Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2011, 23:46   #92
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Adam Lambert i Lee McMillan

Drzwi do magazynu, a raczej brama ukazała się żołnierzom kiedy tylko wyszli za róg. Korytarz prowadzący tutaj był szeroki, można było tędy jechać ciężarówką. Stal cała była we krwi. Spod nieco zmiażdżonej bramy wystawały odcięte nogi jakiegoś Niemca. Zapewne po drugiej stronie znajdowała się reszta nieszczęśnika. Lee widząc to zamknął na chwilę oczy. Miał dość.

Adam podszedł do panelu. Dwa przyciski - czerwony i zielony. Decyzja nie była trudna. Po wciśnięciu zielonego guzika, trzeszcząc i zacinając się, brama uniosła się odsłaniając to, co było po drugiej stronie.

Pierwsza w oczy rzucała się kałuża krwi, dopiero później ciało Niemca, by na końcu odsłonić parę ludzi. W sumie to jednego człowieka i stalowego potwora, do którego Lee już miał strzelać, kiedy Lambert odtrącił lufę jego karabinu w inną stronę.

- Co ty robisz? - warknął i podszedł do towarzyszy.

Edward Kingston i Adam Dębski


W czasie, w którym myśli Edwarda krążyły intensywnie wokół tego jak zdjąć pancerz, podatny na kule Adam skupiał się tylko i wyłącznie na wypatrywaniu wroga. Raz wypatrzył tylko ciało pocięte bagnetem. Nie miał nawet broni.

Wreszcie udało się dotrzeć do drzwi. Edward chciał rozerwać je na strzępy swym pancerzem, lecz kapitan powstrzymał go, wskazując na panel. Kingston sugerował się przeciętym na dwie części Niemcem, którego górna połowa tkwiła po tej stronie magazynu. Jego twarzy była pusta, nieobecna, jakby nic nie czół przed śmiercią.

Nagle drzwi z głośnym trzeszczeniem wyginanej stali zaczęły podnosić się do góry. Po drugiej stronie stali Lambert i McMillan. Ten drugi mało co nie zabił swojego kapitana, na szczęście polarnik powstrzymał go od zrobienia tego.

Lambert podszedł do towarzyszy i zaczął wyjaśniać cel jego misji.

Wszyscy


Kiedy polarnik wyjaśnił już, że zabicie obcego jest celem jego i McMillana, i dowiedział się o tym, co jest celem jego towarzyszy miał dylemat. Obie strony obiecywały wybawienie, żadna ze stron nie mogła być w pełni wiarygodna, jednak nieznajoma kobieta budziła więcej zaufania.

Teraz musieli dokonać wyboru, kto ma żyć, a kto umrzeć... a raczej kogo próbować zabić, a kogo nie.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline