Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2011, 12:42   #393
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Pozostawienie grupy indywidualistów aby rozwiązali jakiś problem natury logicznej, zawilej… i delikatnej zarazem, może zaowocować na dwa sposoby. Albo uzyska się rozwiązanie genialne w swej prostocie, gwarantujące maksimum efektu, przy minimum wkładu, albo nie otrzyma się absolutnie nic. Szary ork siedział w koncie Niedźwiadka, czy może raczej tego co z niego zostało. Sączył z kufla browar, co chwila otrzymywał jakieś papiery, co chwila wydawał jakieś krótkie rozkazy. Non stop jednak przypatrywał się temu co działo się przy dwóch stołach. Przy jednym banda awanturników starała się ustalić co robić dalej, pzy drugim dwa mroczne elfy… no właśnie. Co oni do diaska robili?

Keeshe
Laron podając Ci ramię do wsparcia i proponując przekąskę wcale nie żartował. Zaprowadził Cię wprost do karczmy. Nie posadził Cię jednak przy stole ze wszystkimi. Miast tego dyskretnie przemknął wraz z Tobą w przeciwny kąt karczmy, tak by mieć choć odrobinę czasu tylko dla Ciebie i… jedzenia oczywiście. Nie pojawił się kelner w białym fartuchu, nie było menu z którego można by wybieać takie rarytasy jak owoce morza, czy choćby można by zamówić drinki z palemką. Nie było jednak też specjalnie źle. Laron skinął na kogoś, ten ktoś się zakręcił i obsztorcował kogoś innego. Jaki był tego efekt? Po paru chwilach na stole stały świece, w kielichach było wino, a na talerzach całkiem dobrze przyrządzone jadło. Prosta kuchnia miała jednak tę zaletę, że w takich sytuacjach jak ta… nawet w tak ekstremalnych sytuacjach możliwa była do przyrządzenia. Laron uniósł kielich z winem w niemym salucie. Jego oczy zawsze nie wyrażały zbyt wiele. Z jakiegoś jednak względu wiedziałaś, że jest zadowolony. Z czego? To było dobre pytanie. Wznosząc toast nie pokusił się o jakieś wybredne żarty. Zaproponował wypicie za to co nadejdzie. Za przyszłość. Potem zabrał się za jedzenie.
Jakiś żołnierz, chyba z jego statku, lub z jego drużyny podszedł szybkim krokiem, nachylił się i szepnął coś do szpiczastego ucha. Laron przysłuchiwał się przez chwilę. Jego szczęki zacisnęły się wyraźnie uwydatniając kości policzkowe, potem przymknął oczy zamyślając się na kilka uderzeń Twego serca. Coś odpowiedział, żołnierz odszedł, a twój rozmówca grzecznie Cię przeprosił za to zajście. Kto by pomyślał? Przepraszający drow?

Wszyscy poza Takim
W końcu gdy było jasne, że Wasze rozmowy nie przyniosą niczego konkretnego, lub nawet nie zahaczą o konkretny temat, wstał szary ork. Stanął przy stole z większością drużyny i przemówił następującymi słowy:
[i]- Taki za około trzy godziny będzie dowieziony do pewnej wioski. Z posiadanych informacji wiem, że zostanie tam stracony. W dość bolesny sposób. Nie mam wystarczających środków, aby teleportować tam cały Wasz oddział. Poza tym taki telep ort wzbudził by czujność Arkanijczyków. Komandor Laron, podporucznik Keeshe, sierżant Kaspar, oraz Ghardul przeniosą się w ciągu najbliższej godziny do miejsca działania. Komandor zapewni wygony transport i wesprze Was w razie potrzeby…
- Pułkowniku. Laron odezwał się niespodziewanie.
Uniesiona brew Szarego była wszystkim.
- Proszę o pozwolenie na zabranie jeszcze jednego członka zespołu. Może się okazać, iż będzie nam potrzebne wsparcie natury mocno rozrywkowej.
- Ktoś konkretny?
- Ali.

Ork kiwnął głową.
- Skończcie ten cyrk na kółkach. Wytypowani zgłoszą się do tego co zostało ze zbrojowni. Możecie pobrać co Wam będzie Wam potrzebne. Potem ruszajcie. Czasu Macie niewiele. Będziecie działać na terenie wroga. Bądźcie ostrożni.
Tymi słowy ork zakończył rozmowę, wykonał przepisowe w tył na lewo i odszedł.

Keeshe
- Gotowa nieść pomoc potrzebującym? Sarkazm był w zasadzie niewyczuwalny… dla kogoś kto jednak wychowywał się w Podmroku był oczywisty. Mamy godzinę. Masz pomysł na sensowne, jej wykorzystanie? Zadziorny uśmieszek pojawił się twarzy Larona.
Wszyscy
Naraz to Uthgor podniósł się informując wszem i wobec, że wybiera się na wakacje. Podniósł siedzenie i wyszedł. Był to pewnego rodzaju szok dla wszystkich… Nawet Heinrich nie zareagował od razu. Nie oznaczało to jednak, że nie zareagował wcale. Opuścił oczy, pokręcił głową i wypisał jakiś papier. Oddał jednemu z posłańców non stop biegających t w prawo to w lewo. Gdy przedstawiciel klanu złamanego kła opuścił Niedźwiadka, w jego ślad podążył oddział złożony z pięciu zbrojnych i jednego maga. Jakiż był tego cel? To wiedzieli jedynie przedstawiciele oddziału i sam Estevez.

Ali, Ghardul, Kaspar
Mieliście godzinę na zorganizowanie się. Mało i bardzo dużo czasu zarazem. Mogliście wykorzystać go w dowolny sposób, potem mieliście się spotkać z Laronem.

Taki
Twoje próby oswobodzenia się spełzły niestety na niczym. Mimo, iż otrzymane ostrze wydawało się być porządne… niestety pękło przy próbie oswobodzenia. Normalnie, jakby jakiś mroczny bóg uwziął się na Tobie. Cóż…. Westchnąłeś z przerażeniem.
Dalszej części nie pamiętałeś. Nad Twoją świadomością otworzył się całun ciemności. Ktoś spartolił sprawę. Nie należało kontynuować inwestygacji. Najzwyczajniej w świecie straciłeś przytomność.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline