Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2011, 22:32   #30
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Teraz czekało wyzwanie ze znalezieniem wystarczającej ilości wody do kąpieli. Jeszcze większe były z beczką. Po paru minutach znaleziono jednak odpowiednie naczynie.
Zaraz po tym wodę. Zimną.
Przydałaby się chociaż letnia, a jeszcze lepiej ciepła. Raz, że byłoby przyjemniej, dwa, że łatwiej można byłoby zmyć to paskudztwo z siebie. Trzy, że później można byłoby uprać odzież.
Po paru ekscesach z ogrzewaniem wody Sidhe była już gotowa do kąpieli. W damskiej kajucie.
Sęk, żeby nikt nie podglądał. Na wszelki wypadek zamknęła pokój. Po chwili zdjęła z siebie odzienie i wpakowała się do balii pełnej ciepłej wody.

Wedle doskonałej rady Muriona chłopak pędem poleciał szukać jakiejś beczki. Chciał zrobić Sidhe niespodziankę. Jakby właściwie nie było, taki czaruś, jak ich kapłan pewnie znal się na kobietach, niż wstyd powiedzieć, kompletny jeszcze szczawik Tallamir. Jakby nie było, miał już osiemnastkę. jednak decydował się teraz posłuchać rady doświadczonego chyba mężczyzny. Beczkę na statku znaleźć nie kłopot. tylko, że albo były pełne, albo nieco dziurawe, dobre do trzymania jabłek, lecz nie nalanej wody. Wreszcie dostał taką, nieużywaną oraz nie śmierdzącą, którą normalnie wykorzystywano do zbierania deszczówki. Tyle, że niedawno szpunt jej się uszkodził. Jak rzucił marynarz, ktorego Tallamir zapytał, jakieś szpunty powinny być w małym magazynku niedaleko damskiej kajuty. Czarodziej skinął głową, wszedł do ciemnego kantorku, a potem się zaczęło …

Pomieszczenie było ciemne, zakurzone, wypełnione przeróżnymi gratami. Szpunty oraz inne kawałki drewna korkowego leżały bezładnie na półkach. Chłopak podszedł do jednej takiej, nieheblowanej, wyciągnął rękę, gdy okazało się, iz do ciemnego pomieszczenia kantorku nagle wpada wąski strumień światełka z pomieszczenia obok. tutaj nie było okna, ale tam nawet owszem.
- Ciekawe skąd? - mruknął do siebie Tallamir zbliżając się do owego otworka oraz przykładając oko do niewielkiej szczeliny. Przyłożył swoje oko i zamarł. Kompletnie stanął otwierając usta ze zdziwienia oraz niesamowitego zaskoczenia. To była damska kajuta, a w niej Sidhe przy beczce. Widocznie wyprzedziła Tallamira podczas poszukiwań i udało jej się zorganizować wcześniej kąpiel. Akurat zdejmowała bluzkę przygotowując się niewątpliwie do właśnie … ślina w ustach zasnęła chłopakowi, kiedy bluzka dziewczyny powoli zjechała z jej pleców odsłaniając młodą, delikatną skórę.
- Mystro, czysty aksamit - westchnął odruchowo nie przerywając ani na sekundę. Miała na barkach parę drobniutkich, niemal niewidocznych blizn, które naprawdę nie odbierały jej uroku, oraz solidny tatuaż na prawej ręce oraz boku. Była silną dziewczyną, To doskonale widać, ale prawdziwą dziewczyną. Kiedy odwróciła się na chwilę czymś zaaferowana, jakby rozglądała się za mydłem, doskonale mógł pieścić spojrzeniem jej piersi, które przez chwile wypełniły cały jego świat. Były niewielkie, przynajmniej mniejsze niżeli jego siostry, ale piękne, krągłe, sprężyste oraz seksownie falujące przy każdym ruchu pięknej dziewczyny. Przez moment skupił swój wzrok na zdobiących je słodziutkich malinkach, które jak nic, wedle fantazji chłopaka, czekały na niego. Bowiem ta scena zaczęła rodzić w jego głowie dziwne wizje Sidhe oraz jego w nader intymnych okolicznościach.

Szczęśliwie fantazje nie mogły zdominować rzeczywistości, przesłonięte faktem, że prawdziwa Sid stała obok. Miała prawdziwe piersi oraz odsłaniała właśnie prawdziwy, strasznie seksowny tyłeczek. Zdejmowała buty, spodnie, bieliznę i to było niczym sen. miała wąską talię tylko podkreślającą wspaniałość bioder oraz krągłość pupy. Tallamir pożerał ją spojrzeniem, niemal chciał wyciągnąć rękę kładąc na pośladku dziewczyny, kiedy ta, nie wiedząc, jak bardzo stała się obiektem męskiego pożądania spokojnie weszła do wody.
- Ach - niemal namacalny zawód wydobył się od biednego Tallamira, gdy piękne, dziewczęce ciasteczko, które spożywało jego spojrzenie, weszło do beczki zanurzając się po szyję. On ją naprawdę bardzo polubił, ale teraz do polubienia dochodziło jeszcze mocne męskie pożądanie pięknego kobiecego ciała. Stał tak wpatrzony w biel jej włosów czekając aż całkiem obmyje swe ciało. Drżał niespecjalnie wiedząc, co się właściwie dzieje, ale czuł dziwne reakcje. Na sercu, które jakoś miękło, oraz pomiędzy nogami, gdzie na odwrót, właśnie coś reagowało dokładnie odwrotnie.

Sidhe nie przeczuwając jeszcze, że za ścianą czeka na nią wielbiciel, zażyła odświeżającej kąpieli. “Biedny” Tallamir, który podpatrywał kąpiącą się dziewczynę, mógł ją jedynie... pożerać swoim wzrokiem. I to coraz bardziej, i bardziej. Wkrótce ta zdążyła się umyć. Ale odzież wymagała uprania, toteż dziewczyna swoje ciało otuliła jedynie ręcznikiem. A i ten nie mógł zasłonić jej całego ciała. Zaklinacz, oddzielony ścianą od Sidhe, wciąż mimochodem wędrował wzrokiem do jej pięknych piersi...

Znowu musiała wyjść tyłem! To było wkurzające tym bardziej, że jakoś przypadkowo tak owinęła się ręcznikiem, iż Tallamir spragniony nowych doznań niczego nie dojrzał. Oczywiście, ręcznik doskonale uwidaczniał piersi dziewczyny ukazując ich górną część, natomiast dół zakrywał, no właściwie talię, biodra, dochodząc ledwo do smukłych ud. Niewątpliwie piękna Sid miała bardzo wiele po swoich elfich przodkach. Mięśnie jej ramion, ud były silne, ale jednocześnie zgrabne, wspaniale grając pod aksamitną skórą. Była bardzo zgrabną dziewczyną, odziedziczywszy zwiewny kształt, w który wlano więcej krągłości, niż to zazwyczaj mają elfie damy. Tak stworzono śliczny obiekt, który gdyby chciał, mógłby zawrócić w głowie niejednego mężczyzny.

Dla Tallamira nadeszła choć nieco bardziej upragniona chwila. Bowiem Sidhe, podczas prania swojej odzieży kucnęła tak, że zaklinacz mógł więcej dopatrzeć się kobiecego piękna. Wykorzystał też ową dana przez los szansę, dziękując wszystkim boginiom świata, że postawili tak uroczą dziewczynę na jego drodze. Kiedy pochyliła się nad praniem, jej wąski stosunkowo ręcznik siłą rzeczy uniósł się, kolejny raz ukazując słodkie pośladki oraz delikatną mgiełkę mchu okrywającą jej kobiecą tajemnicę. Źródło rozkoszy, jak w zakharianskich legendach, gdzie mężczyzna musi odkryć zaklęte miejsce. Tunel prowadzący do wspaniałych skarbów. Klejnot, lśniący blaskiem słodszym niżeli amnijska czekolada. Rysy tyłeczka Sidhre układały się idealnie, mięciutko, okrągło, jakby same prowadząc spojrzenie do tego delikatnego sezamu, skrytego za otoczką gęstego, lecz zwiewnego, niemal przypominającego nić pajęczą, mchu.

