Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2011, 22:22   #10
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny Graczy

- Gazem, przejmujemy AV zanim zrobi się z tego wszystkiego totalne bagno! - W głowie Craig'a leciało spokojnie The roof is on fire kiedy biegł po dachu walącego się budynku. Nie zatrzymując się ani na chwilę wycelował z kapitana planety, jedna kulka poleciała w stronę nogi, druga na tors, byłoby łatwiej gdyby był szturmowcem a nie pieprzonym technikiem. Z kamuflażem też sobie dał spokój, deszcz zawsze zmniejszał jego przydatność do minimum, więc po budynku biegł Charlie jak różowy lizaczek, jakiś ciekawski, który pewnie miał więcej wspólnego z komisariatem niż ulicą i jeden ekshibicjonista z giwerą większą niż Mr. Stud zainstalowany między jego nogami, wszyscy w pogoni za jakimś ulicznym przepakiem siedzącym w kieszeni korporacji. Można było umrzeć ze śmiechu.

- Follow the leader, Danny - burknął Lucek ewidentnie ignurując rozkazujący ton i posyłając kolejną kulkę za solosem. Szlag jasny! Strzelanie do ruchomego celu z ruchomego dachu przez kupę żelastwa i snopy iskier było zajęciem co najmniej karkołomnym, żeby nie powiedzieć graniczącym z cudem. Nawet pieprzona elektronika nie była w stanie całkowicie skompensować tego wszystkiego i dać jakiegoś sensownego marginesu na odpowiednio bolesny strzał. Szlag jasny! Przedzieranie się tą samą drogą, którą wybrał "na zapoznanie przyjdzie czas za chwilę" było totalnym kretynizmem - po pierwsze: nie była najlepsza; po drugie: zasłaniała solosa w nowym opakowaniu. W każdym jednak wypadku - hotel "Black Lotos" właśnie przechodził do historii i jego dach był ostatnim miejscem w jakim należało się znajdować.

*****

Po wystrzelaniu się z kolejnej pełnej komory w biegu nie widać było zupełnie żadnego efektu. Gnat powędrował do kabury w udzie a Zapp skoncentrował się na jak najszybszym przedostaniu się w pobliże pojazdu na drugim dachu, miał jeszcze nieco woltów na podorędziu, a na stabilniejszym podłożu miał tez szanse nie skończyć jako element miejskiego krajobrazu.


*****


Ścieżki jakie obrali Scar i ten drugi mogły być początkowo różne, ale i tak finalnie spotykały się w jednym miejscu - na kładce prowadzącej na sąsiedni budynek. Niestety na kurtuazyjne przepuszczanie się nie wchodziło w rachubę - praktycznie obaj jednocześnie znaleźli się więc na kładce, która chwilę później straciła swoje podparcie w dachu hotelu "Black Lotos". Na drugim dachu coś się działo. Jakaś kolejna odsłona gry. Clad zamiast zwiewać grzecznie do AV, przyczaił się za jednym z generatorów, najwidoczniej przyziemiony przez kogoś z drugiej strony. Kur...wa. To powodowało, że sam Clad miał teraz na tacy zarówno Rittenberga, jak i tego drugiego - a tak na dobrą sprawę to oni nie mieli za bardzo możliwości ruchu - na długiej, wąskiej kładce, bez możliwości uskoczenia czy odskoczenia i wystawieni jak na strzelnicy... No, zajebiście po prostu. Tylko czekać jak zrobi z nich mielone z ołowiem. Kątem oka Scar spostrzegł, że przez dachy ktoś skakał. Problemem było to, że w tej konfiguracji system nie był w stanie odpowiednio dobrze namierzyć... Cóż na razie pozostaną zdjęcia, a resztą zajmiemy się później. Obecnie najważniejszym działaniem było wydostanie się z zasięgu Clada i tego co wbudował w swoje ciało. Opcji było rozpaczliwie mało, aby nie powiedzieć - jedna. No dobrze; zatańczmy. Akrobacje nie były ulubionym sposobem poruszania się mężczyzny, ale cóż - wyminął nieznajomego i pobiegł w kierunku Clad'a, przed końcem kładki wybijając się do długiego płaskiego skoku. Lądowanie nie odbyło się tam gdzie miało - znaczy pomiędzy solosem, a AV, jednak i tak było w miarę dobrze. Widok na AV był całkiem sensowny i na tyle rozległy, że próba dojścia do pojazdu była praktycznie niewykonalna bez wiedzy Scar'a. Clad był po prawej, a kładka za plecami - to było jedyne zabezpieczone miejsce w tym całym burdelu. Reszta była sporą niewiadomą - zwłaszcza posrany labirynt ścieżek pomiędzy generatorami. Na dachu musiał być ktoś jeszcze - Clad nie miał przy sobie decka, więc - raczej mało prawdopodobne - maszyna leżała gdzieś za nimi porzucona podczas ucieczki; albo - bardziej prawdopodobne - była gdzieś na tym pieprzonym dachu; w najlepszym wypadku - leżała w AV. Najgorsze było to, że D.E.K. mógł być gdziekolwiek w pieprzonym labiryncie przejść pomiędzy generatorami i klimatyzatorami. Solos w tej sytuacji był tylko wisienką na tym torcie - ważniejsza była AVka jako jedyne sensowne rozwiązanie na opuszczenie imprezy... Pojazd należało więc przejąć i wykorzystać do własnych celów, uniemożliwiając jednocześnie jego wykorzystanie przez innych.

"Nosz kurwa, w co ja się zaś wpakowałem" - pomyślał Lucek przywierając na chwilę do obudowy generatora - "Pięć..."
 
Aschaar jest offline