Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2011, 18:21   #13
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Koszary Usy.

- A więc, jestem na miejscu – stanąłem przed wejściem do koszar. Droga dotąd była nawet przyjemna, pomijając fakt, że odór bocznych uliczek zaczynał swój koncert.
- Budynek solidnie zbudowany – stwierdziłem. Mocne, ciosane kamienie układały się w budowlę. Niby, ot zwykłe koszary.
- Ej, czego tu szukasz do diaska? Nie widzisz, że to nie czas dla gapiów? Zmykaj, pókim dobry! – zawołał jakiś żołdak. Podszedł w moją stronę, rzucając ostrzegawcze spojrzenie.
- A ten co u diabła? – pomyślałem. Stanął przede mną. Niewysoki i chuderlawy, ale za to groźnie wymachiwał swoim mieczem.

- Mam wiadomość dla twojego dowódcy – odpowiedziałem.
- Mojego dowódcy? – spytał podejrzliwie.
- Tak, mam przekazać wieści od niejakiego Bizona – dodałem.
- Dobrze więc, Białego Wilka, czyli naszego dowódcę znajdziesz na dziedzińcu. Hej, Hagry, podejdź tu! – zawołał na jakiegoś żołnierza. – Poprowadź no, tego pana przed namiot dowódcy.
- Tak jest! – opowiedział mu. Ten drugi jest o wiele młodszy. Widać, już dzieci zaciągają na służbę. Równie niski i chudy. Na swojej głowie nosi za duży hełm, który co chwila mu się osuwał.
- Chodź za mną! – powiedział do mnie.

Po krótkiej chwili przedzierania się przez zastępy żołdaków, dotarliśmy na dziedziniec.
- Huczno tu, jak w ulu - pomyślałem.
- To tutaj. W tym dużym namiocie rezyduje Biały Wilk.
- Dzięki, młody. – Zaraz też mój „przewodnik” znikł mi z oczu.

- Cisza! – ktoś zawołał. Wszyscy nagle umilkli. Jakiś wielki mężczyzna przecisnął się przez tłum i wyszedł na przygotowany podest.
- Uspokójcie się. Nie godzi się żołnierzom wykłócać się jak baby. Decyzja króla jest nieodwołalna. Legion Zimowych Wojowników zostaje rozwiązany – powiedział do zebranych. Przystanąłem na chwile, byłem ciekaw co ma do powiedzenia.
- Mam dla was propozycję. Ponieważ zostaliście zwolnieni ze służby, możecie w zasadzie swobodnie na własną rękę powrócić do Drenan, albo pozostać tutaj. Jeśli jednak ktoś zdecyduje się na powrót ze mną, otrzyma zapłatę w postaci jednej złotej monety i obietnicę, że w Drenanie znajdzie robotę w armii najemników. Albo, jeśli zechce, osiądzie gdzieś na stałe. Co wy na to?

- A więc król robi czystki w armii – myślałem. – W sumie racja, wszyscy tu zebrani to sędziwe już osoby. Trzeba jednak okazać im szacunek. Im wojownik starszy, tym zasługuje na większy.
Tłum zaczął szemrać między sobą.
- Jednego nie rozumiem. Skoro to jest Legion Zimowych Wojowników, a dużo o nim już słyszałem, to dlaczego król go rozwiązuje? Ten legion zasługuje na ogromny respekt. Ich czyny opiewane są w balladach.

Legioniści przystali na propozycję. Teraz dopiero uświadomiłem sobie, że ten mężczyzna przemawiający do nich, to Biały Wilk.
- Dobrze więc, wyruszamy za dwie godziny, jeszcze przed paradą. Chcę, żebyście do tej pory byli gotowi. I jeszcze jedno. Pozostajecie pod moimi rozkazami, tak jakbyście nadal pozostawali w armii. Obowiązują was wszystkie znane do tej pory zasady. Czy to jasne ? – nie czekając na odpowiedź, wrócił do swojego namiotu.

Zaraz też obok mnie pojawił się ten młody żołnierz.

- Gdzieś ty się podziewał? – spytałem.
- Musiałem coś jeszcze załatwić. To co, idziemy? – powiedział, uśmiechając się w moją stronę.
- Prowadź więc. – i ruszyliśmy. Po drodze mijaliśmy innych żołnierzy. Ci byli jednak młodsi. Słyszałem jak kpią sobie ze starszych.

- Gdybym tylko dorwał takiego szczyla – myślałem sobie – to bym mu porządnie przetrzepał skórę. – Teraz jednak nie chciałem robić zamieszania.
Przystanęliśmy przed wejściem. Wziąłem głęboki wdech i wszedłem do środka, za mną ruszył młodziak.

W namiocie ustawiony był dość duży stół, na którym to porozrzucane zostały jakieś mapy. Nad jedną z nich pochylał się dowódca. Na moje wejście rzucił pytające spojrzenie. Nie odezwał się jednak, czekał więc na mój ruch.

- Witaj – powiedziałem stanowczo, chciałem, aby me słowa miały jak najwięcej energii.
- Ktoś ty? – spytał.
- Przynoszę wieści od Bizona – odpowiedziałem od razu. Chciałem mieć to jak najszybciej za sobą.
- Bizona powiadasz? – wstał i zmierzył mnie uważnie wzrokiem.
- Tak, mam przekazać, że znajduje się obecnie w areszcie.
- Jakim znowu areszcie? – zapytał zdenerwowany.
- To nie jego wina. Byłem wtedy przy nim. – tłumaczyłem się.
- Opowiadaj, byle prędko!
- A więc, wczoraj został napadnięty przez trójkę zbirów. Widząc go osaczonego, postanowiłem mu pomóc.
- A co było dalej?
- Powaliliśmy dwóch, trzeci nagle odpuścił. Złapała nas straż i zamknęła w areszcie.
- Cholerny dureń! Teraz kiedy wyruszamy, musi ładować się w kłopoty.
- Także to by było wszystko – powiedziałem wymijająco.
- Dobra, zmykaj!
- Żegnam – szybko opuściłem namiot.

- No, a więc mam to już z głowy. Hagry, powiedz mi, co tu można jeszcze ciekawego robić w waszym mieście?
- Ciekawego? Tak, znajdzie się coś. Chodź za mną!

Kwadrans później. Centrum miasta.

- Organizowane są tu dziś turnieje! – Ledwo co mogłem dosłyszeć mojego nowego przyjaciela. Panował tu ogromny hałas. Ludzie przepychali się we wszystkie strony.
- Jeśli chcesz, możesz jakiś obejrzeć!
- Wolałbym sam wziąć w takim udział! – Przekrzykiwanie się było konieczne.
- To tyle. Muszę wracać do koszar inaczej przełożony mnie wypatroszy!
- Bywaj więc! – Po tym, jakby tłum wessał go w siebie.

Udało mi się przebić na wolną powierzchnię. Szczerze mówiąc, po wczorajszym nie miałem już ochoty na oglądanie walk. Nagle czyjaś ręka pociągnęła mnie za sobą. Wszystko działo się tak szybko, nie dostrzegłem nawet twarzy. Dociągnęła mnie do jakiejś cichej uliczki. Nikogo tu nie było. Tajemnicza postać przyparła mnie do muru. Przyjrzałem się uważnie.

- Tylko nie ona – pomyślałem.

Tak, to była Enthara. Miałem możliwość już wczoraj ją poznać.

- Jak mogłeś mi to zrobić? – pytała oburzona. – Żaden mężczyzna jeszcze nigdy się tak nie zachował. Wiesz jak się poczułam? Jak jakiś śmieć!
- Kobieto daj sobie spokój – starałem się opanować sytuację. Być może to prawda, ignorując kobiety sprawiasz, że jeszcze bardziej na ciebie polecą.
- Powiedz, powiedz mi. O co chodzi? Nie jestem atrakcyjna, co? No powiedz mi, że jestem brzydka!
- Ale mi się trafiło. To normalnie jakaś zakompleksiona hipokrytka.
- Odejdź! – powiedziałem.
- Proszę, nie odrzucaj mnie! Całą noc o tobie myślałam, płakałam przez ciebie! – spróbowała mnie objąć. Energicznie całowała mnie po szyi.
- To zaczyna się robić frustrujące – odepchnąłem ją od siebie. Ona upadła na kolana i się rozpłakała.
- Bądź przeklęty ty parszywy mężczyzno! Wszyscy jesteście tacy sami!

Ja tymczasem wziąłem nogi za pas i stamtąd uciekłem. Gdy znowu znalazłem się w tłumie, odetchnąłem.

- Co za ludzie…
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"

Ostatnio edytowane przez MTM : 26-06-2011 o 18:27.
MTM jest offline