Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-06-2011, 23:45   #281
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie ulegało wątpliwości, że bez względu na dogodną (w tym momencie) sytuację sprawa wcale nie wyglądała dobrze. nawet gdyby tutejsze szczury nie umiały się doskonale wspinać, to i tak istniała poważna szansa, że znajdą sobie inną drogę. A wtedy...
Zdecydowanie nie miał zamiaru stać się karmą dla szczurów. Nim jednak zdążyli ruszyć, niebezpieczeństwo, kolejne zresztą, samo zapukało do ich drzwi.
Szczurowatych nie było znów aż tak dużo, ale nie było wiadomo, czy czasem nie dysponują jakimiś nietypowymi środkami ataku. Sposób, w jaki paliła się wieża dobitnie świadczył o tym, że coś takiego jest możliwe.
Markus nie potrzebował polecenia, by wiedzieć, co robić, ani też zachęty do działania. Bez wahania uniósł kuszę i strzelił do najbliższego szczuro-człeka.
 
Kerm jest offline  
Stary 26-06-2011, 14:40   #282
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Górnik chwycił mocniej za drzewiec swej dwuręcznej broni kiedy na granicy widoczności pojawili się szczuroludzie. Zmarszczył swoje krzaczaste brwi w zmartwieniu pomieszanym z gniewem.
-Sigmarze..chroń nas!- warknął przez zaciśnięte zęby.
Chwilę później jeden z przeciwników zatoczył się od strzału z pistoletu skałkowego, jednak był to dopiero początek czekającej ich potyczki. Twardy rozkazał im chwycenie za broń dystansową, ale Eckhardt nie zamierzał wykonać tego polecenia. Co prawda Alessa niosła ze sobą łuk i strzały Raela, lecz górnik nigdy w życiu nie strzelał z prawdziwego łuku, nie licząc dziecięcych imitacji-zabawek robionych z byle patyka. Byłaby to więc tylko strata cennych sekund, które mogły zadecydować o jego życiu.

Rozstawił więc szerzej nogi, zupełnie jakby przygotowywał się do rozbijania skalnej ściany w kopalni. Wzrokiem zaś obserwował przeciwników starając się przewidzieć, który z nich ruszy na niego i przygotować na jego atak. Uniósł kilof nieco wyżej czekając i modląc się do bogów Imperium.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 26-06-2011, 16:23   #283
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Mogłoby się wydawać iż wsparcie bogów nie będzie potrzebne, ze względu na sporą przewagę grupy Markusa i Rolanda. Jak się szybko okazało, szczuroludzie mieli być wytrzymałymi przeciwnikami. Ołowiana kula z pistoletu skałkowego raniła jednego z potworów, jednak ten nie tylko się nie poddał, ale dalej miał siły do ataku, konsekwentnie się wspinając na skalną półkę, na której grupa ich przeciwników się broniła. Korzystając z okazji niziołek sięgnął po jedną ze swoich siekier po czym cisnął nią w jednego z szczuroludzi. Toporek trafił idealnie w tors stwora, zatrzymując go na chwilę w miejscu. Impet ciosu był dość potężny i w ferworze walki dało się usłyszeć chrzęst łamanych kości, najprawdopodobniej żeber.

W tym samym czasie pozostali szczuroludzie zdążyli się wspiąć na górę. Jeden z nich sięgnął po niewielki flakon, który miał schowany pod fałdami swego odzienia. Stwór jednym szybkim ruchem odkorkował flakon i zamachnął się nim w stronę Eckhardta. Zielonkawa ciecz chlusnęła na ramię górnika, błyskawicznie wypalając jego ubranie i parząc go boleśnie. Na szczęście refleks górnika pozwolił mu uniknąć większych ran spowodowanych kwasem.
Widząc to Alof pospieszył z pomocą Eckhardtowi, lecz jego broń chybiła. Tarczownik, który został przedstawiony jako Harold również nie miał zamiaru stać z boku. Wartko ruszył na jednego z potworów atakując toporem. Niestety i jemu brakło szczęścia.

Pozostali szczuroludzie rzucili się w wir walki, obierając sobie za przeciwników Markusa, Rolanda i Twardego. Najmniej szczęścia miał Markus, gdyż jego atakowała dwójka bestii. Na szczęście oba stwory były ranne. Jeden trafiony ołowianą kulą, drugi zaś był ranny za sprawą siekiery Zachariasa.
Walka trwała dość szybko. Kompani dość szybko się zgrali i zaatakowali wspólnie mimo iż szczuroludzie walczyli sprytem i szybkością, to i tak ich szanse nie były zbyt wielkie. Potyczka skończyła się drobnymi ranami Markusa, Rolanda i Eckhardta.
-Ha! To była bitka...- syknął Gynter.
-Nie ma czasu. Zara bedą tu te szczury...- syknęła Alessa.

-Chyba za późno...- Alof wskazał palcem centralną część jaskini – osiedla, skąd nadciągała chmara szczurów, które już wcześniej szukały drogi do grupy.
-Jakieś lampy jeszcze macie?- Alof wejrzał na Eckhardta.
-Ta! Rzućmy ją i będziemy po ciemku wracać!- odrzekł Gynter. Szczury były coraz bliżej. Wydawało się już, że nie obejdzie się bez licznych ugryzień, zadrapań i masy małych, włochatych ciał gryzoni, kiedy na dachu jednego z krasnoludzkich domów pojawił się tajemniczy khazad uzbrojony w dziwaczną broń przypominającą strzelbę, połączoną giętką rurką do plecaka, jaki brodacz miał zawieszony na ramieniu.


Khazad wyciągnął z ust cygaro, które lekko się tliło i przyłożył do lufy broni, która naglę buchnęła ogniem. Krasnolud włożył cygaro z powrotem do ust i wycelował w plagę szczurów. Broń buchnęła jęzorami ognia, paląc sporą część szczurzego pochodu. Zdezorientowane gryzonie w końcu rozbiegły się.
-Burgrenson! Ha ha ha! Ty stary capie!- krzyknął zadowolony z interwencji krasnoluda Roland. Brodacz zgasił broń i uśmiechnął się. Wtedy za jego plecami pojawiła się grupa kilkunastu mężczyzn, gotowych do pomocy przy transporcie szczuroogra.

~***~

Domostwo szefa Rolanda i jego trupy było dość spore, lecz każdy z kompanii Markusa mógł spokojnie odpocząć. Nim ktokolwiek przyszedł z nimi porozmawiać starszy sługa, opatrzył zadrapania rannych, oraz poparzenia Eckhardta. Droga z pola walki, do tajemnego przejścia z nieprzytomnym szczuroogrem nie była wcale łatwa ani szybka, ale w końcu im się udało dotrzeć na miejsce.
-To tu jest przejście o którym wspominałem.- rzekł wtedy Roland wskazując otwór w podziemiach, którym można było dostać się na zewnątrz. Zarówno Markus, jak i Twardy dokładnie w myślach zapisali drogę do tego właśnie przejścia. Potem było już z górki. Stwór został załadowany siłą mięśni na podstawiony wóz, zaś grupa Markusa i Rolanda ruszyła konno do osobnika, który to miał zapłacić im za schwytanie bestii.

Spora izba gościnna była dość bogato urządzona. Na dębowym stoliku stała flaszka wina i puchary, dzięki którym goście mogli się uraczyć trunkiem. Był późny wieczór. W końcu ich oczekiwania dobiegły końca, gdy drzwi do pomieszczenia otwarły się na oścież a ich oczom ukazał się starszy, siwy człek w towarzystwie opatrzonego Rolanda.
-Witajcie. Mówcie mi szefie.- przedstawił się w pewnym sensie.
-Możecie odpocząć w moim domu, aż nie odzyskacie sił. Jesteście pewnie zmęczeni i głodni. Odpoczniecie w wygodnym łóżku i zjecie ciepły posiłek. Jeśli zaś interesuje was jakaś praca, to pewnie coś dla was znajdę. Teraz porozmawiajmy o waszej zapłacie za to monstrum, które dla mnie schwytaliście...- usiadł w fotelu, oczekując propozycji grupy Markusa.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 27-06-2011, 14:54   #284
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
I słowa Zachariasa sprawdziły się. Udało się im ujść z życiem. Szcuroludzie zostali pokonani, w czym spore zasługi, we własnym mniemaniu miał sam Zacharias. To przecież od jego siekiery padł jeden z paskudnych mutantów. Do tego miał szczęście, że nie został ranny, co niestety przytrafiło się większości jego towarzyszy. Szczególnie nieciekawie wyglądał górnik, który został przez potwory oblany jakimś żrącym specyfikiem.

Sami prawdopodobnie nie daliby rady pokonać zmierzającej w ich stronę hordy szczurów. Nie mieli już lamp, które tak dobrze sprawdziły się w poprzednim starciu. Na szczęście w obliczu niebezpieczeństwa zjawiła się pomoc. W postaci krasnoluda uzbrojonego w niespotykaną broń. Początkowo niziołek zastanawiał się w jaki sposób zwyczajna rusznica może być skuteczną bronią przeciw masie gryzoni, ale gdy okazało się, że z lufy zamiast kul lecą płomienie, zrozumiał.
- To w pewien sposób mogłoby być przydatne szczurołapom – mruknął, przyglądając się konstrukcji dziwnej broni. Miał na myśli swojego dalekiego pociotka, Eugene Schlompfa, któren to trudnił się zawodem wyłapywania szczurów w miastach. Przy najbliższej okazji będzie mu musiał sprzedać ów pomysł.

Po długiej i męczącej podróży udało się im dotrzeć cało do domu pracodawcy łowców i właściciela areny. Teraz oczekiwali na zapłatę za szczurotrolla powalonego przez Twardego. Zacharias pamiętał jego słowa o podziale łupów. Należała się im połowa wynagrodzenia. Ale czy w tym podziale zostali uwzględnieni także łowcy? Bo gdyby ta, to połową trzeba by się dzielić nie na cztery części a na znacznie więcej. A to mogłoby być nieopłacalne...
- To tak... Twardy może poda cenę, bo widzi Pan, Szefie, to on załatwił tego bydlaka – powiedział jako pierwszy niziołek, równocześnie wskazując na ponurego jak zwykle krasnoluda.
 
xeper jest offline  
Stary 28-06-2011, 09:14   #285
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Twardy był poniekąd pod wrażeniem wyczynu krasnoluda. Jednocześnie uświadomił sobie, choć jego umysł odpychał od siebie tą myśl jak się dał. Negocjacje na górze wcale nie będą łatwe. I pewnie będzie rozmawiał z kimś kto jest o niebo bardziej od niego inteligentny. Ale w końcu jest Twardy no nie? Da sobie jakoś radę. Ale w życiu w każdej sytuacji najważniejszy jest plan! Czy to podczas wrzawy bitwy czy głupawych targów. Jednak taktyka musi być dostosowana do chwili.... Trzeba zatem ułożyć jak to się nazywało już wie przemówienie, czy jakoś tak. Powiem mu kurwa chcemy dużo złota wyskakuj z kasy. Nie, nie tacy jak on się łatwo obrażają. Zresztą Markus za panienkę też się obraził a ponoć wojak z niego. Trzeba się będzie przemęczyć i wykazać najmniejszą z cnót Twardego: Subtelnością. Będzie ciężko.westchnął i powiedział sam do siebie. Najbliższe godziny zleciały mu na układaniu setek wariantów rozmowy. Skupił się na używaniu dużej ilości mądrych słów. Wielu z nich nawet nie tyle używał co było oczywiste. Ale ledwo rozumiał ich znaczenie. Choć przypomniał sobie wiele takich które zasłyszał w rozmowie z sobą. a kompletnie nie rozumiał. Tak jak od tego jebanego kupca trzy miesiące temu. Dostał w mordę to fakt ale w końcu go zdenerwował tak? Bełkotał jak potłuczony a zdezorientowany Twardy to wkurzony Twardy. Dobra dam z siebie wszystko.... I łopatologicznie krok po kroku układał sobie gadkę.

Gdy w końcu trafili przed oblicze szefa:

-Bestię dostarczyliśmy panu najprzedniejszą. Nie żadnego śmierdzącego goblina, marnego orka czy choćby i szamana. To bydle jest od nich znacznie lepsze... Chcielibyśmy za nią dobrej zapłaty a gdyby się okazało że uczciwy z pana przedsiębiorca i hojny z pewnością moglibyśmy się dogadać na pewne zlecenia w przyszłości... Jak widać jesteśmy bardzo skuteczni. Więc to dobra inwestycja na przyszłość.- wykazywać zalety towaru oraz swoje powtarzał w myślach krasnolud. I mądry bełkot, bełkot przede wszystkim trzeba go zdezorientować!

-Kontynuuj.- starszy człek machnął ręką w stronę krasnoluda, dając mu sposobność do dalszego monologu.

Krasnolud już po pierwszym zdaniu zaczął zapominać co miał dokładnie powiedzieć. Trzymał się zatem ogólnego planu jednak zaczęło mu to wszystko jakoś umykać.
-Widzę dwa rozwiązania naszej transakcji. Intuicja mi mówi że z pewnością ma pan dostęp do wielu towarów i usług w tym mieście... Możliwość pierwsza sprzedajemy panu naszego pupilka. Cena do uzgodnienia cześć zapłaty może być w towarach jakie z pewnością może pan mieć za darmo bądź taniej. A my ułożymy listę rzeczy nam potrzebnych. Potrzebne też nam lokum na stałe i w bezpiecznym miejscu a co najważniejsze na własność. To również możemy jakoś podpiąć do naszego układu. Nie znam pańskich możliwości. Pewną sumą nie pogardzimy oczywiście w złocie wiadomo każdy ma wydatki. Jednak by zmniejszyć koszta naszej nagrody po pańskiej stronie nie obniżając naszego honorarium można by coś takiego skonstruować.

-Druga możliwość jest poszerzona o propozycję jak to kurwa szło.... Biznesową tak właśnie tak. Tak se pomyślałem że Prawodawcy podwędzają każdemu kto wychodzi wszystkie dzieła mych zacnych przodków. Efekt tego taki że jak ktoś trafi coś ważnego księge dla przykładu to se woli nią tyłek podetrzeć niż oddać. Bo mu złamanej monety za to nie dadzą... Można by dogadać się z nimi że w ich imieniu skupować będziem te towary jeszcze przed ich posterunkiem bo pewnie mała ilość cacek wpada im w ręce trzeba im to kurwa uświadomić. A potem my im to odsprzedamy za "rozsądną cene" lepiej tak niżby nic z tego mieć nie mieli... Da się im połowe z tęgo co faktycznie wpadnie nam w ręcę... Resztę po cichu na czarnym rynku. Jak trafi nam się perełka toż to będą tysiące sztuk złota... My odwalamy bródną robotę pan nam daje swój autorytet i plecy. Czysty zysk dla wszystkich.. A ja się jakoś z ziomkami dogadam oni wszak złotem srają a pamięć przodków jest dla nich święta.- wypalił bez zastanowienia. Od dawna chodził mu taki pomysł po głowie.

-Odpuść.- rzekł Szef kręcąc głową -Z nimi się nie dogadasz. Nawet jakbyś nie wiem jak się starał.- stwierdził -Lepiej wynosić to tajnymi przejściami i próbować sprzedać na czarnym rynku w tu w Martwych Wrotach, niż tam na górze w twierdzy.- wzruszył ramionami -Wielu próbowało. A ci służbiści wtrącą do lochu każdego kto zacznie choć trochę kombinować.- ostrzegł khazada i jego kompanów.


-Dobra możemy zająć się w takim układzie skupem i pociągnąć ten interes z potworami. Sami coś może jeszcze złapiemy a i pewno załatwimy coś z miasta. Jesteśmy wszak jak kurwa widać skuteczni. A i do innych robót możemy się nadać na indywidualne zlecenie. Pytanie ile jest dla pana warta ta maszynka do zabijania. Ma mięśnie jak stal a pierdolnięcie jak młot.- twardy próbował dalej zachwalać swój towar a i wybadać czy rzekomy szef da im uczciwą cenę.
-Zabójca troli stracił flaki po jednym pociągnięciu tego monstrum. Z elfa co go wcześniej dopadł nie było co zbierać. Proponuje uczciwą cenę jakiś kont dla nas. Trochę rupieci zależy co komu z nas potrzebne. I zgrabną sumkę w złocie. Sadzę że 300 sztuk byłoby uczciwą ceną.

-Trzysta złotych monet? Wybacz, ale chyba w walce z tym bydlęciem zostałeś za mocno trafiony. Jeśli wystawię swojego najlepszego gladiatora, to bestia padnie w pierwszej swojej walce. Tak ją chwalisz mości brodaczu jakbyś chciał z niej zrobić nowego mistrza areny. Proponuję sto złociszy lub pięćdziesiąt oraz połowa zysku z zakładów, choć nie obiecuję, że ta druga opcja będzie bardziej opłacalna od pierwszej.-


Twardy wiedział że duża suma efektu nie odniesie zaczynały się negocjacje. Liczył że coś mu się uda wynegocjować choć wprawy w tym olbrzymiej nie miał.
-Dwieście złotych i jakoś kont dla nas. Dorzucimy z naszej strony pracę przy innych zleceniach jakby stawka była uczciwa. I weźmiemy się za zbieranie potworów dla pana. Bośmy słyszeli że w tej kurwa materii sukcesów coś niewiele. A my jak widać w ciemię bici nie jesteśmy.


Mężczyzna zrobił posępną minę z pewnością rozmyślając w duchu propozycję khazada.
-W zasadzie nie planowałem zbyt wielu walk z udziałem bestii. Pomyśl sam. Dajemy im takiego giganta. Podczas następnej walki, dasz im coś lepszego? Coś większego, silniejszego i bardziej niebezpiecznego?- spytał unosząc lekko brew. Człek znał odpowiedź. Żaden ork, goblin czy mutant chaosu nie będzie bardziej atrakcyjnym przeciwnikiem od tego, o którego cenie właśnie rozprawiali.

Nie dać zbić się z tropu nie dać zbić się z tropu złota!-powtarzał zawzięcie w głowie wojownik.
-Ano niby nie... Ale tego można póki co jako pokaz dla elity zachować. Małe pokazówki dla wybranych co to złotem srają i wrażeń szukają. Inwestycja by się panu zwróciła z dużym zyskiem. Dla reszty na początek właśnie orki,gobliny i inne szkaradztwa. A jego za jakiś czas jako hit dla wszystkich ale za samo wejście trzeba by złotem sypnąć choć wtedy w rozsądnych ilościach nie tyle co od szychów brać. Wielu chce być wyjątkowymi i ma ku temu środki. Jakby to bydle tylko im pokazać to chyba by dobre było...

-Spokojnie. Nie tak szybko...- uspokoił krasnoluda gestem ręki. -Zapewnianie rozrywki na arenie zostaw mi. Znam się na tym dość dobrze i nie potrzeba mi konsultacji. Mówisz mi o czymś co zaplanowałem jakiś czas temu, wszak sam kazałem zapolować na jakiegoś stwora. Druga sprawa, arena nie przynosi aż tak wielkich zysków jak Ci się wydaje. Więcej zarabia się na zakładach ale to też nie twój problem. - zamilknął by chwilę pomyśleć. -Zapłacę za stwora sto pięćdziesiąt, oraz dam do rozgospodarowania jeden z moich magazynów, byście mieli gdzie odpoczywać będąc tutaj w Martwych Wrotach. Urządzicie się za swoje złoto. Spotkałem kilku cwaniaków, którzy obiecywali współpracę a potem znikali.- pokręcił głową. -Przyprowadźcie kolejną bestię a zapłacę. To stała fucha. Chyba, że interesują was zadania bardziej przyziemne i raczej na powierzchni...- spytał spoglądając na pozostałych członków grupy.

-Niech będzie. Dorzuć nam panie tylko jakieś dojście do dobrych a co najważniejsze zaprzyjaźnionych ludzi od handlu. Znaczy się paserów, trucicieli zwanych alchemikami i innych szelm. Co do zadań na powierzchni zaś. To pozwolę się wypowiedzieć towarzyszom.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 29-06-2011 o 09:39.
Icarius jest offline  
Stary 30-06-2011, 11:30   #286
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Są 'goście' i goście. O ile widok pierwszych - piątki ni to szczurów, ni to ludzi - w najmniejszym stopniu nie zachwycił Markusa, o tyle pojawienie sie ekipy ratunkowej, z krasnoludem z jakąś bronią plującą ogniem na czele, stanowiło powód do radości. Zanim jednak to spotkanie nastąpiło, Markus zdążył przeszukać zabite szczuroczłeki. Trzy fiolki zawierające, zapewne, ten płyn, którym poparzono Eckhardta, trafiły do plecaka Markusa. Inne 'trofea' - dość kiepskie miecze i podobnej jakości włócznię - zostawił, nie chcąć nosić niewiele wartego złomu.

Dialog Twardego z szefem ujawnił pewne braki w logice wypowiedzi tego ostatniego. Jeśli istniały zainteresowania walkami i zakładami, to można było parę rzeczy tak zorganizować, by odpowiednio rozgrzać widownię i podnieść stawki. Ale to już nie była jego sprawa. Za to możliwość rozlokowania się w magazynie - to była dobra rzecz. No i skontaktowanie się z owymi alchemikami... Łatwiej wszak by było usypiać potwory, niż walić je po głowach...

