Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2011, 15:11   #201
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Został pozbawiony przytomności, obity i ciśnięty w jakiś śmierdzący szczynami dół. Znowu poczuł się jak wtedy, gdy trafili do obozu bandytów w lesie, w celu ratowania dziewczyny. I w co się to wszystko przerodziło? Okazało się, że stanęli po złej stronie konfliktu, który miał poważniejsze konsekwencje niż można się było spodziewać. Pradawne zło, zniszczenie świata...

Jednak teraz takie rzeczy nie miały znaczenia. Skalfkrag obudził się w końcu. Był rozkuty i niemalże nagi, nie licząc przepaski na biodrach, osłaniającej jego przyrodzenie. Co gorsza otoczony był przez mutantów, gdyż jak inaczej można było nazwać człekokształtne istoty o całkiem czarnej skórze, władające niezrozumiałą dla nikogo mową.

Szybko zorientował się gdzie są i o co chodzi. Byli na arenie, mieli walczyć o swoje życie. I jak to w takich przypadkach bywa, ich przeżycie zależało od współpracy. Skalfkrag aż jęknął gdy o tym pomyślał. Z kim miał tu współpracować? Z elfami, które dobrze władały jedynie łukami... Z owładniętymi jakimiś szaleńczymi wizjami fanatykami boga Imperium? A może z tym pieprzonym gryzipiórkiem, którego wciąż miał ochotę zamordować. Krasnolud podniósł z ziemi miecz i rozejrzał się dookoła. Czuł wypełniającą go moc płynącą ze znaku. Chciała wyrwać się na zewnątrz, dać upust nagromadzonej khazadzkiej furii.

Skalfkrag powoli obracał się wokół własnej osi, bacznie przyglądając się przeciwnikom. Oceniając swoje szanse i szukając ich słabości. Było ich sześciu, więc w normalnej sytuacji szanse byłyby wyrównane. Ale patrząc na swoich towarzyszy, Skalfkrag wiedział, że stoją na przegranej pozycji. Aż śmiać mu się chciało, gdy widział Bartholomausa z mieczem w ręku, wykrzykującego coś i szaleńczo machającego orężem. Skalfkrag skupił się na jednym z mężczyzn uzbrojonych w miecz i tarczę. W takiej jak ta walce, duże znaczenie miała odpowiednia osłona i taka tarcza zapewniłaby ją krasnoludowi.
- No to zatańczymy – powiedział na głos i machnął parokrotnie mieczem, markując krzyżowe ciosy. Pozwolił aby siła znaku wypelniła jego ciało i wówczas skupił swoją uwagę na czubku miecza. Sam był owym mieczem. Ryknął jak byk i skoczył w kierunku obranego przeciwnika. Za sobą słyszał wrzaski chyba mordowanego skryby...
 
xeper jest offline