Skończona robota. Pranie zrobione, teraz kwestia tego, żeby się suszyło. Pozostał jedynie płaszcz, który jako jedyny nie został splamiony krwią harpii. Ręcznik zsunął się z ciała dziewczyny, kiedy ta wdziewała na siebie biały płaszcz. Dla Tallamira szczęśliwie się złożyło, że teraz mógł ponownie obejrzeć w całości ciało Sidhe, zanim ono zostało ukryte... pod płaszczem.
Drzwi się niedługo potem otworzyły. Sidhe wychodziła z pokoju ze świeżo spranymi ciuchami, żeby je gdzieś powiesić. Miała nadzieję, że nikt jej złośliwie ich nie gwiźnie i nie wyrzuci za burtę. Tallamira mogło zaskoczyć to szybkie zakończenie pracy Sidhe.

Faktycznie chłopak smakował ją, jak pokazywała mu siebie. Niewiniątko nawet nie mogło wiedzieć, że ma podglądacza, zaś Tallamir wyzwał już się kilka razy od kretynów, czy innych zboczeńców, ale po prostu wpatrując się, nie mógł przerwać. Ładna twarz, smukła szyja, kształtny biust, poruszający się, falujący przy każdym jej ruchu, co sprawiało straszliwie pociągający nastrój, wąska talia, krągły tyłeczek, smukłe nogi, pomiędzy którymi lśnił niewielki trójkącik włosków, mocno przyciągający jego wzrok. Wreszcie wszystkie smakołyki nagle zostały przykryte płaszczem ku jego niepomiernemu zaskoczeniu.
- Wychodzi - pomyślał przestraszony, że dziewczyna może zobaczyć go tutaj oraz zrozumieć, co właśnie robił. Szybko wyskoczył na korytarzyk nadbudówki. Akurat na czas, żeby ją spotkać. Była okryta płaszczem, ale wiedział przecież, że pod nim miała wyłącznie nagie, wspaniałe ciało, które przed chwilą mógł swobodnie oglądać.
- Eee, tego, jak się czujesz? - zająknął się, nie wiedząc, co robić, bowiem jednocześnie wstydził się swojego postępowania, czerwieniał na twarze, ale też wiedział, że za skarby sezamu nie chciałby zrezygnować.
- Ja? Dobrze - odparła łagodnym głosem, trochę zaskoczona jego zdenerwowaniem. - Czy coś się stało?
- Nie, nieeeee, oczywiście, ze nie - byl zdenerwowany, uciekał spojrzeniem - no wiesz, ja tak oooogólnie, znaczy, chciałem pomóc, bo słyszałem, ze szukasz beczki, no wiesz, tego. - Czerwieniał chyba coraz bardziej. - Aaaa, jak te harpie? - spytał nagle wykorzystując szalupę ratunkową pod postacią istotnego tematu.
Wyczuła od razu, że coś ukrywa.
- Zdenerwowałeś się z powodu beczki? - ups, chyba dziewczyna zaczynała się domyślać. - Harpie... no, przyleciały i zostały zabite. Na rosołek pewnie. Jakoś się trzymam, ale te bestie dały w kość - lekko się uśmiechnęła, wzruszając ramionami. - I obawiam się, czy te nie zaatakują jeszcze raz, ale w nocy...
- No może, ale może nie, ale jest dobrze - trochę mówił, aby mówić cokolwiek. - Znalazłaś sama beczkę, to dobrze, ale chciałem pomóc - uśmiechnął się zwycięsko, lekko skołowany, ale zadowolony, ze udało mu się ukryć, co robił. Oczywiście chłopak nie dostrzegł, ze przecież nie widział oficjalnie beczki oraz nie mógł mieć pojęcia, że akurat półelfina sobie jakąś wykombinowała.
- Wyglądasz na dziwnie zdenerwowanego - wygarnęła to Tallamirowi, ale nie ciągnęła dalej tematu dziwnego zachowania. - A beczka się znalazła. Teraz przydałoby się, żeby mi nikt moich ubrań nie podebrał - puściła oczko do zaklinacza. - Idziesz ze mną?
- No pewnie - ucieszył się. Po pierwsze dlatego, że go zaprosiła, po drugie - że także nie zauważyła jego wpadki, którą on dostrzegł dopiero po momencie. Ogólnie uważano go za bystrzaka raczej, ale przy niej po prostu jakimś cudem zaczynał … właściwie nie wiedział, jak nazwać swoje dziwne zachowanie.
- Sid, czy mówiłem ci już, że jesteś śliczna? - wyrwało mu się. - Jeżeli nie, to chyba miałem wcześniej dziwne okulary - stwierdził zaskakując samego siebie zdaniem, które wyszło spośród mgieł jego najgłębszej głębi.
- Hm? - spojrzała na niego zdziwiona. Już się wydało, widział to po jej oczach. I po chwili się... roześmiała. - To dlatego się zdenerwowałeś? - sama się lekko na twarzy zaczerwieniła.
- Eeeoooheo - wydał jakiś nieokreślony dźwięk oraz machnął dłońmi, jakby chciał odfrunąć. Zdenerwowanie, niepewne spojrzenie, beczka … to wszystko powiedziało jej … ojejku, Tallamir nie wiedział co powiedzieć, gdzie uciec, czy zmienić się w myszę zwiewając gdzie pieprz rośnie. - Aeee, tego, tam - wydukał usiłując zachować resztki godności. - Jeeesteś piękna - wyszeptał wreszcie kolejny raz nie wiedząc już, co ma powiedzieć. przed samym sobą przyznawał, ze należy mu się zdrowo po nosie od niej. Najwstrętniejsze jednak było właśnie to, że głęboko tak, naprawdę dalej cieszył się widokiem, którego wspomnienie ciągle przelatywało przez jego myśli.
Sidhe... lekko się speszyła. Ale nie uciekała wzrokiem na boki, nie planowała ucieczki, nie opadły jej ręce. Po prostu - zaskoczyło ją to wyznanie Tallamira. Nikt jej dotychczas czegoś takiego wprost nie mówił. A bynajmniej - nie pamiętała tego. Zmieszało ją - trochę zła za takie podglądanie ją, ale usprawiedliwienie nadeszło z chwilą, kiedy Tallamir się trochę wygłupił. Białowłosa dziewczyna z dużym mieczem, wywijająca nim tak jak szlachetnie urodzona dama długą, powłóczystą suknią, nie wywijała tak mową jak stereotypowa kobieta. A kiedy jeszcze doszedł komplement od młodziana - spaliła od razu raka.
Po chwili milczenia ujął jej dłoń.
- Idziemy? - spytał. - Natomiast co do ubrań postaram się coś wykombinować - kiedy mówił na temat czarów, przychodziło to chłopakowi znacznie łatwiej. Magia stanowiła dla niego chleb powszedni, podczas kiedy kobiecość była tajemniczym oceanem, który dopiero odkrywał.
Białowłosa lekko skinęła mu głową. Pozwoliła mu na taki pierwszy krok. Dla niej takie sytuacje z mężczyznami... nie zdarzały się na co dzień... W każdym razie ich nie pamiętała...