- Na czym miałyby polegać te naziemne interesy? - spytał. - Z pewnością nie do wszystkich się nadajemy. Prowadzić sklepiku, na przykład, nie potrafię.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-06-2011, 19:44   #287
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Po walce, która dla Eckhardta nie potoczyła się zbyt pomyślnie, grupie udało się dostać w bezpieczne miejsce. Jeszcze przez długi czas w umyśle górnika tkwić będzie obraz dziwnej, plującej ogniem broni. Oraz ból jaki wywołało spotkanie jego skóry z żrącym specyfikiem szczuroludzi. Na szczęście obrażenia nie były zbyt dotkliwe, niestety pozostawią one paskudne blizny. Cóż, nic nie można na to poradzić. Kiedy udało im się trochę odpocząć, a ich rany zostały opatrzone, gospodarz poprosił ich na rozmowę.

Doszło więc do negocjacji ceny za schwytaną bestię, do których raźno i ochoczo przystąpił Twardy. Niestety ich "dobroczyńca" okazał się trudnym negocjatorem i krasnoludowi nie udało się ustalić takiej stawki, na jaką zapewne miał nadzieję. Dyskusja toczyła się dalej, a Zweisteiner stał i tylko słuchał.

Szef spojrzał po grupie kolejno, zatrzymując wzrok na niepisanym przywódcy grupy
-Nie. Chodzi mi o sprawy mniej subtelne, że tak powiem.- odrzekł człek, na pytanie Markusa. -Trzeba będzie odebrać kilka długów, wpłynąć na zdanie różnych osób, kogoś ochronić przez kilka dni. Nic, co mogłoby przypaść do gustu Prawodawcom, czy też jakimś zafajdanym giermkom – obrońcom honoru i prawości.- dodał na koniec -Zadania ryzykowne, ale rekompensuje odpowiednio złotem. Te trudniejsze zadania, w górnym mieście, będą płacone dwu kroć, zaś w zależności od tego jak do owego zadania się przyłożycie, rozmyślałbym nad premią. Zastanówcie się. Macie czas a ja nie wymagam odpowiedzi już, dzisiaj.- starszy człowiek wejrzał następnie na Twardego.
-Co zaś się tyczy twoich słów brodaczu, to chyba faktycznie zmysły postradałeś w mroku korytarzy twoich przodków. Mam Ci dać kontakty do moich dostawców i znajomych? Co jeszcze sobie życzysz? Może mam Ci arenę oddać? Dorzucę chętnie całe złoto i powiem, o pozostałych przejściach z podziemi? Chcesz dojść? To je sobie znajdź, poustawiaj sobie ludzi żebyś miał z tego korzyść. Chcesz dla mnie pracować, proszę bardzo, ale niech Ci się nie wydaje, że podam Ci wszystko jak na tacy, jakbyś był moim wspólnikiem.- warknął.

Górnik jedynie przysłuchiwał się rozmowie spoglądając to na ich, jak mu się wydawało, przyszłego szefa, to na Markusa i Twardego. W sumie nie zastanawiał się za bardzo co mógłby robić po za wydobywaniem rudy w kopalni. Chyba nadszedł najwyższy czas obrać nową życiową ścieżkę, albo przynajmniej się nad nią tęgo zastanowić. To co oferował ten starszy już mężczyzna było opłacalne, lecz niekoniecznie przypadało Eckhardtowi do gustu, szczególnie nie podobał mu się fragment z wymuszeniami, ale postanowił to przemilczeć, jak zwykle z resztą. Ktoś by mógł pomyśleć, że mężczyzna jest takim samym niemową jak niedawno poznany zabójca.

Kiedy ostatnie słowa ich gospodarza ucichły stało się coś niebywałego. Eckhardt zabrał głos, co czynił ostatnimi czasy niezbyt często, gdyż nie uznawał tego po prostu za potrzebne. Prędzej z jego ust można było usłyszeć słowa modlitwy niż zwykłą konwersację.
-Nie wiem na co mógłbym się przydać. Prosty ze mnie człek, z zawodu górnikiem jestem...choć teraz raczej "byłem" jest lepszym określeniem. Wszak przez ostatnie dni kilof dzierżę jedynie by komuś nim rozłupać czaszkę, a nie w celu wydobycia rudy.- potarł kwadratową, zarośniętą szczękę
-Siłę w łapach mam, tylko obycia z bronią mi brak. Alem podszkolić się chętny, przyda mi się zapewne i to szybciej niż myślę. Nie wiem jak reszta, ale ochroniarska fucha mnie by interesowała, a i polować na bestyje mogę, bylebym pierwej jakieś lekcje fechtunku otrzymał, i może pancerz jakowy...bo ginąc mi nie ochota raczej, cenie swe życie.- po tych słowach spojrzał na reakcje obecnych, zwłaszcza "Szefa".
 
