Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2011, 21:40   #30
Cothrom
 
Cothrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Cothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie coś
Ole wiele w życiu widziała, ale nigdy jeszcze magii w takim wydaniu. Owszem bywała na dworach, widziała różne sztuczki, ale jeszcze nigdy by delikwent po po prostu zapalił się jak smolne łuczywo. Straszne, ale nie na tyle by bardka zaczęła panikować.
Skoczyła do przodu i zadała dwa błyskawiczne ciosy swoim sztyletem. Jeden na wysokości wątroby, drugi w żołądek. Ostrze było na tyle by sięgnąć celu, a Ole wiedziała że po takich obrażeniach nikt bez pomocy dobrego uzdrowiciela nie przeżyje. Wolała sobie nie przypominać gdzie i w jakich okolicznościach się tego nauczyła.
Karczma paliła się już na całego. Mag, który dalej grał rolę rycerza na białym koniu złapał ją i wiedźminkę za ręce i pociągną do zatłoczonego wyjścia. Ledwie zdążyła wcisnąć sztylet za pas i chwycić porzuconą wcześniej na stole lutnię gdy nagle...
Głos był dziwny, głęboki i obcy. Niemal czuło się dudnienie słów pod żebrami niczym odległy grzmot w czasie burzy.
- Wieszczba Itliny - wyszeptał mag. - Albo przynajmniej jedna z wersji.
Ole znała wiele przepowiedni, ale jakoś nie mogła skojarzyć konkretniej tej. Poza tym, czy dobre przepowiednie nie powinny być do rymu? Wszytko jedno, nie ma czegoś jak przeznaczenie. Nic co dotąd widziała nie sprawiło, że zacznie wierzyć w wszechwładną siłę wdającą wszystkim i to raczej się nie zmieni.
Jej prywatny błędny mag właśnie otrząsnął się i zauważył fakt, że w tym księstwie za zabójstwo szlachcica czeka stryczek albo gorzej, samosąd ze strony wieśniaków. Nie, no, co ty panie odkrywco?! Pokaż mi gdzie tak nie jest, co?! Potrzymała się jednak od uwagi, w końcu pomogli jej i coś była teraz im winna.
- Po Tobie też nikt nie będzie płakał nieznajoma. Nieźle władasz sztyletem. Zważywszy na okoliczności. Jedziesz z nami? - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Jadę, jasne że jadę! - Powiedziała szybko. - Konia, mam przed karczmą. I przy okazji, jestem Ole.
Koń, hehe. Nie koń tylko kucyk górski, Proch. Chciała by zobaczyć wieśniaka, który próbował się dobrać do sakwy przy siodle. Mogły na nim jeździć nawet dzieci, ale gdy kazała mu "pilnuj!" kopał, gryzł i co się tylko dało i nie dawał się dotknąć. Teraz pewnie już na nią czekał wpatrując się w płonąca gospodynię. Jak to się działo, że im mniejszy koń tym jest odważniejszy i bardziej wredny?
 

Ostatnio edytowane przez Cothrom : 23-06-2011 o 01:05.
Cothrom jest offline