Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2011, 01:49   #23
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Marcin Kozłowski i Jacek "Huzar" Czarnecki

Samochód długo kaszlał, ale dzięki temu że stał pod dachem, odpalił zaskakująco szybko. Akumulator, mimo kilku lat stania na mrozie zimą i w cieple latem, musiał być naprawdę dobry i równie drogi. Pewnie dlatego że Peugot 307 był nówką, gdzie na liczniku kilometrów, pokazane było bagatela pięćdziesiąt kilometrów. Zapewne kupiony tuż przed wybuchem wielkiej paniki, gdzie ceny wszystkiego szły na łeb na szyję w dół.
Ruszyliście ostro, spod opon wystrzelił piasek, nawiany przez uchylone drzwi. Kiedy wyjeżdżaliście z miasta i słyszeliście pękające kości szkieletów pod ciężarem auta, ogarniało was dziwne uczucie. Do tego te wiszące na szkieletach ubrania, teraz szmaty powiewające wraz z wiatrem i ta dziwna groza wisząca w powietrzu. Wiedzieliście, że coś się stanie. Coś złego.

Maciek "Jankes" Stinson

Bieg dawał Ci się we znaki. Kiedy ostatnio ćwiczyłeś w waszym „Wodniku”? Grube mury dawały pozorne bezpieczeństwo, ale nie na długo, jak się dowiedziałeś. Na całe szczęście umżyki wlekły się powoli, najszybszy można było porównać do szybko idącego człowieka. Ale od Ciebie różniło je to, że ty musiałeś łapać oddech co kawałek, a one nacierały bez konieczności oddychania. Nim ubiegłeś kawałek, zobaczyłeś rozbity holownik, dalej było miasteczko. Dało się słyszeć warkot silnika, z głębi lasu twoich uszów dobiegły strzały. Coś Ci mówiło że wewnątrz zanurzonego holownika, jeśli się uwiniesz przed pościgiem, coś znajdziesz…

Grupa „STAR”

Postanowiliście iść w kierunku tych zabudowań majaczących przed wami, więc ruszyliście. Najpierw ruszyliście dość szybko, potem zwolniliście widząc jak Gerald ledwo łapie powietrze w płuca, mimo wszystko się nie skarżył się. Tajemnicą nie było to, że ów staruszek ciągnął ostatkiem sił. Na szczęście nie ścigało was wiele żywych truposzy. Większość zlazła się wokół wywrotki i tam też pozostała, łażąc w kółko. Za wami było może z czterech zombi, plus trzech nadciągających z flanki, od strony szosy.

Iwona Majewska i Marek "Morris" Moryczewski

Las wypełnił odgłos wystrzału. Trzymająca się blisko Ciebie Iwona, nagle obróciła się jakby na pięcie i zanurkowała twarzą w runo leśne. Nie wiedziałeś co się dzieje, ale widziałeś wychodzącego z domku siwego człowieka z karabinem myśliwskim, który właśnie przymierzał się do kolejnego strzału.
Las wypełnił drugi odgłos strzały. Myślałeś że to w twoim kierunku, ale tak naprawdę kula rozbiła głowę żywego trupa, będącego kila metrów od Ciebie. Ty zajęty przyciskaniem palców do szyi Iwony, przecież tak robili na filmach, żałowałeś że nie zrobiłeś jakiś kursów pierwszej pomocy.
Las wypełnił trzeci odgłos wystrzału, a twoje oczy, wypełniły łzy, szybko starte przez złość. Starzec coś wrzasnął co brzmiało jak „Uciekaj!”, a jako iż on był uzbrojony i zabił twoją przyjaciółkę, która dla Ciebie była martwa, postanowiłeś posłuchać rady. Co z tego, że tak naprawdę strzec wrzasnął „Nie uciekaj!”, ale przez echo wystrzałów i zawodzenie żywych zwłok, nie zastanawiałeś się zbytnio nad sensem wykrzykiwanych słów.

Pobiegłeś w lewo, w końcu wpadając na szosę, o mało nie wpadając pod koła srebrnego Peugota 306.

Starzec znów widząc Cię, podbiegł do leżącej twarzą w ściółce dziewczyny i od razu wyczuł puls.
„O matko, co ja zrobiłem” – przeklinał się w myślach staruszek – „Przecież wyglądali jak te zombiaki, jasna cholera” – nie wiedział, co tak naprawdę zrobił.
Chwilę się zastanowił, po czym podniósł dziewczynę i pośpiesznie zaniósł ją do domku, ukrywając się w swoim tajnym miejscu, dobrze je maskując.
Ułożył Iwonę na łóżku i szybko opatrzył ranę, słysząc na górze przewracane meble i sprzęty. Dziewczyna szybko zasnęła, długim, niespokojnym snem.

Marcin Kozłowski i Jacek "Huzar" Czarnecki

O mało nie potrąciliście Marka, który w ostatniej chwili wskoczył na drogę i zaświecił się w przednich reflektorach. Jak tylko wszedł do samochodu, zapytaliście o Iwonę. Marek ze łzami w oczach, pokiwał przecząco głową i opadł bezsilnie na siedzenie.

Grupa „STAR”

Doszliście do zabudowań, wiedząc że malutka grupa ożywczyków za wami, znacznie urosła. Zabudowanie te składały się z silosu zbożowego, przestronnej, drewnianej szopy i białego domu, piętrowego. Weszliście od razu do niego, otwartym uchylnie oknem. Drzwi okazały się zamknięte na cztery spusty, jak się później okazało, cztery spusty, to mało powiedziane.
Drzwi wejściowe było od góry, do dołu usiane skobelkami, zamkami i haczykami. Domostwo wyglądało na nienaruszone. Konrad w kuchni nawet znalazł coś, co wyglądało jak właz do piwnicy, niestety nawet nie drgnął.
Wiszący na ścianie interkom, odezwał się, co was wystraszyło.
- Witam, nie próbujcie się do nas dostać. Mamy broń i nie zawahamy się jej użyć. Opuście nasz dom!
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline