Rotger :
Zmierzywszy dyskretnie wzrokiem nowego klienta Fingisa traper poczekał, aż ten wyjdzie. Potem pokręcił się trochę po sklepie szperając za czymś ciekawym. Większość jednak to była sztampowa produkcja z Mahakamu, albo gorszej jakości miejscowe podróbki. Nie znajdując nic interesującego Rotger opuścił kram i niespiesznie udał się w kierunku Bramy Powroźniczej. Nie zamierzał pozostawać w mieście, ani chwili dłużej niż to było konieczne, a i przed zmrokiem chciał dotrzeć do swej chaty w lesie.
Jednak jego plany mogły lec w gruzach. Zrozumiał to, gdy tylko zobaczył bramę. Stała przed nią kolejka ludzi, wozów i zwierząt dalece dłuższa niż zazwyczaj. Strażnicy zaś z dziwną jak na nich skrupulatnością przepytywali wszystkich i sumiennie, co było już rzeczą zdumiewającą w Rivii, przeszukiwali wozy. - Gamratka ich mać. – zaklął z cicha. I rad, nie rad zajął miejsce na końcu ogonka. |