Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2011, 23:14   #18
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Przez pierwsze trzy dni podróż upływała bardzo spokojnie i całkiem przyjemnie, nie licząc może fal i spiekoty, która lała się z nieba, trochę tylko niwelowana przez morską bryzę. Pod pokładem w czasie dnia niemal nie dało się wytrzymać, zaś na nim słońce mocno opiekało ciała, które nawet jeśli wcześniej były blade - teraz bardzo szybko brązowiały lub wręcz czerwieniły się niezdrowo. Nie wydarzyło się jednak nic niespodziewanego czy zaskakującego, nie ujawnił się żaden zdrajca, a marynarze zachowywali się nawet dość przyzwoicie wobec kobiet. Ashar i nieopuszczający go Ion wyszli na pokład pod koniec pierwszego dnia, witając się ze wszystkimi, ale mimo to - najczęściej przebywali pod pokładem, w kajucie kapitańskiej, zapewne naradzając się i nie wiadomo to już który raz oglądając mapę. Czarnoskóry wychodził trochę częściej od lorda, przynajmniej raz dziennie także trenując i medytując. Loia wyraźnie nudziła się podróżą, dużo śpiąc, za to Ellen wydawała się bardzo pochłonięta absolutnie wszystkim - od swojej książki, po treningi wojowników aż po samą pracę marynarzy.

Cała ta sielanka przerwana została zupełnie nagle. Pod koniec trzeciego dnia rejsu, gdy już większość słońca, czerwonego teraz, schowało się za horyzontem, od strony lądu zaczęła zbliżać się do nich czarna chmura. Nietypowa, zmienna i cały czas się powiększająca, zdecydowanie nie mogła być naturalna. Kapitan przyglądał jej przez chwilę, ze zgrozą wyraźną na jego pokrytej zmarszczkami twarzy. A potem wrzasnął na cały statek.
- Do broni! Wszyscy na stanowiska!
Być może z czymś takim się już spotkał, być może jeszcze nie, ale prawda była taka, że oni na pewno byli tego celem. Marynarze wybiegali na pokład dzierżąc kordelasy, krótkie łuki i włócznie, a dookoła zaczynało robić się coraz ciemniej. Po chwili prócz szumu fal, dobiegł ich też skrzek ptaków, wyraźne krakanie czarnych jak zbliżająca się noc kruków. Pierwsze z nich dopadły już "Bumerangu", ale unosiły się nad nim, jeszcze bardziej zasłaniając resztki słońca. To nie one jednak były najgroźniejsze - pomiędzy nimi leciało ku nim zupełnie coś innego. Kobiety, które wyglądały jak połączone z drapieżnymi ptakami, skrzeczały jeszcze głośniej niż towarzyszący im padlinożercy. I to one zanurkowały ku pokładowi. Poleciało kilka strzał i dwie z harpii, tym bowiem były, wrzasnęło głośniej, boleśnie trafionych. Inne jednak dotarły, szarpiąc pazurami i uderzając skórzastymi skrzydłami. Jedna złapała jakiegoś marynarza i z impetem cisnęła nim do morza. Wszędzie rozgorzała walka, a jedno ze stworzeń przysiadło na dziobie karaweli, przyglądając się temu uważnie.

 
Lady jest offline