Wojownik przekroczył znowu granice wioski. Tym razem jednak nie z nadzieją, a z politowaniem dla prostoty i bezgranicznej szczerości chłopów. Nadzieja dawno umarła - zło w najgorszej postaci zaczynało trawić najniższe warstwy społeczne. Zbliżając się powoli w kierunku karczmy, w której to okolicy znajdował się drużynowy powóz i pokój z wszystkimi dobrami jakimi dysponowali, Magnus dostrzegł zbliżającą się do karczmy Telimenę. Nie czekając na gorszy obrót spraw Tileańczyk podbiegł do młodej czarodziejki.
-
Musimy pogadać. - powiedział krótko z poważną miną nie znoszącą sprzeciwu.
Uniosła brew przez krótką chwilę podziwiając stanowczość mężczyzny, co mogło zostać odebrane jako wyraz wahania i kpiny.
Po chwili oczekiwania na reakcję wojownik dodał krótkie „
Chodź” i ruszył za karczmę. Nie chcąc aby rozmowa trafiła do niepowołanych uszu Magnus za stajnią sprawdził czy nie ma w pobliżu żadnych ludzi. Po upewnieniu się, że tak jest spojrzał wymownie na Telimenę.
Ruszyła za nim zaraz opierając się o jeden ze słupów podtrzymujących dach stajni. Skrzyżowała ramiona pod piersiami spoglądając dużymi ciemnymi oczami na rozmówcę.
-
Jak podejrzewasz nie spodobało mi się do końca to święto i chciałbym się stąd jak najszybciej zabrać. Darragh wygląda na nieco nieobecnego, ale powinien się ze mną zgodzić, że postępowanie wieśniaków niedługo skupi na sobie uwagę większej ilości straży.
Spojrzała wymownie w sufit na dźwięk imienia druida po czym pokiwała głową na boki bez przekonania.
-
Aby nie wpaść w sam środek tego kotła lepiej abyśmy się wynieśli już dzisiaj. Jest bardzo późno i mało kto zwróci uwagę na nasz odjazd. Rano już powinniśmy być spory kawałek drogi stąd. Co o tym sądzisz? - ciągnął Tileańczyk.
Rozplotła dłonie sięgając do kieszeni i wyjęła pomiętą kartkę. Rozprostowała ją starannie na kolanie, opierając stopę o słup. Naskrobała szybko węgielkiem.
-
Jestem ciekawy, ale nie mogę nikogo narażać. Poza tym to nie nasz problem... - powiedział jakby zamyślony.
Westchnęła swoim zwyczajem i zrobiła minę, której jeszcze u niej nie widział. Wyglądała zupełnie jak dziecko, któremu odebrano właśnie lizaka. Zdawać się mogło, że za chwilę tupnie nogą, a zdystansowany dotąd wzrok zeszkli się najprawdziwszymi łzami.
Zamiast tego uniosła dłoń przyciskając palce do mostka, po czym wskazała brodą w bliżej określonym kierunku, to jest skraju lasu...
-
Ty naprawdę masz zamiar tam iść? Przecież nie ważne co tam znajdziemy nie przybliży to nas do wykonania zadania. Zastanów się... - dodając ostatnie wydawał się zamyslony. -
Jak będziesz chciała sprawdzić co tam jest to przecież nie puszczę Ciebie samej... - rzekł z dziwnym uśmiechem.
Zmrużyła nieznacznie oczy czyniąc dwuznaczny gest, gdy smukłym palcem wskazała tileańskie krocze i uśmiechnęła się kącikiem ust.
Magnus spojrzał na Telimenę pod nieco innym kątem. W sumie nie rozstrzygał jej wdzięków pod tą miarą - wcześniej widział w niej tylko młodą towarzyszkę z drużyny - choć była niewątpliwej urody. Jednak jako, że gest był dość dwuznaczny wojownik zbył go wskazując ręką na notes, w którego posiadaniu była czarodziejka.
Dopisała niechętnie.
I zaraz pod tym.
-
Ja? Boję? - spojrzał dziwnie na towarzyszkę. -
Zabieramy druida czy ruszamy do lasu bez niego? - zapytał weteran. -
Jak będzie wokół las to może okazać się bardzo pomocny...
Wzruszyła ramionami. Nie przepadała zupełnie za zielonym magistrem, ale w istocie mógł okazać się przydatny podczas wycieczki. Oderwała plecy od słupa i naciągnęła głębiej kaptur. Spojrzała wymownie w stronę wyjścia. Trzeba było przygotować się do drogi.
Gdy powóz był gotów zaczęli go wyprowadzać z obrębu wioski z zamiarem sprawdzenia skraju lasu nim ruszą regularnym traktem w stronę miasta.