Siegfried zaklął cicho:
- Kurwa..
Fanatyk chwycił mocniej korbacz i począł wyglądać przez drzwi. - Chaos.. nadchodzi.. tak.. Sigmar nas obroni.. Tylko Ci co wierzą mogą wyjść z tego cało lub polec z imieniem Boga na usta. Zaprawdę chwalebna to będzie śmierć. -Skalni ludzie-wyszeptał tylko malec - Chaos a nie kurwa skalni ludzie.. – mruknął sam do siebie
Sigmarita po chwili otrząsnął się z mówienia do samego siebie i raz jeszcze spojrzał na mgłę. Czuł że coś nadchodzi. Coś złego. Oczy Sigmarity zwęziły się a on wciągnął głębokie powietrze. Spojrzał na Elyn i rzucił: - Sprawdź pod łóżkiem.. może jest tam przejście. Może się zmieścimy
Jeżeli przeczucie go nie myli i jest tam miejsce Siegfried krzyknął:
- Uciekajcie. Zatrzymam ich. Jam jest Sędzią i Katem. Jestem ręką Sigmara. Jestem Sługą Bożym i nie ugnę się przed siłami zła. Uciekajcie..
Oczy Sigmarity zaczęły świecić groźne a broń chwycił on mocno. Stanął jakby czekał na wroga. Stał jak kamień, którego nie da się poruszyć. Wpatrywał się w nadchodzącą mgłę. Czuł jak żar rozpala jego serce i ciało….
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |