Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2011, 11:02   #35
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dupa bolała jak diabli. Dawno tyle nie jeździł konno. Pół nocy, cały ranek i wczesnym przedpołudniem stanął u bram Bogenhafen. Na spienionym koniu wpadł między kłębiący się u bram tłum wieśniaków i kupców. Nie licząc się z nikim powalił kilku na ziemię. Słyszał przekleństwa i nawoływania, ale nic sobie z nich nie robił. Musiał działać szybko.

W jego stronę zmierzało kilku uzbrojonych strażników. Po ich minach i postawie widać było, że nie mają zbyt przyjacielskich zamiarów. Nim zbliżyli się wystarczająco blisko, aby nawiązać rozmowę, Gundulf spojrzał w cień, zalegający pod bramą. Przyciągnął Ulgu i zeskoczył z konia.
- Prędko gadać mi, jak do kapitana trafię – powiedział władczo. Strażnicy spojrzeli na niego w osłupieniu. Chyba coś przeskrobał, albo może nie? Jeden z nich podrapał się po głowie, drugi rozejrzał wokoło w poszukiwaniu tego człowieka, który spowodował cały ten rozgardiasz przed bramą. – Co się gapicie? Jestem Vitto von Alberstein, w służbie Elektora Alberichan von Haupt-Anderssena.
Strażnicy gdy usłyszeli herbowe nazwisko, poparte mianem jednego z Imperialnych Elektorów, natychmiast przyjęli postawę zasadniczą. Zamieszanie pod bramą przestało nagle ich interesować.
- To tamten budynek – wskazali w kierunku miasta. Gundulf natychmiast ruszył we wskazaną stronę, na odchodnym rozpraszając czar. Strażnicy powoli otrząsnęli się i niepewnie rozglądali wokół.
- No już! Spokój! – wrzasnął w końcu jeden z nich. – Wracać do kolejki! Bo grzywnę nałożę!

Gundulf klął na czym świat stoi. Znowu trafił na jakiegoś leniwego jełopa, ktory za nic nie chciał współpracować. Do tego zasłaniał się przepisami, podziałami politycznymi i innymi duperelami. Porządek ładu społecznego w leśnej wiosce został pogwałcony, a ten nierób odsyłał go do jakiegoś barona, jakby w ogóle Grau miał na to czas. Na nic zdały się prośby i nalegania. Nie i już!
- To piszcie to pismo – w końcu ustąpił, gdy usłyszał o dwóch magach. Podał położenie wsi i zdał relację z tego co się tam stało, nie pomijając faktu śmierci Emanuelle z rąk mutanta. Ukrył tylko faktyczną tożsamość siebie i swych towarzyszy oraz cel podróży. Prawdziwość zapisanych słów potwierdził swoim podpisem. – A gońca poślijcie bystro. Jak widzicie, to sprawa wielce poważna. Mniemam, że jak się dobrze uwiniecie, to nagroda was nie ominie...

Zostawił kapitana straży, po którego minie można było wnioskować, że już przyjmuje obiecaną nagrodę i awanse i skierował swoje kroki pod wskazany mu adres. Zastanawiał się po drodze, jaką taktykę przyjąć. Czy zdradzać kim jest w rzeczywistości czy też udać kogoś zupełnie innego. Doszedł do wniosku, że lepiej będzie pozostać anonimowym. W związku z wydarzeniami na trakcie i ostatnimi słowami Alvaro, nie można było nikomu ufać. Istniała możliwość, że tych dwóch było odpowiedzialnych za wydarzenia w karczmie pod miastem i atak na powóz.

Stanął w progu i otrzepał ubranie z wciąż zalegającego na nim kurzu gościńca. Ukłonił się nisko i zrobił dwa kroki na przód.
- Me miano Amadeus Kritzle – przedstawił się. – Z prośbą się uniżoną do szanownych magistrów zwracam... Skąd wiem? Moją pracą jest wiele wiedzieć. Prośba ma jest nietypowa nieco, gdyż potrzebuję aby ktoś wiadomość na odległość dużą wysłał, do Altdorfu samego lub Ubersreiku. Sprawa tyczy się napadu na rycerza, jakiego dokonano w pewnej wcale nieodległej wsi... A wiem, że szanowni magistrowie taką mocą dysponują, że wiadomości przesłać mogą błyskawicznie. Zapłacę oczywiście...
 
xeper jest offline