Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2011, 18:36   #705
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Mira:
A co z koniem? - zapytałaś siebie w głębi serca, gdy zwróciłaś uwagę, że to była jedynie gra cieni. Twoja nadzieja na szybką ucieczkę. Jedynym koniem tu był ten, na którym odjechał Wągrowski. W tym momencie zamyślenia żołnierz zaatakował cię ponownie, a ty choć uniknęłaś w ostatnim momencie to upadłaś na ziemię. Co się dzieje? powtarzałaś sobie gdy wszelkie światła ogni zostały zgaszone przez ulewę i ogarnął cię mrok. Przeciwnik jest gdzieś przed tobą, twoja matka uciekła, ale chyba inni żołnierze otaczają cię. Czy jest wyjście z tej sytuacji? Oczywiście możesz tu umrzeć, taka możliwość zawsze jest w życiu każdego wampira. Jesteś dumna ze swojego życia? Jakie momenty przelatują ci przed oczami na moment przed śmiercią? A może nie myślisz teraz o tym, bo jeszcze jest czas na walkę? W mrokach, w coraz większej kałuży formującej się na kamiennej drodze, na której leżysz. Nad tobą stoi żołnierz choć jest tak ciemno, że go nie widzisz. Nie widzisz nic. Jakby wszelkie światło zgasło na świecie.

Dargorad, Dante, Niemir:
Rzut Niemira przeszkodził Dargoradowi dać dodatkowego łupnia proboszczowi, a Dantemu ucieczkę z tego dziwnego miejsca. Jeden z kryształów pękł, a drugi przybrał na sile. Światło ogarnęło was wszystkich i prześwietliło jakbyście byli stworzeni wyłącznie z jasności. Ranny proboszcz padł na posadzkę, gdy Dargorad puścił go. W jednej chwili dwa różne miejsca nałożyły się na siebie. Starożytne miasto tatuowanych istot i polana, na której stał wcześniej kościół. Było sucho i równocześnie padała ulewa silniejsza niż ta z poprzedniej nocy. Staliście na szczycie piramidy schodkowej, a równocześnie podest po prostu był wbity w glebę. Widok ten nie tyle był przerażający co szalony. Czuliście jakby wasza poczytalność wypływała wam pomiędzy palcami. Jakbyście przeżywali na nowo swoje dzieciństwa, a w każdym z nich waszymi rodzicami okazywały się być potwory z najgorszych koszmarów. Pustka. Czarna plama na horyzoncie wydawała się lepsza niż wizja wszystkiego. Wszystkie razy dwa. To tak jakby patrzeć równocześnie na prawo i na lewo. Jakby spadać i wznosić się. Zrobiło wam się niedobrze, ale jednak nikt z was nie wymiotował. Nie takie rzeczy widzieliście... właściwie to nie, nic takiego w życiu nie widzieliście i może i już nie zobaczycie. A przynajmniej powinniście mieć taką nadzieję. Jakby tego było mało wasza pamięć zaczęła szwankować i zdajecie sobie z tego sprawę. Co jest prawdą, a co ułudą? Czy rzeczywiście widzicie dwie okolice równocześnie? I to światło. Jakby prześwietlało wasze dusze. Jakby chwytało wasze jestestwa i wycierało sobie nimi brudne buty. Rzeczywistość okazała się być czymś więcej, a wy staliście w samym centrum wydarzeń. Usłyszeliście krzyk proboszcza, gdy ten wije się teraz jakby był bezgłową, wypatroszoną rybą, która próbuje wrócić do wody. Czemu takie skojarzenie pojawiło się wam w głowach? Czy to miało sens? A czy ma sens ta wizja, która was otacza? Ta rzeczywistość? Nierzeczywista... I usłyszeliście wykrzykiwane słowa, ale nic z tego nie zrozumieliście. Jakieś liczby. W chwili jasności umysłu Dante próbował po prostu wyjść stąd z bratem. Dokąd? Nie można istnieć w dwóch miejscach w jednym momencie. Dokąd więc iść? I rozległy się krzyki tatuowanych, a ich oczy zapłonęły błękitnymi płomieniami. Wszystko na co spojrzeli topiło się. Wszystko - budynki, ziemia... ich ciała! Wszystko prócz was i tego dziwnego podestu. Nie byliście tam będąc tam. Widzieliście jednak wszystko zajmując najlepsze miejsce w przedstawieniu końca świata. Tamtego świata - otchłań zaczęła nadchodzić od horyzontu. Najpierw zniknęły pola i łąki, a następnie rozpływało się budynki. Iskry z pozostałego kryształu obsypały was, gdy otchłań spojrzała na was. Jej czarujący wzrok sprawiał wrażenie jakby chciała was pocałować. Czy ktoś z tatuowanych jeszcze żyje? Czy w ogóle was to obchodzi? Z rogów podestu wysunęły się czterokątne słupy. Bardzo szybko urosły, aby w końcu stanąć. Z nich wysunęły się podpory łączące wszystko w sześcian. Konstrukcja z wyjątkiem podium, na którym stoicie jest otwarta. Wszystko to na moment odebrało waszą uwagę od znikającego miasta, a już i piramida zaczyna rozpływać się w pustce. Coraz więcej iskier wystrzeliwuje z pozostałego kryształu, a w ulewie okolicy Lionborowa zapanowała ciemność.
 
Anonim jest offline