Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2011, 18:09   #24
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
“Kobieta nierządna”... tylko brzydziej, zakrzyknął Jacek słysząc o stracie Iwony.
-Pieprzone zombiaki!- no i tyle z nie zostawiania nikogo. Huzar był zły. Westchnął głęboko by się uspokoić. Machnął kilka razy ręką by siłą odśrodkowa zdjęła mu rękawicę i otarł łzę. Prawie cztery lata pływali razem. Zdążył się z nią zżyć, jak z każdym z tu obecnych. Choć ona zawsz
-Dobra. Rozumiem, że jedziemy do mnie. Szczerze to niech mnie chuj strzeli, nie mam pojecia gdzie jesteśmy. Wiem, że musimy jechać na zachód. Tam. I tak aż zacznę poznawać otoczenie. Gdy wjedziemy do Trójmiasta to będę mógł poprowadzić. Znaczy powiedzieć dokładnie jaką drogą mamy jechać.
Jecek rozejrzał się po obecnych
-Wiecie... ja was tak bardzo, ale to bardzo proszę... Powiedzcie mi, że nie zostawiliśmy broni na statku...
Marcin spojrzał z pokerową twarzą na Jacka:
- Nawet przez głowę mi nie przeszło by coś stamtąd zabrać... Nie potrafię strzelać i jakoś mi to umknęło...
Jacek złapał się za głowę. To nie było załamanie, sam też nie pomyślał o broni. Chyba się spodziewał, że skoro on robi za tanka to nikt nie będzie oczekiwał by też przyjął rolę strzelca. Nie ważne. Nie miał zamiaru szukać winnych, a teraz po prostu intensywnie myślał.
-Wracamy po nią. Zombie się już nieco rozeszły ścigając nas. Przebijemy się przez nie. Ja nie pozwolę im się za bardzo zbliżyć a wy szybko weźmiecie broń.
- Wiesz, ja mam to gówno - pokazał na UMP - Ale co mi po tej sikawce. Gdybym wiedział, że się jeszcze spotkamy to wziąłbym więcej. Tylko nie idźmy przez tą drogę którą szedłem ja bo jest tam jakiś chory psychicznie koleś... Zatłukę go, to on ją postrzelił...
-Chwila. Iwonę ktoś zastrzelił? Myślałem, że nasi pachnący przyjaciele ją dopadli
- A co ty! Byli grubo za nami. Idziemy taką ścieżką a tu jak nie pierdzielnęło i patrzę Iwona leży. Sprawdziłem puls choć nie wiem czy dobrze... I kurwa nic!... - łzy zaczęły mu sciekać i coś ścisnęło go w gardle.
I znów to samo paskudne słowo... Jacek dawno tak nie rzucał mięsem
-Dobra. Szukanie zemsty byłoby wielce epickie, ale jeszcze bardziej głupie. Omijamy tego kolesia, jedziemy naokoło. hałas silnika powinien jeszcze bardziej odciągnąć truposzy
- To może ktoś będzie jeździł samochodem, a reszta poleci na statek?
-Nie. Nie rozdzielamy się. Są bardzo powolne. Utrzymam je zdala dość długo.
- To wiesz co? Masz tą szablę czy jak to, skoro mam tą plujkę to sobie poradzę - i oddał żelastwo Jackowi który włożył ją do “kieszeni” z tyłu siedzenie które było przed nim
-Dobra Marcin. Prowadź naokoło...
I pojechali. Kierowca całkiem nieźle sobie radził. Objechali miasto dookoła, na samej plaży zwolnili. Na szczęście ostatnio padało i piasek wciąż był mokry. Znacznie lepiej się po takim jeździ. Truposze zostały daleko z tyłu, ale pojedyncze już wychodziły z lasu z tym swoim podłużnym “Uuuyyyhhhhuuu”. Te jęki były paskudne.
-Tam ktoś jest... ktoś żywy. Morris... to ten koleś strzelał do Iwony?
-Nie... tamten był staruchem

Gdy tylko się zatrzymali Jacek niemal wyszkoczył z samochodu
-Nie mam pojęcia kim jesteś, ale pomóż im i uciekamy- wskazał na towarzyszy którzy już biegli po broń
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 26-06-2011 o 18:32.
Arvelus jest offline