Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2011, 16:02   #159
Ziutek
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Pełno tych robotów czy innego czorta, wybuchy i te kolorowe lasery. Damianowi to naprawdę zaczęło przypominać Fallouta.
Był w jakimś oddziale, w większości Niemcy, ale teraz został rozbity. Młodzieniec walczył z jednym z tych futurystycznych urządzeń. Szło mu nieźle, ale wybuchło coś bardzo blisko niego, poczuł jak odlatuje, odłamki wbite w ciało i silne uderzenie pleców o coś twardego.

Obudził się na rozkładanym łóżku prawie cały w bandażach. Jakaś ładna pielęgniarka stała nad nim i poprawiała jedyną rurkę, która prowadziła z jakiejś butli do żył w lewym nadgarstku. Damian miał słabość do ładnych pielęgniarek.
Następnego dnia opatrunki zdjęto, a ciało pokryte bliznami, które mają małe szanse zniknięcia zostało ubrane w wojskowe ciuszki, a dokładnie wielgachne spodnie moro, wielgachne, czarne buciory ciężkie jak cegły, szary t-shirt i zielona kurtka wypełniona w środku czymś miękkim, do tego zielona czapka patrolowa Następnie ostatnie badania, pozdrowienia i przysłowiowy kop w dupę. Jakaż to była radość kiedy spotkał Piotrka i Michała, przynajmniej jak coś to zginie razem z nimi, a nie z bezimiennymi członkami oddziału. Byli razem od początku, potem mała przerwa, ale ważne, że teraz maszerują razem krok w krok w równym rzędzie i razem idą na pewną śmierć.

Damian jak to młody nie mógł ukryć podniecenia, ale gdzieś głęboko siedział też strach. Wiedział już jak się czuli AK-owcy choć oni nie walczyli z robotami i mutasami z innego wymiaru, które pewnie wpierdzielają ludzi tonami na śniadanie, a całym konwojem tirów włącznie z ich kierowcami na obiad.
G36, które ściskał w spoconych rękach dawały coś jakby dumę, że z własnej woli idzie walczyć co jego nawet jeśli musiałby przypłacić to życiem, ale jednego był pewien; kiedy to się skończy, a on przeżyje to na sto procent nie będzie chciał tego powtarzać. Wybuduje sobie gdzieś domek nad napromieniowanym morzem i będzie wiódł życie mając u boku jakąś ładną pielęgniarkę. Uśmiechnął się lekko i jedna łza poleciała mu po policzku. Niech los zrzuci mu na drogę nawet samego diabła, ale on się nie podda i będzie mieszkać w tym domku.

Już pierwsza faza dała niemałych wrażeń, wyglądało na to, że wypuścili najpierw mięsko, a elitę zostawiając na koniec. Stworki nie były specjalnie trudne do rozwalenia. Następny przeciwnik był gorszy. Ział ogniem, latał, a w dodatku nic go nie ruszało. Damian wystrzelił jeden ze swoich granatów, który nawet draśnięcia nie zostawił. Postanowił, że spróbuje zranić te ostrza, wystające jak łapy, może akurat?
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."
Ziutek jest offline