Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2011, 11:41   #15
zbik_zbik
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
Jim wpatrywał się w mgłę, nagle zobaczył jakąś postać majaczącą po drugiej stronie ulicy. Mgła się rozwiała a postaci nie było. Za chwilę wszyscy tamtędy przechodzili i nikogo nie zauważyli. „Pogoda płata mi figle” pomyślał i jeszcze się rozejrzał, ruszył za resztą. Szanse że Davis żyje były duże, ciało Niemca jeszcze je zwiększało. Trzeba tylko go odnaleźć. Najłatwiej było by krzyczeć, lecz bliskość wroga na to nie pozwalała. Gdyby mgła ustąpiła było by łatwiej, teraz mogli mijać jeden drugiego o sto metrów nie zauważeni.
Zatrzymali się w dawnej kawiarni, Avalanche zaśmiał się pod nosem, gdzież indziej szukać Gary’ego jeśli nie w kawiarni, a dokładniej to gdzieś w składzik alkoholu. Sporo osób poszło na piętro, a nikt nie zajrzał do spiżarki. „Obowiązkiem żołnierza będzie zabezpieczenie terenu” uśmiechnął się od ucha do ucha i ruszył w stronę spiżarki. Dowódca… albo dowódcy, - już sam nie był pewny kto tu dowodzi, wydawali rozkazy sprzeczne co wprowadzało trochę zamieszania, Jim postanowił głównie słuchać tego co ma do powiedzenia Deluca - byli zajęci więc nie zważając na nic otworzył drzwi. Dopiero po wejściu pomyślał, że nie powinien tego robić sam, co gdyby w środku był wróg gotowy do strzału. Miał lekcję na przyszłość a wroga nie było. Była za to spiżarka, widać że właściciel szybko zbierał prowiant, świadczyły o tym porozwalane słoiki, ale na szczęście nie wszystko zebrał. Na ścianie kawałek salami, dwa słoiki dżemu, dwie suche bagietki, słoiczek ogórków konserwowych, i kilka słoików szparagów – tego nie lubił i nie zamierzał brać. Było jeszcze kilka słoików z różnym jedzeniem, ale pootwierane i zagościła na nich pleśń. Jim rozglądał się za czymś innym. Spojrzał na najniższą półkę, tylko puste butelki, nic więcej, niestety.
Zapakował wszystko oprócz bagietek i jednego słoika dżemu i wyszedł. Rzucił jedną bułkę Zacharemu, stanął za barem i otworzył słoik.
- Mmm, truskawkowy – powiedział oblizując palec. Pomaczał ułamany kawałek bułki w dżemie i spróbował, nadawało się, - taki smakołyk to dobry smakołyk. Alkoholu niestety na stanie nie ma, pewnie Gary wszystko rozpił i temu go znaleźć trudno. – zażartował i szczerze się zaśmiał.
- Jedzcie, jedzcie, o takie smakołyki może być potem trudno a widzę żeście głodni – rzucił jeszcze do towarzyszy.
Za chwilę zszedł Raul. Z kamienną miną ułamał sobie kawałek bułki pomaczał w słoiku i zagryzł, Jim widział lekki trzęsienie się rąk. Nie pytał, bo po co miał, jak będzie chwila to pogada się przy alkoholu.
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.
zbik_zbik jest offline