Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2011, 16:46   #468
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Reakcja krasnoluda nie wzruszyła za bardzo elfem.

-O ile nie wiem co to śmierć, to zapewniam cię - wiem doskonale co to los gorszy od śmierci. Nie zrozum mnie źle starcze, po prostu nie ufam ci. Czy ty byś zaufał sobie na naszym miejscu? - odpowiedział spokojnie i powoli.

Krasnolud zniknął, pogoda stawała się coraz bardziej podła.

-Może lepiej rozbijmy gdzieś obóz? W taką pogodę niebezpiecznie jest podróżować.- oznajmił zaniepokojony.

Deszcz spadł nagle. Było to niezwykłe zjawisko, zarówno piękne jak i złowrogie. Elf przyglądał się z fascynacją fioletowemu płynowi, wyciągnął fiolkę i złapał parę kropel do środka. Później spróbuje to zbadać, teraz powinien się gdzieś schronić przed tą substancją. Ruszył w stronę najbliższego drzewa, lecz było za późno. Przyszedł mrok.

Teu znał się na mroku jak nikt inny. Jak nikt inny go rozumiał i już dawno, dawno temu wyzbył się strachu przed ciemnością. Ten mrok był jednak inny. Właściwie to elf nawet nie był pewny czy to mrok czy efekt cieczy, którą przesiąkł. Mogła to być jakiś rodzaj halucynogenu albo trucizny. To było jedyne logiczne uzasadnienie faktu, że elf nie czuje jakby to był mrok. Wtedy usłyszał głosy i zobaczył widma, chwilę potem karczmę.

Elf uniósł brew. Sytuacja była dla maga cieni aż nadto oczywista. Pułapka. Pytanie pozostało jednak co zrobić. Używając swojej magii bez rozeznania w terenie mógł "uszkodzić" któregoś ze swoich towarzyszy, część z nich na pewno pobiegnie do karczmy, część jednak zostanie. Co więcej na pewno wciąż wielu było blisko niego, przecież się nie rozdzielali...

Teu doszedł do wniosku, że przydałoby się zwrócić jakoś ich uwagę, sięgnął do magicznej torby. Wyjął sztylet i spory żołądź, który następnie rzucił przed siebie na ziemię. Efekt był natychmiastowy. W przeciągu paru sekund na środku drogi pojawił się potężny dąb. Wysoki na 18 metrów, pień gruby na 2 metry, a korona szeroka na 12 metrów. Z łatwością powinien objąć i uchronić całą grupę przed deszczem.

W ręku elf trzymał jednak sztylet. Świadomy zagrożenia jakim były duchy był też świadom że nieumarli nie przepadają za ogniem i światłem. Elf wbił sztylet w pień drzewa, a struga ognia powędrowała do korony dębu. Blask i gorąc z bijący z dębu mógł być na tyle mocny aby zwrócić uwagę jego towarzyszy, odstraszyć widma i osuszyć elfa z niezwykłej cieczy. Jeśli to nie zadziała nie będzie miał innego wyboru jak biec w stronę karczmy.
 
Qumi jest offline