Blackvampire jest offline  
Stary 03-07-2011, 13:35   #288
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Krasnolud tylko się uśmiechnął. Ah te ludziny zero logiki.

-Czy ja wspomniałem o złocie arenie czy przejściach? Poprosiłem i to w ramach naszej transakcji o dojście do alchemika i pasera. Tylko tyle... A danie nam kontaktu do pewnych ludzi opłaci się i panu. W końcu dobre substancje od alchemika zwiększą ilość i jakoś naszych zdobyczy jeśli chodzi o potwory. Co przełoży się na realne zyski na arenie. Tak samo sprawa pasera lepsza broń czy uzbrojenie zwiększą szanse powodzenia każdego zadania. Czyli i pańskiego zarobku... - liczył na rozsądek "szefa". W końcu to co powiedział brodacz było prawdą. Nie danie im dojść to zmniejszenie ich szans a jednocześnie zamach na własną kiesę.... Niech ów szef wie że może z niego i prosty brodacz ale swój rozum ma. Może uzna że myślący podwładni są lepsi od tępych idiotów.
W ostateczności sam może truciciela nie znał ale dojście do pasera miał sam. Chodziło raczej o zwiększenie ich możliwości dobrych dojść nigdy za wiele....
 
Icarius jest offline  
Stary 05-07-2011, 10:51   #289
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- To i ja swoje trzy pensy wtrącę, jeśli można – odezwał się w końcu niziołek, przerywając ciągłe dolewanie sobie wina z karafki, która była niemal pusta. Stuknął cybuchem fajki w blat stołu. Popiół spadł na podłogę. – Wina można jeszcze? Całkiem smaczne, rzekłbym. Ale do rzeczy. Z tego co tu mówicie wiele nie rozumiem, nie na takich rzeczach się znam. Jednakże chciałbym zauważyć moi drodzy kompanioni, że przybyliśmy tu aby spenetrować owe lochy co się pod twierdzą znajdują i zapłaciliśmy za pozwolenie na tą czynność, sowicie. Potwory łapać nam można przy okazji i dostarczać szanownemu panu, jak najbardziej. Ale w żadne inne przedsięwzięcia się nie zaangażuję, wybaczcie. Nie mam zamiaru być wykidajłą albo paserem, co to to nie. Jeśli pozostaniecie na powierzchni, w służbie imć pana Szefa, to się niestety pożegnamy a ja sobie inną kompanię do badania podziemi znajdę. Miło się z Wami tam przechadzało po tych podziemnych salach, ale trudno się mówi. Takie moje zdanie w tej kwestii. I co z tym winem?
 
xeper jest offline  
Stary 05-07-2011, 20:11   #290
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po wypowiedzi Zachariasa Markus przez moment milczał. Niziołek był zdecydowanie przeciwny pozostaniu na powierzchni. Zapewne miał i rację, bowiem Markus nie bardzo potrafił go sobie wyobrazić jako ochroniarz czy ktoś od odzyskiwania długów. Eckhardt również nie wyglądał na zbyt zachwyconego taką propozycją ze strony szefa.
- Sądzę, że w takim razie - skinął głową w stronę Zachariasa - powinniśmy spróbować połączyć przyjemne z pożytecznym. Innymi słowy, zamiast zajmować się pracą na powierzchni zeszlibyśmy do podziemia.
Powiedzenie było nieco dwuznaczne, zatem Markus postanowił do końca je sprecyzować.
- Podczas poszukiwania skarbów postaramy się poszukać czegoś i dla pana.
- Spojrzał na szefa. - Jeśli znajdziemy jakiegoś potwora i schwytamy go, to z przyjemnością panu dostarczymy. Ale... Przydałoby się nam jakieś wyposażenie. I liny by się zdały, i sieci. Poza tym może faktycznie przydałoby się coś, co by zdołało uśpić takiego potwora. Praktyczniejsze to niż ganianie za jakąś szybką gadziną i łapanie stworów w siatki.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172