Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2011, 16:23   #283
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Mogłoby się wydawać iż wsparcie bogów nie będzie potrzebne, ze względu na sporą przewagę grupy Markusa i Rolanda. Jak się szybko okazało, szczuroludzie mieli być wytrzymałymi przeciwnikami. Ołowiana kula z pistoletu skałkowego raniła jednego z potworów, jednak ten nie tylko się nie poddał, ale dalej miał siły do ataku, konsekwentnie się wspinając na skalną półkę, na której grupa ich przeciwników się broniła. Korzystając z okazji niziołek sięgnął po jedną ze swoich siekier po czym cisnął nią w jednego z szczuroludzi. Toporek trafił idealnie w tors stwora, zatrzymując go na chwilę w miejscu. Impet ciosu był dość potężny i w ferworze walki dało się usłyszeć chrzęst łamanych kości, najprawdopodobniej żeber.

W tym samym czasie pozostali szczuroludzie zdążyli się wspiąć na górę. Jeden z nich sięgnął po niewielki flakon, który miał schowany pod fałdami swego odzienia. Stwór jednym szybkim ruchem odkorkował flakon i zamachnął się nim w stronę Eckhardta. Zielonkawa ciecz chlusnęła na ramię górnika, błyskawicznie wypalając jego ubranie i parząc go boleśnie. Na szczęście refleks górnika pozwolił mu uniknąć większych ran spowodowanych kwasem.
Widząc to Alof pospieszył z pomocą Eckhardtowi, lecz jego broń chybiła. Tarczownik, który został przedstawiony jako Harold również nie miał zamiaru stać z boku. Wartko ruszył na jednego z potworów atakując toporem. Niestety i jemu brakło szczęścia.

Pozostali szczuroludzie rzucili się w wir walki, obierając sobie za przeciwników Markusa, Rolanda i Twardego. Najmniej szczęścia miał Markus, gdyż jego atakowała dwójka bestii. Na szczęście oba stwory były ranne. Jeden trafiony ołowianą kulą, drugi zaś był ranny za sprawą siekiery Zachariasa.
Walka trwała dość szybko. Kompani dość szybko się zgrali i zaatakowali wspólnie mimo iż szczuroludzie walczyli sprytem i szybkością, to i tak ich szanse nie były zbyt wielkie. Potyczka skończyła się drobnymi ranami Markusa, Rolanda i Eckhardta.
-Ha! To była bitka...- syknął Gynter.
-Nie ma czasu. Zara bedą tu te szczury...- syknęła Alessa.

-Chyba za późno...- Alof wskazał palcem centralną część jaskini – osiedla, skąd nadciągała chmara szczurów, które już wcześniej szukały drogi do grupy.
-Jakieś lampy jeszcze macie?- Alof wejrzał na Eckhardta.
-Ta! Rzućmy ją i będziemy po ciemku wracać!- odrzekł Gynter. Szczury były coraz bliżej. Wydawało się już, że nie obejdzie się bez licznych ugryzień, zadrapań i masy małych, włochatych ciał gryzoni, kiedy na dachu jednego z krasnoludzkich domów pojawił się tajemniczy khazad uzbrojony w dziwaczną broń przypominającą strzelbę, połączoną giętką rurką do plecaka, jaki brodacz miał zawieszony na ramieniu.


Khazad wyciągnął z ust cygaro, które lekko się tliło i przyłożył do lufy broni, która naglę buchnęła ogniem. Krasnolud włożył cygaro z powrotem do ust i wycelował w plagę szczurów. Broń buchnęła jęzorami ognia, paląc sporą część szczurzego pochodu. Zdezorientowane gryzonie w końcu rozbiegły się.
-Burgrenson! Ha ha ha! Ty stary capie!- krzyknął zadowolony z interwencji krasnoluda Roland. Brodacz zgasił broń i uśmiechnął się. Wtedy za jego plecami pojawiła się grupa kilkunastu mężczyzn, gotowych do pomocy przy transporcie szczuroogra.

~***~

Domostwo szefa Rolanda i jego trupy było dość spore, lecz każdy z kompanii Markusa mógł spokojnie odpocząć. Nim ktokolwiek przyszedł z nimi porozmawiać starszy sługa, opatrzył zadrapania rannych, oraz poparzenia Eckhardta. Droga z pola walki, do tajemnego przejścia z nieprzytomnym szczuroogrem nie była wcale łatwa ani szybka, ale w końcu im się udało dotrzeć na miejsce.
-To tu jest przejście o którym wspominałem.- rzekł wtedy Roland wskazując otwór w podziemiach, którym można było dostać się na zewnątrz. Zarówno Markus, jak i Twardy dokładnie w myślach zapisali drogę do tego właśnie przejścia. Potem było już z górki. Stwór został załadowany siłą mięśni na podstawiony wóz, zaś grupa Markusa i Rolanda ruszyła konno do osobnika, który to miał zapłacić im za schwytanie bestii.

Spora izba gościnna była dość bogato urządzona. Na dębowym stoliku stała flaszka wina i puchary, dzięki którym goście mogli się uraczyć trunkiem. Był późny wieczór. W końcu ich oczekiwania dobiegły końca, gdy drzwi do pomieszczenia otwarły się na oścież a ich oczom ukazał się starszy, siwy człek w towarzystwie opatrzonego Rolanda.
-Witajcie. Mówcie mi szefie.- przedstawił się w pewnym sensie.
-Możecie odpocząć w moim domu, aż nie odzyskacie sił. Jesteście pewnie zmęczeni i głodni. Odpoczniecie w wygodnym łóżku i zjecie ciepły posiłek. Jeśli zaś interesuje was jakaś praca, to pewnie coś dla was znajdę. Teraz porozmawiajmy o waszej zapłacie za to monstrum, które dla mnie schwytaliście...- usiadł w fotelu, oczekując propozycji grupy Markusa.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline