Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2011, 23:34   #3
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Akram Al Abbas był okropnie zdenerwowany. Służba Allahowi była honorowa i słuszna. Robił to co musiał, to co chciał i to za co zostanie nagrodzony w raju. Postąpił parę kroków naprzód. Krew pod jego nogami plusnęła gdy stopa zetknęła się z mokrą posadzką. Wyjął magazynek z P90, włożył nowy i wycelował w kolejnego amerykańskiego śmiecia w tym skazonym supermarkecie. Rozejrzał się. Jego towarzyszom też szło świetnie. Nikogo nie oszczędzali, nikt nie stawiał oporu, nie mieli broni. Akram wystrzelił kolejną serię, tym razem pięć naboi przeszyło klatkę staruszka o prawie łysiej głowie. Po chwili padł na innego trupa.
Arab zrobił parę kroków przed siebie, rozglądając się gorączkowo. Był najmłodszy z ekipy. Po raz pierwszy widział śmierć. Po raz pierwszy ją niósł. Ktoś pod nim jęknął. Kobieta. Ładna, można by rzecz, że piękna. Bardzo młoda. Bez tej całej krwi i jelit na wierzchu mogłaby wyglądać jak anioł.
- Spokojnie, będziesz mi służyć w raju. - Powiedział w swoim ojczystym języku Akram i zabił dziewczynę. Teraz już nie znał granic. Szukał nowych ofiar. Wtedy zawyły syreny.

***

Wasiliew i piętnastu innych mężczyzn znajdowało się na poligonie, gdzieś daleko od Brukseli kiedy doszło do masakry w centrach handlowych, sklepach i innych miejscach publicznych w sześciu państwach: Ameryce, Rosji, Angli, Niemczech, Francji i Polsce. Terroryści wypowiedzieli otwartą wojnę niemal całemu światu. Każdy z tych krai będzie domagał się zemsty. Pacyfiści nie będą mieli nic do powiedzenia. Wściekłe tłumy ich zdepczą i zagłuszą. Jednak Borys jeszcze nie miał o tym pojęcia. Clain właśnie wyjaśniał reguły "gry". Pierwsza próba miała na celu wyłonienie tych którzy najlepiej strzelają. Pewne było, że sierżant widział akta wszystkich zebranych i znał ich umiejętności. Tak też możliwości prób były ograniczone.

Tarcze były odległe, a żołnierze dysponowali Orłami Pustyni. Pistolet o dużej sile i dużym odrzucie. Mieli w ciągu siedmiu sekund oddać jak najwięcej celnych strzałów. Broń mocno skoczyła po pierwszym strzale, trzeba było szybko wymierzyć i znowu strzelić. Nie było łatwe zachować celność przy takiej odległości i warunkach. Wasiliew przeszedł dalej, czterech odpadło.

W następnej próbie mieli biec. Prosta linia, czasami mieli wbiegać pod górkę. Do końca a potem z powrotem, kółka dopóki nie padną. Jedno okrążenie liczyło sobie około piętnastu kilometrów. Wasiliew podejrzewał u siebie zawał serca, ale chyba przebiegł dwa i pół. Chociaż nie bardzo słyszał i widział. Po przerwie zorientował się, że wliczając jego zostało ich siedmiu.

Ostatnia próba okazała się być najłatwiejsza. Sprawdzali biegłość umysłową. Rozmawiali z Borysem w paru językach, również tych których nie znał, jednak niektóre przypominały częściowo ruski lub angielski. Tym sposobem wychwytywał pojedyncze słówka, a z małymi podpowiedziami skręcał całe zdania. Potem był test na inteligencję, pytania dotyczące rożnych sytuacji na polu bitwy (pod wykrywaczem kłamstw), czarne kleksy i inne. Gdy skączyli był wieczór.

Stali we trzech przed Clainem. Miał ponurą minę.
- Dobrze. Od teraz jesteście świeżo upieczonymi członkami SIG-u 22. Jednostka stworzona przez NATO. Oficjalnie was nie ma. Figurujecie w swoich poprzednich jednostkach, dostajecie nawet żołd. Nikomu nie możecie o tym mówić. Oczywiście jest was więcej. Wy tworzycie jednostkę uderzeniową. Działacie gdy nasi analitycy znajdą wam cele. Zapewne już za parę dni będziecie mieć mnóstwo roboty. Jak wrócicie do hoteli i włączycie telewizory zrozumiecie. Nie bójcie się, nie będziecie zabijać braci Matki Teresy, osób które dostały pokojowe nagrody Nobla mimo iż na to nie zasłużyły. O nie. Zastrzelicie, zasztyletujecie, udusicie czy cokolwiek wam przyjdzie do głowy, najgorszych skurwieli. Morderstwa niewinnych, niezdolnych do obrony, gwałty, handel narkotykami, bronią. To będziecie zwalczać. Kiedy nie działacie jesteście w swoim domach czy gdzie tam chcecie. Otrzymujecie dziesięć tysięcy dolarów tygodniowo plus to co dostawaliście z poprzedniej pracy. Oczywiście jeśli chcecie może to być inna waluta. Aha, nie jesteście tylko we trzech w grupie uderzeniowej, łącznie jest około dwadzieścia osób, różnej narodowości. Wszyscy znają angielski, tak jak i wy. Minivan odwiezie was do hotelu, przedtem przebierzcie się w normalne ciuchy. Jutro o dwunastej zajdę do was.

***

Wasiliew poznał pozostałą dwójkę. Obydwaj już razem służyli w Afganistanie w U.S. Army Rangers. Bracia. Jack i Tom Colowie. Nawet mili goście. Po trzydziestce, oczywiście póki co wyglądali tak jak każdy amerykański, biały żołnierz. Wasiliew zresztą też był łysy. Jednak Clain na odchodne zabronił im się golić na głowie, podobno mieli czasem wykonywać ciche misje w mieście, a łatwiej zidentyfikować łysego gościa, niż takiego który jest ostrzyżony jak setka innych w promieniu kilometra.

Arsene wszedł do pokoju, wziął kąpiel po czym przypomniał sobie, że miał włączyć TV. Wszędzie leciały wiadomości. Wszystkie mówiły o jednym. Terroryści dokonali masakry. Co prawda wszystkich bezpośrednich sprawców zabito, ale teraz potrzeba było więcej krwi.

***

Clain prowadził minivana i odpowiadał na wszystkie pytania trójki żołnierzy. W nowej jednostce zachowali swoje stare stopnie. Jak się okazało Tom i Jack mieli taki sam stopień co Wasiliew.
Jechali na lotnisko. Mieli lecieć do Angli. Siedziby nowej jednostki były w: Belgi, Angli, Ameryce i Niemczech. Teraz kierowali się do Wielkiej Brytani gdzie mieli spotkać resztę drużyny, oraz wyruszyć na pierwszą misję. Borys miał czas na pytania.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline