goblin być po to żeby ork miała dobrze. Miała jeść, miała zabawa i goblin iść do przoda i wpadać w pułapki i walczyć z pokurczami, żeby ork siem nie zmenczył. Bo ork to jest wodza dla goblina.

- Uthgor nie chcieć iść po goblin. - Zakończył wreszcie.

- Uthgor chcieć tera iść na emerykature! - powiedział z wyszczerzonym ze szczęścia pyskiem. - Karykature? - mina mu zrzedła. - O! Już wiedzieć - EMERYTURE! - znowu wyszczerz niczym księżyc w pełni. - Albo urlop chocia... - dodał ciszej. Już było widadomo, skąd kokos i palemka...

- Uthgor wracać do domu i zostać wielka wodza. Uthgor mieć bronia, mieć pamiontki - wskazał na trofea wiszące na hakach przy pasie - tera Uthgor chcieć dużo samica. Prawdziwa samica... - rozmarzył się, a wszyscy zdawali sobie sprawę, że termin "prawdziwa samica" oznacza tę wcale nie piękniejszą część zielonoskórego plemienia.
- Uthgor wysłać wam widokówka! - zarechotał i usiadł, wracając do sączenia kokosowej zawartości.

Do uszu obecnych dochodziły od czasu do czasu zadowolone pomruki i westchnięcia dzielnego wojownika.
- Szerzej nogi... chłecheche
- Kłać siem... harharhar
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline