Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2011, 16:24   #106
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Nie było nad czym myśleć akcja w baszcie była krótka. Krótka i skuteczna...
Totalnie zaskoczeni Dunladczycy padli ledwo orientując się co ich spotkało. Brak oficerów i dyscypliny po stronie górskiej hordy będzie decydujący. Zapewne teraz jak i później...

Andaras wiedział że działać należy nadal wciąż szybko. By nie zaprzepaścić początkowych sukcesów.

- Łucznicy do obu wyjść zabezpieczyć teren. Zostaniesz z nim ty wskazał na jednego z żołnierzy. My idziemy dalej. Trzeba szybko dostać się do kołowrotu.

- Elfie, lepiej chodźmy wszyscy, puki o nas nie wiedzą, zaskoczenie działa na naszą korzyść, musimy iść za ciosem i z impetem zająć wieżę, będziemy potrzebowali każdej pary rąk W wieży się zabarykadujemy i podniesiemy bramę. Potem wystarczy przeczekać, aż nasze siły przejdą do miasta. - krasnolud zaoponował, jednocześnie wykorzystując kilka sekund przerwy na ponowne naciągnięcie kuszy.

-Trzeba zabezpieczyć tyły do baszty może ktoś jeszcze zawitać. Zostawimy ich o plecy wtedy możemy być spokojni nas trzech wystarczy. Sami nie będziemy z drugiej strony idzie Perła i żołnierze. Jak już dorwiemy się do kraty zwiniemy ten przyczółek I możemy barykadować. Do tego czasu straż tylna się nam przyda. Ruszamy szkoda czasu.

Jak ustalili tak zrobili wieża okazała się pusta. A trud jej obsadzania i bronienia w oczach elfa daremny. Wystarczyło nie dopuścić by ktokolwiek się do niej dostał. Mógłby wtedy pokusić się o zerwanie łańcucha od bramy... A to zapewne byłoby tragiczne w skutkach. Choć samo uszkodzenie łańcucha proste by nie było, należało minimalizować ryzyko. Ponieważ podzieliło by to siły zjednoczonych i wystawiło na rzeź tych którzy bramę już przekroczyli. Bez posiłków i drogi odwrotu padliby pod ciosami wroga. Nawet ich grupa by poradzić sobie w tej cześci miasta i całkowicie ją opanować będzie potrzebowała wsparcia grupy wraz z królem. Taki przynajmniej był plan...

Dźwięk unoszonej i otwieranej bramy zaalarmował oczywiście okoliczne siły Dunladzkie. Zaczynała się najgorsza cześć. Wytrzymać póki wojska nie przejdą przez bramę. Co oznaczało że pięciu strzelców będzie musiało zabić masę ludzi. Było to jednak jak najbardziej wykonalne. Okienka strzelnicze ładnie ukazywały drogę którędy musieli wbiec przeciwnicy. Wrogowie zaś najpierw musieli pokonać dziedziniec co pod ostrzałem łatwe nie było. I wielu zapłaciło za próbę swym życiem. Zaraz po rozpoczęciu wbiegania na schody, stawali się celem jeszcze łatwiejszym. Odległość bowiem od okienek strzelniczych do celów znacznie się zmniejszała... Dunladczycy jednak chyba już wiedzieli co ich czeka. I byli gotowi zapłacić każdą cenę byleby tylko nie wpuścić za bramę żołnierzy królewskich. Dziedziniec jak i schody pokryły się masą ciał. Gdyby sytuacja miała się przedłużyć a siły króla na odpowiednio długo zatrzymano by na wysokości bramy byłoby po nich. Dysponowali przecież ograniczoną ilością amunicji. I mimo że każdy wiedząc co ich czeka wziął dość duże jej zapasy nie były one nieskończone. Uderzano również prowizorycznym taranem w wejście do baszty na dole od strony dziedzińca. Było to możliwe bowiem przeciwników było zbyt wielu by ich powstrzymać, mimo że piątka strzelców uwijała się jak w ukropie. Priorytetem było nie dopuścić nikogo do wieży bramiennej. Choć gdyby wywalono drzwi na dole również byłoby po wszystkim. Liczyli jednak że te wytrzymają a Endymion szybko odciąży obleganych przyjaciół. Śmierć jednak upomniała się o swoje i u załogi bramy. Dwóch żołnierzy padło podczas wymiany ognia prowadzonej z Dunladczykami który ustanowili swój przyczółek za wozem podciągniętym na dziedziniec. Udało się jednak zlikwidować zagrożenie a jeśli ktoś przeżył nie wychylał się już zza wozu. Elf dla pewności posłał w niego kilka płonących strzał. By w przyszłości to stanowisko nie było źródłem kolejnych problemów.

Żołnierze przy bramie przedarli się za mary i jednocześnie skutecznie odciągnęli wszystkich Dunladczyków od baszty. Pojawił się jednak kolejny problem w oddali słychać było zbliżające się konie... Cholernie dużo koni których być tu nie powinno.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 27-06-2011 o 17:28.
Icarius jest offline