Crack skinął głową, obserwując pracę krasnoluda. Węzeł był mocny, więc nie trzeba było się martwić o to czy puści. Sam wiking chwycił mocno powróz, oplatając go wokół prawej ręki. Lewą chwycił końcówkę i obwiązał ją wokół pięści.
-Dobra, chłopy. Rozwalamy to kurestwo w cholerę, bo już mnie cholera bierze z tym czekaniem aż wejdziemy do jaskiń.- mówiąc to, uśmiechnął się lekko.-Idziemy tyle czasu i idziemy, więc lepiej już dotrzeć na miejsce. Obojętnie jaki by tam czort nie siedział.
Zaśmiał się cicho, gotowy do wyciągnięcia kamulca.
__________________ Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die... |