Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2011, 11:30   #161
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Całą trójka w pośpiechu zmieniając pozycję na taką która nie zmienia się w morze ognia wpadła na dawnego znajomego, Geralda. Oczywiście nie było czasu na przywitanie i pytania, skończyło się na zdziwionych spojrzeniach.
Ich szeregi się kończyły. W końcu jednak artyleria dotarła z powrotem. Wszystkie trzydzieści pojazdów, czołgów, strykerów zaczęło ostrzał. Również samoloty wystrzeliły pociski przeciwpancerne, dużego kalibru, oraz rakiety. Potwór chwiał się i wydawał z siebie dziwny skrzek.

Czwórka polaków nie miała patrzeć jak sobie radzi artyleria, musieli dalej biec. Jednak co chwilę się odwracali. W końcu potwór się otrząsnął. Wbił jeden z długich jak blok szponów w czołg. Jego ogień spalił cały szereg pojazdów. Potem już się nie oglądali. Za nimi i przed też biegli ludzie. Całkiem sporo. W ogóle nie przyszło im do głowy, że nie mają już szans. Dzięki temu nie położyli się na ziemi i czekali na śmierć.

Statek był coraz bliżej. Po jakimś czasie musieli już iść, cali spoceni i okropnie zmęczeni. Nie byli w końcu komandosami z wojska, tylko cywilami niedawno wcielonymi do milicji, nawet nie wojska. Powoli zostawali z tyłu. Inni byli w znacznie lepszej kondycji. Obejrzeli się jeszcze raz. Potwór kończył palić wszystko co było w jego otoczeniu. Oby obcy nie mieli ich więcej.

Ani się spostrzegli byli już pod wielką kopułą statku. Widzieli, że ci którzy są dalej podchodzą pod igłę statku, która wystawała z dołu. Ta momentalnie wystrzeliła, wydłużyła się i wbiła w ziemię zabijając paru żołnierzy. Inni zaczęli do niej strzelać, jednak bez skutku. Po chwili otworzyły się drzwi. Wszyscy niepewnie zaczęli wchodzić. Jednak nie czwórka byłych milicjantów, którzy niecałe dwadzieścia cztery godziny temu zostali szeregowymi w wojsku polskim, a raczej jego resztkach. Byli za daleko, a reszta nie chciała i nie mogła czekać, zresztą to, że drzwi się zamknęły a igła oderwała się od ziemi, raczej nie zależało od nich.

Gdy w końcu dotarli przed igłę zaczęli czekać na to samo co zdarzyło się przed chwilą. Po paru minutach, gdy zdążyli już nieco odpocząć i wypić resztki wody jaką mieli konstrukcja wbiła się w glebę wywołując mały wstrząs i wzbijając mnóstwo kurzu do góry. Wysokie na parę metrów, metalowe drzwi rozsunęły się. Wnętrze windy było wykonane z gładkiego, błyszczące błękitem metalu, lub jakiejś sztucznej materii. Wyglądało naprawdę ładnie. W środku nie było żadnych przycisków, panelu sterowania, tylko gładkie i czyste ściany. Cała czwórka niepewnie weszła do środka. Po chwili wszystko oderwało się od ziemi. Statek również. Ostatnie co zobaczyli przed zamknięciem się drzwi to Berlin znajdujący się nagle tuż pod nimi, no może nie koniecznie "tuż pod". Byli parę kilometrów nad najwyższą budowlą.

***

Gdy ponownie otworzyły się drzwi do windy Natychmiast przygotowali broń i po kolei wyszli. Pomieszczenie w którym się znaleźli było bardzo schludne. A przynajmniej takie mogło być zanim znalazła się tu poprzednia partia żołnierzy. Teraz leżało tu parę trupów obcych, nie odzianych w pancerze i zaledwie dwa ludzkie. Sam pokój był małą halą. Stały tu cztery kolumny, wokół których ciągnęły się kable. Były jednak otoczone dziwną, jakby szklano-plastikowa osłoną. Kolumny był wysokości dwóch wysokich mężczyzn i miał dobry metr średnicy, kable i osłony dodawały jeszcze więcej. W paru miejscach widać były jakieś smugi, oraz ślady krwi. Pewnie żołnierze próbowali je zniszczyć żeby zrobić spięcie z kablami i tym samym przeszkodzić mocno obcym, jednak nic im się nie udało. Oprócz słupów w pomieszczeniu znajdowało się coś na wzór recepcji. Gdy szło się dalej trafiła się na pomieszczenie dezynfekcji. Obcy najwyraźniej bali się niektórych zarazków jakie można było przenieść z Ziemi. Jednak ani boczne, ani tylne drzwi się nie zamknęły gdy przechodzili przez pokój.

Teraz znaleźli się w korytarzu. Metalowe posadzki, ściany i sufit były całkowicie gładkie i błękitne jak wnętrze windy. Mieli cztery drogi do wyboru. Prawo, lewo oraz dwie drogi na ukos. Wszystkie wyglądały tak samo.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline