Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2011, 12:11   #8
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Prawie się udało. Celne strzały w zbiornik wypełniony paliwem i sprawna akcja opanowanego przez McCallahana robota bojowego, zapewniły im wolność. Wystarczył szaleńczy bieg przez ogarnięty płomieniami pokład, ku stojącemu w śluzie nieco zdezelowanemu promowi i już uciekali w kosmiczną pustkę. Właściwie to nie w pustkę, bo wokół wielkiego okrętu na którym się w nieznanych okolicznościach znaleźli, roiło się od mniejszych jednostek.

Toczyła się bitwa. Wokół promu, który według Brunnera poruszał się ślamazarnie niczym ślimak na psychotropach, przelatywały wysokoernergetyczne wiązki z dział niszczycieli, rakiety z myśliwców i odłamki z poszatkowanych statków. Zmierzali do czegoś co kiedyś musiało być górniczą barką. Brunner wielokrotnie widział takie jednostki w Valaxa, gdzie przylatywały aby przeładować zebrany urobek na transportowce. Ten egzemplarz przeszedł wielokrotne przeróbki, dostosowujące go do walki w przestrzeni i przenoszenia mniejszych jednostek.

Gdy już niemal wlatywali w powoli zamykającą się śluzę dokującą, zostali trafieni. Światło momentalnie zgasło, wszystkie systemy po ułamku sekundy odzyskały sprawność, a Brunner podnosił się z podłogi klnąc na czym świat stoi i rozmasowując krwawiący goleń. Skok w nadprzestrzeń był jeszcze gorszy niż zwykle. Brunner nigdy nie znosił dobrze kurczenia się przestrzeni i zakrzywienia czasu, a teraz będąc pod wpływem jakich specyfików i mając w głowie mętlik pohibernacyjny, wiedział, że bez rzygania się nie obejdzie. Padł w kącie na kolana i zwymiotował. Nim zdążył otrzeć usta z resztek treści żołądkowej, wyszli z nadprzestrzeni. Tylko szaleńcze szamotanie się ze sterami pozwoliło im uniknąć dezintegracji w chwili, gdy barka zakończyła swój żywot. Siła fali uderzeniowej była tak duża, że prom obrócił się wokół własnej osi, a Brunner starł z podłogi wszystko co przed chwilą zwrócił.

To, że prom przetrwał graniczyło z cudem. Cudem też było, że mimo iż nie dysponowali niemal żadnym płatem sterowym, które zostały powyginane i zablokowane w czasie wybuchu, lądowanie na powierzchni gwałtownie zbliżającego się księżyca. Brunner nawet przez chwilę starał się grzebać w panelach sterowania, ale powypalane kable i stopione obwody nie dawały żadnych szans na powodzenie. Można było próbować ręcznie naginać siłowniki, ale na to nie było siły ani czasu.

Ciemność, jaka zapanowała w głowie Brunnera po szaleńczym spadaniu na powierzchnię i gwałtownym spotkaniu z nią, powoli ustąpiła. Znaczyło to, że żył. Leżał ciśnięty na zasobnik z filtrami powietrza, a obie nogi, lewa ręka i głowa bolały jak diabli. Cały kombinezon miał zachlapany krwią, sączącą się z ran i otarć.

- Ja pierdzielę – jęknął i otarł krew z nosa. Rozbieganymi oczami powiódł po wnętrzu promu. Chyba nic nie przetrwało uderzenia nienaruszone. Ale żyli i oddychali, mimo że szyby były popękane a do wnętrza wlatywał pył niesiony porywistym wiatrem. A więc atmosfera zbliżona do ziemskiej, co może, ale nie musi wskazywać na terraformowanie. Może ktoś tu jest... Tu to znaczy gdzie? Powoli podniósł się na nogi i utykając ruszył w kierunku paneli sterowania. Dłuższą chwilę zajęło mu przywrócenie zasilania, ale wskaźniki nie były w stanie zalogować się na jakąkolwiek stację transpondującą.
- Ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy w dupie – powiedział właściwie do samego siebie. Dwóch konfederatów, którzy przeżyli lot, właśnie wracało do życia. Nim całkiem zdołali odzyskać świadomość, Brunner, na wszelki wypadek, podniósł zdobytą wcześniej strzelbę i dodatkowo wziął leżący przy ciele martwego żołnierza karabin.


- Komuchy trzymały mnie za jajca – odparł na pytanie pirata. Jego środki ostrożności wydawały się zbędne, konfederaci nie byli agresywni. Na razie. – A tak serio, to nie wiem. Jakiś czas temu wyciągnęli nas z kriokapsuł, ale jak się w takiej znalazłem to nie wiem. Nie wiem też po co nas wybudzali. Ogólnie, kurwa nic nie wiem, poza tym, że nazywam się Brunner...

Podpierając się na karabinie obszedł wnętrze promu, zdzierając z żołnierza, któremu wcześniej zabrał karabin, kombinezon. Ubrał go na siebie i zaczął przeglądać skrytki i schowki w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Chciało mu się jeść. Znalazł batonika energetycznego „Lionx” i zaczął go jeść, patrząc jak pozostali wracają do życia.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 23-06-2011 o 09:08.
xeper jest offline