Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2011, 22:50   #1
Kagonesti ZW
 
Kagonesti ZW's Avatar
 
Reputacja: 1 Kagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłość
[storytelling, post-apo, 18+] Der Schutzraum (Schron) - SESJA ZAWIESZONA

Albowiem bracia moi: najlepsze powinno panować, najlepsze chce też
panować! A gdzie indziej brzmi nauka, tam - brak najlepszego.

("Tako rzecze Zaratustra" F. Nietzsche)


--- --- ---
---
---
SCHRON
sesja by Kagonesti
---
---
--- --- ---







Kod:
12.05.1987 17:02. Sektor zachodni, sekcja siódma. Klub "Die Shraube".

Tak, "Śruba" była doskonałym wyborem na ten wieczór. Swojsko-brudny klimat tego miejsca na uboczu sekcji siódmej, świetnie wpisywał się w nastrój ostatnio w niej panujący. Dawniej był to zaledwie nieduży warsztat, ale "Mała Helga", jak nazywano tutejszą właścicielkę, po śmierci swego ojca przerobiła go na coś pomiędzy klubem a speluną. Mimo tego wciąż wszędzie unosił się zapach smaru, wymieszany teraz ze smrodem dymu z tanich papierosów, wonią chmielu i próbującym kiepsko to zatuszować aromatem z leśnych kadzidełek. Na domiar złego, ten wywołujący z początku lekki odruch wymiotny zapach, był tu stałym bywalcem i to niezależnie od liczby gości. Wywieszone bowiem na ścianach futra i zwierzęce pogłowia zdążyły już nim trwale przesiąknąć. Choć oczywiście z biegiem czasu (i alkoholu we krwi) dało się do niego zupełnie przyzwyczaić. Dzisiaj było tu jak zwykle - trochę sennie, z niewielką liczbą stałych gości, którzy stronili od krzyku czy burd. Za czymś co prowizorycznie miało być ladą uwijała się mała blondynka, nieco przy kości, z charakterystycznymi krótkimi loczkami. Była w ciągłym ruchu, co nieco dziwiło przy obecnym stanie gości, ale co niektórzy wiedzieli o jutrzejszej dostawie kultowych papierosów tzw. "mentoli", podczas których klub po prostu pękał w szwach, a cenne dobro luksusowe rozchodziło się na pniu. Rozglądając się uważnie, można było spostrzec że każdy z ośmiu stolików rozmieszczonych przy dwóch prostopadłych do siebie ścianach (tej naprzeciw lady i tej naprzeciw wejścia) jest zajęty przez jedną, góra dwie osoby. Wolne były wszystkie cztery stoliki na środku pomieszczenia. Niezbyt kameralnie, ale dostępne były jeszcze dwa z trzech stołków przy ladzie. Niezależnie od miejsca, największą bolączką było kiepskie oświetlenie. Właścicielka unikała bowiem naftowych lampek i świec, w obawie przed pożarem (plotki mówiły o śmierci jej matki i brata podczas pożaru w okresie przed ewakuacją). Oświetlenie na prąd włączała tylko późnym wieczorem lub gdy klientów było więcej niż zazwyczaj. Ale może to i lepiej? W ciemnej atmosferze dało się czuć jakiś komfort i zachować dyskrecję, choć z drugiej strony wasze dłonie odruchowo wędrowały w stronę kieszeni. Nawet jeśli nikogo w pobliżu nie było - ot, nawyk który nabywało się z czasem w całym schronie. Oszczędność energii elektrycznej sprawiła, iż można było zapomnieć o muzyce z bezczynnie leżącego na kredensie za ladą radiomagnetofonu, przynajmniej o tej porze. Jedyne co teraz dało się słyszeć, to gwar szeptów i rozmów, przeplatanych sporadycznymi stukotami naczyń i sztućców. Na szczęście hałas nie był dokuczliwy, i bez problemu dało się słyszeć swoje myśli, czy siebie nawzajem. W każdym bądź razie lepszego miejsca na chwilowy odpoczynek nie znaleźliście, więc postanowiliście tu na trochę zostać.

Hilda Schaffgotsch:
Mimo iż minęły już dwa tygodnie od kiedy przyjęto Cię do służby sektorowej, dopiero dziś poczułaś co to znaczy prawdziwy wycisk. Bite osiem godzin lekcji taktyki, treningu praktycznego i specjalnego panelu pt. "przyspieszony kurs tłumienia zamieszek", który to w dodatku był nudny i zbyt chaotyczny. A wszystko to przez cholernych, romskich mieszkańców z sekcji 24 (czyli tzw. "brudnej dzielnicy"), którzy z powodu przedłużającej się awarii prądu zapowiedzieli liczne demonstracje, między innymi pod Urzędem Głównym. Władze nie chcą się na to godzić, dlatego na szybko postanowiono was podszkolić na wypadek potrzeby konfrontacji z rozwścieczoną cyganerią. Tak czy siak, gdy tylko wróciłaś do domu, rzuciłaś wszystko w kąt i wyszłaś. Ruszyłaś przed siebie, nie myśląc za bardzo dokąd. Lecz wymięty jak przez maszynkę umysł, użył dobrze znanego mu automatyzmu i pokierował Cię w stronę równie dobrze znanego Ci pubu. Stojąc nieco zaskoczona pod drzwiami podziękowałaś zbieżności losu, że akurat byłaś tam umówiona ze swoją nową przyjaciółką, Fatmą. Wypadałoby przyznać, że Fatma Osman była nieco filigranową osóbką, ale i tak świetnie radziła sobie na sekcji sztuk walk, gdzie potrafiła powalić niejednego "byka", i to w dodatku o połowę większego od niej. A i jeszcze poza tym ponoć nieźle radziła sobie w szermierce. Ale nie to było najważniejsze. Przede wszystkim czułaś w niej bratnią dusze, bo ona podobnie jak Ty, wiele przeszła w życiu rodzinnym (jednakże ona sama niewiele o tym wspominała). Gdy weszłaś do środka, Fatma stała nieopodal drzwi i chyba właśnie rozglądała się za wolnym stolikiem.

Fatma Osman:
Szpitalna rutyna potrafi wykończyć każdego. W sumie teoretycznie zdroworozsądkowego człowieka cieszyć powinna sytuacja, w której do szpitala polowego przychodzą głównie ludzie z alergią, złamanym nosem czy nocnym moczeniem się. Lecz dla kogoś kto musiał tam harować dzień w dzień, a nawet czasem i noc, taka stagnacja nie wzbudza aż nadto emocji. Paradoks? Być może. Każdy potrzebuje czasami trochę więcej napięcia i adrenaliny. Ale co praca, to praca. W lekko przeludnionym z początku schronie Eike-3 nie wypadało być wybrednym przy jej wyborze. Po fajrancie postanowiłaś dziś nieco zaniedbać sekcję szermierki, i udać się na zasłużony relaks. Zwłaszcza że rano spotkałaś się z półprzytomną Hildą w drodze do pracy, z którą wtedy dosyć spontanicznie umówiłaś się na siedemnastą w pubie o wdzięcznej nazwie "Śruba". Mimo, że nadal czułaś się trochę nieswojo w miejscu pełnym używek, tak odnosiłaś wrażenie że z każdym, takim wypadem co raz bardziej oddalała się od Ciebie niechciana przeszłość i stawałaś się wreszcie sobą. W środku klubu nie było zbyt tłoczno, ale i tak jakoś niezbyt widziało Ci się siadać w centrum uwagi. Kątem oka ujrzałaś jak ktoś przy wschodniej ścianie powoli zbiera się z miejsca, ale szybko okazało się że tylko szukał coś w swej kurtce. Ciemność nie ułatwiała całej sprawy. Ponoć od siedemnastej miały być już lampki, ale "Mała Helga" zniknęła gdzieś na zapleczu. Stojąc niedaleko drzwi, poczułaś niewielki powiew na plecach i usłyszałaś cichy zgrzyt. Gdy się odwróciłaś, Twoim oczom ukazała się Hilda Schaffgotsch. O trzy lata starsza od Ciebie Niemka, którą poznałaś na sekcji sztuk walki. Zaprzyjaźniłyście się tam i od tej pory lubiłyście się spotykać w takich miejscach jak to. Hilda podobnie jak Ty, miała kłopoty rodzinne w przeszłości, choć może nie tak drastyczne w skutkach. Mimo wszystko łączyła was jakaś naturalna więź, karma jakby powiedział hindus. Hilda dziś wyglądała na bardzo zmęczoną, i chyba z trudem kojarzyła fakty.
 
__________________
"You can have power over people as long as you don't take everything away from them. But when you've robbed a man of everything, he's no longer in your power." Aleksandr I. Solzhenitsyn.

Ostatnio edytowane przez Kagonesti ZW : 30-06-2011 o 11:19.
Kagonesti ZW jest offline