Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2011, 14:20   #1
Wredotta
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
[Storytelling +18] Przygoda Śmierci





Xaraf Firebridge, Christof Torment

Thomas Darnex ustrzelił paru krwiopijców. Jednak były to same młodziaki, starsze już musiały zwiać. Po chwili przybył Sadovski, by zatuszować całe zdarzenie. Już chyba dawno tego nie robił, bo dość opornie mu to szło. Gdy robota została wykonana ochroniarze Sadovskiego zabezpieczyli teren, czekając, aż rozmówi się z Darnexem. Gdzieś niedaleko stali Xaraf Firebridge i Christof Torment z resztą łowców.
-To już nie jest mała sprawa, Thomas- powiedział Sadovski paląc swoje Marlboro- wampiry wyrastają jak grzyby po deszczu, a wokół giną ludzie. Komuś chyba już się nie podoba pakt. Nam już też nie. Jesteś najbardziej doświadczony z nich wszystkich- roztoczył ręką po pubie- więc mianuję Cię moim zastępcą. Wybierz sobie paru podwładnych do jutra, przedstawisz ich na Radzie.
Skinął głową Darnexowi i wyszedł z pubu wraz z ochroniarzami.
Thomas westchnął.
Po chwili zastanowienia przywołał do siebie Xarafa i Christofa.
-Od tej chwili jesteście do mojej dyspozycji i odpowiadacie przede mną, nie przed Sadovskim- po chwili porzucił oficjalny ton i klepnął ich obu po plecach, śmiejąc się- brawo chłopaki, awansowaliście. Jakieś pytania?
***
Dante Firebridge

Dante obudził się w jakieś dziurze, z nie małym bólem głowy. Na dodatek o jego pierś opierała się jakaś blondyna z wielkimi piersiami. Tylko był jeszcze jeden szczegół: wręcz tonęła we krwi.
***
Frank Lorenz

Frank ocknął się, jak na początku podejrzewał we własnym mieszkaniu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że było tak ciemno, że nie mógł dojrzeć nawet własnej ręki. Po chwili, jak na zawołanie spadła zasłona z okna. I Frank już wiedział, że nie jest już we własnym kącie. W dodatku poczuł jak cały lepi się od krwi. Rozejrzał się i powoli podszedł do jedynych drzwi w pokoju. Odczekał chwilę i otworzył je na oścież. W twarz buchnął niewyobrażalny smród. Zobaczył malutką klitkę, gdzie jedynym umeblowaniem był kiepski materac. Na nim leżała dość dziwna para. Facet, który sprawiał wrażenie, że nie wie co się z nim dzieje i cycata dama, z której wręcz wylewały się wnętrzności.
***
Thomas Waszczeniuk

Thomas Waszczeniuk szybko uciekł z Pod Martwego Skrzata, zanim akcja na dobre się zaczęła. Nie odpowiedział na zew krwi, był za stary by ponieść się emocjom, lecz za młody, by nie odczuć bólu z tego powodu. Postanowił zadowolić się prostytutką, jakieś 5 przecznic za pubem. Gdy się posilił, jakaś niewidzialna ręka opuściła mu zasłonę na oczy. Stracił przytomność.
Ocknął się, po zapachu sądząc, w piwnicy. Nie mógł poruszyć ani rękoma ani nogami. Obok usłyszał jęk. Z trudem przekręcił głowę widząc ciemnowłosego wampira. Nie był pewien, ale chyba widział go Pod Skrzatem. Z zamyślenia wyrwał go dość tubalny głos.
-Witam Was, Aleksy i Thomas- rozłożył szeroko ręce- mam nadzieję, że dobrze się bawicie. Musimy porozmawiać o pewnym układziku, jako że jesteście ostatnimi z najbardziej skutecznych wampirów- uśmiechnął się rozbrajająco- A więc pewnie słyszeliście już o pewnych dziwnych napadach. Otóż to ja za wszystkim stoję. O właśnie, a tak w ogóle, dzięki Aleksy. Ten atak pod Skrzatem był spektakularny. Może zbyt teatralny, ale mniejsza z tym i tak zostanie przypisany on mnie- zachichotał.
Po chwili przerwy kontynuował.
- Jednak, jeśli dasz mi szansę, to też może być przypisane Tobie. I Tobie też Thomas. Ty z kolei jesteś trochę tchórzliwy, ale jeśli trzeba działasz szybko i z rozmachem, a to lubię. A co do układziku, mam dla Was propozycję. Przyłączcie się do mnie. Poznajcie smak, prawdziwego wampirzego życia.
Spojrzał na nich, zatrzymując się na każdym chwilę.
-Ale nie myślcie, że nie przygotowałem się na Waszą odmowę. Henry, Chick!- zawołał towarzyszy, którzy w mgnieniu oka pojawili się przy jego boku- Panowie, jeśli trzeba, przekonają Was, że moja oferta jest nie odrzucenia- ponownie zachichotał, a w półmroku zaiskrzyły benzynowe zapalniczki.
***
Aleksy Katevan

Aleksy szybko się uwinął Pod Skrzatem i zdążył zwiać nim pojawił się Sadovski. Szybko przemierzał ulice, oddalając się od miejsca zdarzenia, gdy na oczy opadła mu zasłona.
Ocknął się z jękiem w dziwnej piwnicy przykuty łańcuchami do ściany. Czaił też, że nie jest sam. Ktoś był w podobnej sytuacji co on. Nagle usłyszał tubalny głos.
-Witam Was, Aleksy i Thomas- rozłożył szeroko ręce- mam nadzieję, że dobrze się bawicie. Musimy porozmawiać o pewnym układziku, jako że jesteście ostatnimi z najbardziej skutecznych wampirów- uśmiechnął się rozbrajająco- A więc pewnie słyszeliście już o pewnych dziwnych napadach. Otóż to ja za wszystkim stoję. O właśnie, a tak w ogóle, dzięki Aleksy. Ten atak pod Skrzatem był spektakularny. Może zbyt teatralny, ale mniejsza z tym i tak zostanie przypisany on mnie- zachichotał.
Po chwili przerwy kontynuował.
- Jednak, jeśli dasz mi szansę, to też może być przypisane Tobie. I Tobie też Thomas. Ty z kolei jesteś trochę tchórzliwy, ale jeśli trzeba działasz szybko i z rozmachem, a to lubię. A co do układziku, mam dla Was propozycję. Przyłączcie się do mnie. Poznajcie smak, prawdziwego wampirzego życia.
Spojrzał na nich, zatrzymując się na każdym chwilę.
-Ale nie myślcie, że nie przygotowałem się na Waszą odmowę. Henry, Chick!- zawołał towarzyszy, którzy w mgnieniu oka pojawili się przy jego boku- Panowie, jeśli trzeba, przekonają Was, że moja oferta jest nie odrzucenia- ponownie zachichotał, a w półmroku zaiskrzyły benzynowe zapalniczki.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline