Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2006, 23:18   #7
Lambert
 
Reputacja: 1 Lambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwuLambert jest godny podziwu
Czekanie w wężyku ludzi i krasnoludów męczyło i to bardzo. Dodatkowo żar lejęcy sie z nieba nie dawał spokoju. Muchy dokuczały, pot płynął po twarzy i po wszystkich możliwych wyżłobieniach ciała jakie posiadał człowiek. Końska uryna, pot, smród ludzkiego spoconego ciała, unosił się wszędzie, a szczególnie unosił sie intensywnie wokół osobnika stojącego przed Rotgerem. Opasły człowiek o wielkości menhira, które czasem ustawiają druidzi po lasach sami tylko wiedząc po co.
Końcówka lata, a żar był jak z kowalskiego pieca Fingisa.

Coś jednak było nie tak, coś nie dawało spokoju Rotgerowi i o dziwo nie był to smród kilkudniowego potu olbrzymiego mężczyzny stojącego przed nim. Od chwili odejścia ze straganu krasnoluda, Rotger czuł się jakoś niswojo, bardzo rzadko mu się to zdarzało.
Teraz jednak stojąc w pełnym słońcu znów poczuł się dziwnie. Mimo że był spocony, mimo że było duszno i bezwietrznie, czuł jak mokre włoski na jego karku stają mu na sztorc, czuł mrowienie i chłód na karku. Wiedział, że dziwny osobnik, który był z nim na straganie Fingisa śledził go, uważnie, swym nieprzyjemnym wzrokiem, wręcz przeszywającym na wylot.
Rotger miał się odwrócić , spojrzeć prosto w oczy nieznajomemu, bo wiedział że gdzieś tam jest, gdzieś się ukrył wśród ludzi. Miał to zrobić ... lecz nagle coś odwróciło jego uwagę, kilkanaście metrów z przodu ludzkiego wężyka zafalowało, usłyszał nagle:
- Ty mała! Stój! - rzucił jeden z wojów, któremu brakowało kilku zębów z przodu - Stój mówię!
Rotger próbował coś zobaczyć przez ramie tego potwora przed nim, ale było to na nic, lecz nagle usłyszał szybkie kroki, które zbliżały się w jego stronę. W tym momencie dziwny duży osobnik przesunął się w bok, jakaś mała osóbka przeciskająca się przez tłum potknęła się o stopę olbrzyma i wylądowło prosto w ramionach Rotgera wyrzucając z siebie:
- Braciszku! Jak dobrze, że Cię wreszcie znalazłam! Myślałam, że zgubiłam się w tym tłumie... a potem oni zaczęli mnie gonić i bardzo się wystraszyłam! - przybrała minę wystraszonego dziecka i sugestywnie patrzyła w oczy Rotgera. Błagała go o pomoc.
Poczuł się jak w pułapce, ktoś go śledził, teraz ktoś zupełnie mu obcy wpadł w jego ramiona nazywając braciszkiem, a na dodatek w jego stronę przeciskali się strażnicy w kapalinach i przeszywanicach z naszytm emblematem Lyrii i Rivii z długimi gizarmami w dłoniach, których używali wśród tłumu niczym wioseł w łodzi.
 
__________________
.................................................. ....................

:D MOD ma zawsze racje :D
Lambert jest offline