Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2011, 13:10   #469
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Revalion nie nadążał za zmianami w otoczeniu. W głowie miał straszny mętlik - różne myśli i wspomnienia wdzierały mu się do głowy przesłaniając rzeczywistość.
Aż nagle zorientował się, że jest... sam. W ciemności. Pozostawiony na pastwę nieumarłych widm.

~Jesteś złożoną nam ofiarą.

Ofiarą? On? Ale... czemu? Czy to był koniec jego życia? Widma wyglądały całkiem realistycznie. I były coraz bliżej...
Cofnął się o krok. Natrafił na jakąś przeszkodę, chyba drzewo. Ominął je i zaczął dalej się cofać. Panicznie, jak najdalej od widm...
~Uciekasz? Czemu uciekasz Revalionie? To przecież tylko twoja wyobraźnia, twoje oczy cię mamią...
Nawet jeśli tak było, to półelf musiał przyznać, że jego wyobraźnia była cholernie dobra w tych sprawach. I zamierzał dalej się cofać... ale coś go zatrzymało. Kamień. Potknął się. Ale dalej próbował się cofać. Na czworakach.

Wtedy przyszła do niego jeszcze jedna, dziwna myśl - nigdy tak naprawdę nikogo nie zabił. Ale to było dziwne, wrogie skojarzenie, które miało do niego żal o to że tak jest.
~Nigdy nikogo nie zabiłeś, Revalionie, co z ciebie za mężczyzna? Nawet własnego ojca nie potrafiłeś wykończyć jak należy! I co, będziesz teraz klęczał na tej brudnej ziemi i lamentował nad własnym życiem? Rozważał poetycko strugi deszczu, które cię oczyszczają?
Nie.

Półelf wstał czym prędzej i z wrzaskiem, krzyżując ramiona przed sobą żeby zasłonić się od widm, spróbował się przez nie przebić. Nie uniknął oczywiście ich lodowatego dotyku, który prawie wytrącił go z równowagi.
Ale przynajmniej dotarł do karczmy. Tylko teraz się zastanawiał, czy dobrze zrobił...
 
Gettor jest offline