Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2011, 13:03   #58
Erissa
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Dziecko było ciche, spokojne, nie zachowywało się jakoś podejrzanie toteż Elyn porzuciła w znacznej mierze przypuszczenia, żeby była to pułapka, mimo wszystko coś tu nie pasowało i to bardzo… Brnąc przez mgłę raczej nie odzywała się wiele, ot wymieniała z towarzyszami tylko pojedyncze, niezbędne w komunikacji mruknięcia. Nie było co się czarować, nie dogadywali się najlepiej. Swoją drogą wesoła z nich kompania: fanatyczny inkwizytor, mrukowaty wojownik, a na czele zdeterminowana kobita, która biegnie w mgłę, by pomóc zbłąkanemu dzieciakowi. Paranoja. Istna psychoza. Ale co było robić, Sigmar dał, Sigmar pomoże. Oby, bo na chwilę obecną nie zapowiadało się, by jakoś szczególnie czuwał nad ich losem. Gdy nawet bogowie się odwracają to przestaje być dobrze… Poza tym ciągle to samo, Elyn wyłapywała we mgle dziwne kształty, które raz ją cieszyły, innym razem znowu wzbudzały niepokój. Las był dziwny, tajemniczy, czaiło się w nim coś złowrogiego, co tylko czekało by dać o sobie znać, była o tym przekonana, kwestią pozostawało tylko kiedy i jak.

Rozmyślania skracały drogę i sprawiały, że nie była tak monotonna, dlatego też nie przerywała ich, w głowie pojawiały się tylko palące wątpliwości :„Elyn, przecież to nie miejsce dla cyrulika, do cholery, dziewczyno, w co się wpakowałaś? Uciekaj i udawaj, że nigdy tu nie byłaś!” Tak, szkoda tylko, że nic nie było takie proste, spoczywała na niej odpowiedzialność za tych ludzi, więc teraz, choćby z mgły wyszedł sam Morr i chciał się upomnieć o jej towarzysza to musiałaby się z nim kłócić. No cóż, przecież dowodzenie nie polega tylko na wydawaniu rozkazów podwładnym, sztuką jest wzbudzenie w nich zaufania tak, by te rozkazy chcieli wykonywać.

Wreszcie jednak na horyzoncie ukazała się wioska, która wcale, wbrew przypuszczeniom dziewczyny, nie była zniszczona, nie dymiła się, domy nie nosiły nawet śladów sadzy. Wszystko stało spokojnie jakby czekając na swoich mieszkańców… No właśnie… Spokojnie… Czekało…
- Dlaczego tu… nie ma ludzi? Ani…ciał? – zapytała ostrożnie rozglądając się, popatrzyła na Siegfrieda
- Czuć tutaj chaos na kilometr… Tylko ogień może oczyścić to miejsce... – usłyszała z jego ust
- Poczekaj chwileczkę z tym paleniem – ruszyła powoli do chaty – Coś tu śmierdzi… Bardzo… - zaczęła się rozglądać po izbie – Zwierzęta? Ludzie? – popatrzyła na towarzyszy pytająco – Przecież wszystko wygląda jakby nic się nie stało, a ludzie sami się nie wynieśli… Muszą być jakieś ślady! – stwierdziła pewnie kontynuując poszukiwania – I masz świętą rację Siegfried, to zdecydowanie nie jest normalne…
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline