Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2006, 21:24   #4
Lisek
 
Reputacja: 1 Lisek nie jest za bardzo znany
Reinvall

Promienie słońca wychodzącego znad horyzontu, rozlewały się na twarz tajemiczego człowieka, który właśnie ospale podnosił się ze sterty rupieci, pod jakąś starą kamienicą.
Ach, aachh. Kolejny zasrany dzień - zamruczał pod nosem, po czym sięgnął rękął do pasa, aby sprawdzić czy wszystko na jest na swoim miejscu.
kusza jest, blask cienia jest, sakwa jest. Cholera bełty połamane. Zdaje się, że wszyst... - nie dokończył tego zdania, gdyż nagle przycisnął rękę do miejsca gdzie zazwyczaj trzymał swój ukochany sztylet, lecz tym razem go tam nie było.
-Cholera! Gdzie jest pan śmierć! - po tych słowach rozpaczliwie rzucił się w stos śmieci, rozrzucając wszystkie na boki. Po chwili poszukiwań z jego twarzy zszedł grymas zdenerwowania i pojawił się uśmiech (jeśli to można by nazwać uśmiechem).
- Jest!. Taaaak jest, nigdy cię nie zostawię! Pamiętaj o tym, nigdy!- wypowiadał te słowa do średnej długości sztyletu, którego po chwili wydobył ze śmiecu i zatknął za pas.

Po tych poszukiwanich, udał się w stronę jednej z głównych ulic miasta i rozglądając się za jakimś sklepem bądź oberżą. Na samym początku ulicy dostrzegł sklep z niewielkim szyldem na którym widniał napis: "Bronie i ekwipunek u Fingisa".
Poprawił kaptór. po czym wszedł do budynku. Ujrzał tam krasnoluda stojącego za ladą, oraz wysokiego szczupłego mężczyznę, który właśnie opuszczał sklep. Reinvall zmierzył go wzrokiem po czym skierował się w stronę trochę przestraszonego właściciela.
- Bełty,... 10.- odparł, wbijając swoje czarne ślepia w oczy sklepikarza.
- Aaach, tak jjjuż podaje- odpowiedział niepewnie i zniknął za kotarą prowadzącą bodajże do kantorka. Po chwil wracał i miał w ręce zasobnik z bełtami.
- Należy się sześ...- Nagle, przerwał mu to zdanie rzucają na blat 6 srebrnych monet.

Potem wziął swoją należność, rozglądnął się dookoła, spojrzał jeszcze raz na tajemniczego gościa i skierował się w stronę drzwi.

[/i]
 
Lisek jest offline