Skrępowany mocno Tallamir wyszedł na zewnątrz. Obok stała Sidhe wieszająca ubrania. Skończywszy swoją robotę przybliżyła się do młodzieńca. Po chwili położyła rękę na jego ramieniu.
- Mówiłeś poważnie... o... no wiesz... - zacięła się. I lekko poczerwieniała na twarzy. - Nikt mi raczej nie mówił, że jestem ładna... Bynajmniej... przynajmniej tak wprost...
- Wobec tego miałaś do czynienia wyłącznie albo ze ślepcami, albo pedałami - powiedzial pozornie spokojnie, ale dało się wyczuc nagromadzoną emocję. - Sid, jesteś naprawdę bardzo ładną dziewczyną. Wiesz, znałem kilka wojowniczek, takie wielkie baby, którcy większość chlopow bałaby się po samym wyglądzie twarzy. Ale ty jesteś inna. Masz tyle kobiecego wdzięku, urody … jednak widziałem jak walczysz. Prawdziwy wojownik. Naprawdę Sid. Naprawdę, naprawdę, szczerze naprawdę...

- Tallamir...
Dodała po chwili: - Dziękuję... Ale... ciągle mam problemy... z tą moją pamięcią...
- Przykro mi - objął ją czule mając nadzieję, że nie zaprotestuje.- Jeśli, jeśli mi się uda, spróbuję pomyśleć coś, bowiem magicznie na pewno da się coś zrobić, ale to znacznie wyższe poziomy umiejętności niżeli te, które posiadam.
- Doceniam twoje starania i to wszystko, co dla mnie robisz... - odrzekła jedwabistym głosem. - Boję się jednak tego, co mam w głębi pamięci... - nie protestowała przeciwko miłym gestom z jego strony. Sama po chwili, po początkowych oporach, przytuliła się do niego. - Boję się tego...
- Jak możesz się bać, kiedy jestem przy tobie? Taki wielki czarodziej - uśmiechnął się żartując, aby dodać jej otuchy. - Wiem tylko tyle, cokolwiek było wcześniej, teraz zostawiłaś to poza sobą. Nie musisz się przejmować, zaś później, któż wie, może powędrujemy na nową wyprawę. Właściwie pamiętam swoją przeszłość, ale jak wiesz, pozostawiłem ją także daleko. Pomogę ci, jak tylko mogę.
Lekko skinęła głową w jego kierunku, mocniej się do niego przytulając.
- Wiem, że może cię męczę. Ale... dziękuję ci, naprawdę... Jesteś... wspaniały...
- Czy wyglądam na zmęczonego? - spytał.
- Co najwyżej na zmęczonego starciem z harpiami - lekko się uśmiechnęła, spoglądając mu w oczy. - Nie wiem, jak będzie w kolejnych dniach... Ale na starcie będę gotowa...
- Wiem, że będziesz oraz tak, harpami trochę tak, ale na pewno nie tobą. Bardzo sie cieszę, że mogłem ciebie tu poznać oraz cieszę się, po prostu cieszę. No, nie wiem jak to powiedzieć - chlopak wyraźnie się zakręcił nie wiedząc, co rzec.
- Nie wiem, czy to znasz - wreszcie powiedział i zaczął śpiewać ładną, marynarską piosenke o żeglarzu, ktory wraca do rodzinnego domu. Może nie mial elfiego glosu, ale niewatpliwie był czysty oraz pełny.
Sidhe posłuchała pieśni. Młodzian jak dla niej śpiewał pięknie i wkrótce przyszła jej ochota na śpiewanie razem z nim. Przy Tallamirze czuła się coraz lepiej, widać też mniej się krępowała niż wcześniej. Piosenki czarodzieja nie znała, ale w miarę, jak się z nią zapoznała, najpierw nieśmiało, a później bardziej zdecydowanie przyłączyła się do śpiewu...
 
Ryo jest offline