Grób Udolfa von K nie był tak stary jak Zingger przypuszczał. Jawił mu się bowiem z niewiadomych powodów na sięgający jeszcze czasów cesarza Wilhelma.
- Litera "K" jak Krupp, czy tak mam to rozumieć, mości hrabio? - mruknął do siebie zmęczony Jans czyszcząc kozikiem brud z pod paznokci.
Obejrzał dokładnie pierścień pokazując go przy tym Sigfridowi. Dziwne, ale nie czuł, że tamten może go zdradzić czy oszukać. Czego nie mógł powiedzieć o reszcie.
- Ot i me zlecenie ukończone - powiedział Munchowi błyskając zielonym oczkiem. - Tylko grób nieboszczyka Udolfa ponownie uporządkuję. Teraz trzeba nam w drogę powrotną - odrzekł już głośniej.
Odwrócił się do reszty. - Chyba, że ktoś z Was kompania ma tu jeszcze jakąś sprawę do załatwienia? Wuju? Luizo? Stark? Mości Krasnoludzie? Gdzie mamy teraz się udać? - pytał nadzwyczaj spokojnie.
Bo i był spokojny. Na te czterdzieści karli nagrody mógłby teraz poczekać i z tydzień.
Zabrał się raźno do dalszej roboty i niebawem uprzątnął nagrobek von Kruppów do stanu zadowalającego. Krytycznym okiem ocenił, że wygląda troszkę lepiej niż poprzednio. Poślinił palec i przejechał nim czule o płycie nagrobnej.
Następnie wytarł swe żelazo z krwi ghula o trawę i ponownie owinął w wysłużoną płachtę. Był gotów do drogi. Pytanie czy Luiza mogła wytrzymać dalszą podróż, czy będą musieli spędzić noc nieopodal Wurzen.
Podszedł do Starka do Luizy.
- Jak tam mała? - zagaił cicho rudzielca, jednakże patrząc na Carolusa szukając u niego odpowiedzi. - Powoli strach przechodzi?
Chciał coś powiedzieć więcej, ale zaburczało mu w brzuchu. "Taak. Czas mi pomyśleć o najbardziej potrzebujących" - pomyślał roztropnie Skalp.
Rozejrzał się toteż uważnie czy kobieta nie ma może jeszcze leśnych owoców.
Ostatnio edytowane przez kymil : 27-06-2011 o 19:37.
|